Francuskie siatkarki w Paryżu mogą liczyć na mocny doping kibiców. Jakością gry jednak wyraźnie odstają od pozostałych zespołów w grupie A. Trójkolorowe w pierwszym meczu 0:3 przegrały z reprezentacją Serbii. Podobnego wyniku mogliśmy spodziewać się po spotkaniu z Chinkami, które na inaugurację po tie-breaku pokonały Amerykanki.
Azjatycka drużyna w meczu z gospodyniami od początku narzuciła swoje warunki gry, otwierając spotkanie wynikiem 5:0. Trójkolorowe zdołały otrząsnąć się po słabym otwarciu i nieco zbliżyć się wynikiem do rywalek, ale te niezmiennie utrzymywały się na prowadzeniu. Mocnymi stronami Chinek były przede wszystkim zagrywka i atak. Azjatki grały pewnie i skutecznie, a świetna seria z Yuan Xinyue w polu serwisowym powiększyła ich przewagę do ośmiu "oczek" (12:20). Chwilę później środkowa zakończyła odsłonę efektownym uderzeniem.
W drugim secie mogliśmy oglądać powtórkę z rozrywki. Chinki znów rozpoczęły odsłonę o pięciopunktowego prowadzenia. Tym razem jednak Francuzki miały ogromne problemy z nawiązaniem jakiejkolwiek walki. W szeregach Trójkolorowych egzaminu nie zdała zmiana na pozycji atakującej, gdzie Lucille Gicquel zastąpiła Iman Ndiaye.
Zespół z Azji bez większych problemów podbijał uderzenia rywalek, a potem wykorzystywał swoje okazje w kontrach. Świetnie wyglądała też gra bloku, z którego pokonaniem gospodynie miały duże problemy. Jedną z najczęściej punktujących siatkarek po chińskiej stronie była Yingying Li i to jej atak przypieczętował pewne zwycięstwo faworytek w kolejnej partii (16:25).
W trzeciej odsłonie chińska drużyna chciała jak najszybciej postawić kropkę nad "i". Zespół z Azji znów udanie rozpoczął seta, lecz tym razem napotkał na opór. Francuzki ku uciesze zgromadzonych kibiców długo utrzymywały się w grze, deptając rywalkom po piętach, a nawet całkowicie niwelując ich przewagę przy stanie 11:11.
Postawa gospodyń mogła się podobać, lecz w drugiej części rywalizacji Chinki nie pozostawiły Trójkolorowym złudzeń. Seria skutecznych kontrataków ponownie wyprowadziła azjatycki zespół na kilkupunktowe prowadzenie (14:18). W końcówce z kolei reprezentantki Chin potwierdziły swoją dominację, a punkt na wagę zwycięstwa w całym meczu zdobyła Ting Zhu. Druga wygrana ekipy prowadzonej przez Cai Bina w Paryżu zagwarantowała Azjatkom miejsce w ćwierćfinale.
Francja - Chiny 0:3 (18:25, 16:25, 19:25)
Francja: Gicquel, Stojilkovic, Bauer, Sylves, Rotar, Cazaute, Giardino (libero) oraz Ndiaye, Respaut, Gelin
Chiny: Gong, Diao, Yuan, Wang Y., Zhu, Li, Wang M. (libero) oraz Zhang
Zobacz także:
Paryż 2024. Emocje tylko w pierwszym secie. Faworytki nie do zatrzymania
Są nowe informacje ws. gwiazdy polskiej reprezentacji
ZOBACZ WIDEO: dziejesiewsporcie: Niecodzienne obrazki z boiska. Bramkarz aż wziął się za łopatę