Statystyki mówią wszystko. Polki gorsze od rywalek, które miały jedną liderkę

PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: reprezentacja Polski

Polskie siatkarki przegrały w piątek 1:3 z reprezentacją Serbii. Choć pierwszy set był popisem naszych pań, trzy kolejne były lepsze dla rywalek, co podkreślają pomeczowe statystyki. Teraz cel Polek jest jeden, a są nim igrzyska w Paryżu.

Polskie siatkarki przed piątkowym spotkaniem miały na koncie dwa zwycięstwa w Memoriale Agaty Mróz-Olszewskiej. Nasz panie pokonały 3:0 Francuzki, a później w takim samym stosunku odprawiły Dominikanę. Piątkowe starcie z Serbią zapowiadało się najbardziej emocjonująco. Szczególnie że dla obu drużyn był to ostatni sprawdzian przed najważniejszą imprezą sezonu, jaką niewątpliwie są igrzyska olimpijskie 2024.

Zawodniczki Stefano Lavariniego zaczęły znakomicie. Od początku weszły na najwyższy poziom, a rywalki były dalekie od dobrej gry. Efektem było pewne zwycięstwo 25:17. W drugiej partii Serbki weszły na obroty, poprawiły się w każdym elemencie i przejęły kontrolę na parkiecie. To pozwoliło im wygrać trzy kolejne partie, a w rezultacie całe spotkanie 3:1 (17:25, 25:21, 25:15, 25:19).

Przewagę mistrzyń świata pokazują meczowe statystyki. Serbki zdobyły w tym spotkaniu łącznie 73 punkty, a Polki 58. Pozytywnym aspektem była jedynie wyrównana gra w elemencie bloku i zagrywki. Oba zespoły zanotowały bowiem po 11 "czap" i posłały po pięć asów serwisowych.

ZOBACZ WIDEO: dziejesiewsporcie: Niecodzienne obrazki z boiska. Bramkarz aż wziął się za łopatę

Dysproporcje widać z kolei w elemencie przyjęcia. Nasze panie zanotowały 48 proc. pozytywnego i 16 proc. perfekcyjnego przyjęcia. Rywalki z kolei zagrały na 56-procentowej pozytywnego i 21-procentowej skuteczności perfekcyjnego przyjęcia. Polki najgorzej w tym elemencie spisały się w trzeciej partii, gdzie show w polu serwisowym zrobiła Tijana Bosković. Wówczas gospodynie zagrały w tym elemencie na 33 proc.

Nieco większa różnica była widoczna w ataku. Serbki w tym elemencie wykręciły 48 procent, zaś nasze panie 39 proc. Co ciekawe więcej błędów w ofensywie zanotowały zwyciężczynie, które pomyliły się 9-krotnie. Polki z kolei zepsuły jeden atak mniej.

Warto jeszcze zerknąć na postawę atakujących, czyli kluczowych postaci obu zespołów. Wspomniana już Bosković w pierwszej partii zdobyła tylko jeden punkt, ale w kolejnych weszła już na najwyższy poziom. Uzbierała łącznie 25 punktów, dokładając do skutecznych ataków 4 asy serwisowe i punktowy blok. Po polskiej stronie nie najlepiej spisała się Magdalena Stysiak. Nasza atakująca zdobyła bowiem jedynie 11 punktów (10 ataków, 1 blok).

Znacznie lepiej zaprezentowała się z kolei Malwina Smarzek. Druga z naszych atakujących w trzech pierwszych setach pojawiała się na parkiecie w ramach podwójnej zmiany, wywiązując się ze swojej roli. Czwartą partię rozpoczęła już w wyjściowy składzie i była wyróżniającą się postacią. Zdobyła łącznie 14 punktów, dokładając do skutecznych ataków 4 świetne bloki. W tym elemencie była najlepsza w naszym zespole.

Zobacz także:
Zimny prysznic przed igrzyskami. Kolejny mecz Polek już w Paryżu
Rzeszowski klub z kolejnym wzmocnieniem. Tym razem na przyjęciu

Komentarze (4)
avatar
jan54
20.07.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Stysiak robią gwiazdą , a to przeciętniak 0,5 wyższa od przeciwniczek a wali po łokciach zamyka oczy i wali przed siebie z nią jest coś nie tak 
avatar
Kazimierz Wieński
19.07.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Stysiak to nie atakująca to ZERO!!!!!