Rozgrywający mierzy się z dużą krytyką. "Czasami walczymy z samymi sobą"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
zdjęcie autora artykułu

Siatkarze we wtorek mają ślubowanie olimpijskie, po którym lecą na igrzyska. Niestety w nie najlepszych nastrojach po meczach kontrolnych. - Sporo rozmawiamy na temat naszej obecnej sytuacji. Nie wpadamy w panikę - mówi rozgrywający Marcin Janusz.

Reprezentacja siatkarska we wtorek w siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego odbierze ślubowanie i po południu drużyna, z którą polscy kibice wiążą największe nadzieje na złoto igrzysk, odleci do Paryża. Ale nastroje popsuły ostatnie dwa kontrolne mecze kadry. Po słabej grze przegraliśmy w sobotę z Japonią (2:3) a w niedzielę podopieczni Nicoli Grbicia przegrywali już 0:2 z USA ale ostatecznie zwyciężyli 3:2 po morderczej walce. Co się stało z superformą Polaków? Pytamy o to rozgrywającego drużyny. Mateusz Puka, WP SportoweFakty: Przechodzi pan ostatnio trudniejszy okres, bo już po niedawnym Memoriale Wagnera spadło na pana sporo krytyki. Niektórzy zarzucają panu niedokładność w grze, inni zwalnianie gry. Jak pan to przyjął? Marcin Janusz, rozgrywający reprezentacji Polski: Wiem, że to będzie się zdarzać. Każdy ma prawo chwalić, a gdy coś nie wychodzi, także krytykować. Nie obrażam się. Wiadomo jednak, że czytanie tego wszystkiego, ani myślenie o tym nie pomaga w powrocie do dobrej dyspozycji. Staram się robić swoją robotę. Czy to znaczy, że przyznaje pan rację ekspertom? Jeśli spytałby mnie pan, czy na Memoriale Wagnera byłem w najwyższej formie, to odpowiem, że nie byłem. Czuję, że brakuje mi sporo i nikt mi tego lepiej nie wytłumaczy, niż ja sam. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, ale czuję także, że z każdym dniem jest lepiej. Proszę mnie nie pytać jednak o moją indywidualną ocenę, bo ja zawsze podchodzę do swojej gry bardzo krytycznie. Widzę jeszcze wiele rzeczy do poprawy. Jakie są nastroje w drużynie po dość kiepskim weekendowym turnieju w Gdańsku, gdzie przegraliście 2:3 z Japonią i pokonaliście USA 3:2? To nie tak, że z naszą grą było tylko źle. Mieliśmy kilka dobrych momentów i trochę pozytywów można jednak znaleźć. Teraz musimy skupić się przede wszystkim na tym, by dłużej utrzymywać grę na stabilnym poziomie.

ZOBACZ WIDEO: Nie będzie wielkiego powrotu Przyjemskiego? "Ligę wygra mój ulubiony klub"

Jakie widzi pan główne słabości w grze drużyny na pięć dni przed początkiem igrzysk olimpijskich? Szkoda, że rzadko udawało nam się przyjąć piłkę na tyle dobrze, bym mógł korzystać z naszej mocnej broni, czyli ataków ze środka. Chciałbym móc korzystać z tego jak najczęściej. Ale to nie jest tak, że ciągle słabo wychodzi nam jeden i ten sam element. W różnych meczach wygląda to inaczej. Nie chcemy akceptować porażek i nie mówię, że to jest normalne. Na szczęście mamy jeszcze trochę czasu do najważniejszych meczów i wierzę, że wtedy wszystko będzie już dobrze. Pan też uważa, że na niecały tydzień przed igrzyskami gra reprezentacji powinna wyglądać lepiej? To pytanie do trenera, ale ja wierzę, że wszystko zostało dobrze zaplanowane. Wychodząc na boisko robimy to co możemy. Czasami walczymy z przeciwnikiem, a czasami z samymi sobą. Po przegranych sparingach nikt z nas nie wpada jednak w panikę. Wierzę, że brakuje nam niedużo, by wrócić na wysoki poziom. Można mówić o szczęściu, że igrzyska rozpoczniemy w sobotę od meczu z teoretycznie najłatwiejszym rywalem, czyli Egiptem. Potem będziemy mieli jeszcze trochę czasu do starć z Brazylijczykami i Włochami. Mecz z Egiptem trzeba potraktować bardzo poważnie i koniecznie wygrać 3:0. Wiadomo, że nikt z nas nie zamierza się z tego powodu rozprężać, bo to bardzo ważny mecz, który musi potwierdzić, że zmierzamy w dobrym kierunku i przygotować nas do walki na najwyższym poziomie. Jak przygotować się do meczu z Brazylią, który rozpocznie się 31 lipca o nietypowej porze, bo już o godz. 9 rano? W trakcie profesjonalnej kariery najwcześniej zdarzyło mi się zagrać chyba o godz. 13. Nikt z nas nie jest przyzwyczajony do grania o tak wczesnej porze. Nie mamy jednak wyjścia. Kilka porannych treningów w Spale musi wystarczyć jako przygotowanie do tego wyzwania. Mieliśmy już takie zajęcia i muszę powiedzieć, że po około 20 minutach było już zupełnie normalnie. W szatni mieliście okazję porozmawiać, dlaczego wasza gra wygląda obecnie nieco gorzej niż jeszcze kilka tygodni temu? To jest coś, o czym dyskutujecie? Sporo rozmawiamy na temat naszej obecnej sytuacji. Nie wpadamy w panikę, bo wiemy, że rok temu podczas Memoriału Wagnera nasza gra wyglądała gorzej. Zdarzają nam się słabsze mecze, ale musimy podchodzić do nich na spokojnie. Tuż przed igrzyskami zamiast podbudować się psychicznie na tle słabszego rywala, zagraliście dwa bardzo trudne, pięciosetowe mecze. Włosi i Francuzi wybrali inną taktykę i ostatnio mierzyli się ze słabszymi reprezentacjami. To był błąd? Absolutnie nie, bo mecze z najlepszymi przyzwyczajają nas do tego, co będzie na igrzyskach. Nawet te dwa ostatnie mecze będą dla nas ciekawym materiałem do analizy. Cieszę się, że mogliśmy zmierzyć się z tak dobrymi zespołami jak Japonia i USA. Na igrzyskach poziom będzie najwyższy w historii, więc musimy przyzwyczajać się do gry z najlepszymi. Nawet kosztem ewentualnych słabszych momentów.

Rozmawiał Mateusz Puka, WP SportoweFakty

Czytaj więcej: Nie tak to miało wyglądać. Złe prognozy Komisja Ligi zajmie się oprawą kibiców Legii

Źródło artykułu: WP SportoweFakty