Fantastyczne widowisko w finale Ligi Narodów

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / FIVB
Materiały prasowe / FIVB
zdjęcie autora artykułu

Reprezentacja Francji okazała się najlepszą drużyną Ligi Narodów 2024. Trójkolorowi w finale rozgrywanym w łódzkiej Atlas Arenie pokonali ambitnie walczących Japończyków 3:1.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentacja Francji nie zachwycała podczas tegorocznej Ligi Narodów, jednak na turniej finałowy podopieczni Andrei Gianiego zmobilizowali się na tyle skutecznie, że awansowali do finału. Łatwo nie było, bowiem dopiero tie-breaki z Włochami i Polską otworzyły drogę do gry o złoto. Dużo lepiej prezentowali się Japończycy, jednak to nie oni byli faworytem.

Przebieg pierwszego seta pokazał, że spotkali się godni rywale. Oba zespoły przez długi czas grały cios za cios, dopiero punktowa seria Japończyków pozwoliła im nieco odskoczyć. Kapitalnie prezentowali się Yuki Ishikawa i Yuji Nishida. Azjaci dość niespodziewanie w połowie seta przejęli inicjatywę, wychodząc na prowadzenie 12:9.

Francuzi się nie załamali, mimo że na parkiecie brakowało Earvina Ngapetha. Lider Trójkolorowych zmaga się z problemami zdrowotnymi i Andrea Giani woli dmuchać na zimne, kilka tygodni przed startem igrzysk olimpijskimi. W jego miejsce pojawia się w szóstce Yacine Louati, jednak ze zmiennym szczęściem. Stanowi jednak doskonałe uzupełnienie dla duetu Jean Patry - Trevor Clevenot. To właśnie ta dwójka wzięła na swoje barki ciężar odpowiedzialności za wynik w drugiej połowie seta. Les Bleus zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Kontrolę nad wynikiem uzyskali dopiero w końcówce (21:23). Zdołali ją utrzymać dzięki doskonałej grze skrzydłowych.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Wiele pytań po meczu Niemców. Eksperci czują niesmak

Podopieczni Philippe'a Blaina nie podłamali się porażką i kontynuowali dobrą grę od początku kolejnej odsłony. Francuzi, po autowym ataku Yacine Louatiego przegrywali 3:7. Zachwyt kibiców budził szalejący na skrzydle Yuki Nishida, nie do zatrzymania dla bloku Trójkolorowych. Andrea Giani w połowie seta miał wykorzystane dwie przerwy. Nic to nie pomagało. Rewelacyjni Japończycy kontynuowali dobrą grę, kontrolując wynik (16:12).

Receptą na problemy miało być pojawienie się Kevina Tillie w miejsce Trevora Clevenot. Doświadczenie 33-latka niewiele pomogło, mogło natomiast zaszkodzić. Przyjmujący wdawał się bowiem w dyskusje z arbitrem, za co ostatecznie został upomniany żółtą kartką. Tymczasem Japończycy robili swoje. Tomohiro Yamamoto kapitalnie bronił, a Yuki Ishikawa wykańczał kolejne kontry. Gracze z Kraju Kwitnącej Wiśni nie mieli grama respektu dla rywali, doprowadzając do meczowego remisu asem serwisowym Taishi Onodery.

Francuzi musieli się mocno napracować na każdy punkt, w trzecim secie zdołali jednak odzyskać inicjatywę. Nie zawodził Yacine Louati, swoje robił też Jean Patry. Azjaci naciskali na rywali, fantastycznie prezentowali się Taishi Onodera i Yuji Nishida, jednak to właśnie błędy tych zawodników pozwoliły Les Bleus odskoczyć w połowie trzeciej odsłony na pięć punktów (11:16).

Wydawało się, że zawodnicy Andrei Gianiego nie będą mieli kłopotów wygraną. Po skutecznym ataku Nicolasa Le Goff różnica wzrosła do sześciu oczek (13:19). Japończycy poprawili jednak zagrywkę i blok, w końcówce niwelując dystans (21:22). Ostatni cios zadał jednak Quentin Jouffroy, zdobywając punkty, które pozbawiły Azjatów nadziei na odrobienie strat w tej odsłonie.

To było starcie godne finału, choć skład meczu z pewnością wielu zaskoczył. Japończycy na każdym kroku pokazywali, że zasłużenie dotarli tak daleko. W czwartej odsłonie znaleźli się pod ścianą, nie zamierzali jednak składać broni. Tatsunori Otsuka dwoił się i troił, aby nie pozwolić Trójkolorowym odskoczyć (10:10). Nawet wysoka skuteczność  ofensywna Jeana Patry nie była w stanie ugasić zapału Japończyków, którzy za każdym razem skutecznie gasili zapał Francuzów.

Walka cios za cios toczyła się do samego końca. Azjaci za każdym razem skutecznie odpowiadali na serię rywali, doprowadzając do remisu. W decydującym momencie Jean Patry dwukrotnie trafił, dając mistrzom olimpijskim dwie piłki meczowe. Ostatni cios zadał blok Trójkolorowych zatrzymując atak Yuki Ishikawy.

Japonia - Francja 1:3 (23:25, 25:18, 23:25, 23:25)

Japonia: Ishikawa, Nishida, Kentaro, Onodera, Sekita, Otsuka, Yamamoto (libero) oraz Miyaura.

Francja: Patry, Clevenot, Le Goff, Louati, Brizard, Jouffroy, Grebennikow (libero) oraz Ngapeth.

Czytaj także: Słoweńcy bezsilni. Ta akcja dała Polakom brąz LN 2024 [WIDEO]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty