LM: Pozostał niedosyt - relacja z meczu BKS Aluprof Bielsko-Biała - Dynamo Moskwa

Siatkarki bielskiego BKS-u były o krok od sprawienia sensacji i pokonania teoretycznie mocniejszego przeciwnika, mistrza Rosji i srebrnego medalisty rozgrywek europejskich, Dynamo Moskwa. Bielszczanki mogły prowadzić już 2:0 gdyby nie błędy w końcówce drugiej partii. Czwarta odsłona, także na przewagi, zakończyła się zwycięstwem moskwiczanek. Również w tie-breaku lepsze okazały się siatkarki ze stolicy Rosji. BKS Aluprof pokazał jednak, że z takim utytułowanym zespołem jak Dynamo Moskwa można skutecznie rywalizować, jak równy z równym.

Paweł Sala
Paweł Sala

Na taki mecz czekali wszyscy kibice drużyny Aluprofu Bielsko-Biała. Do stolicy Podbeskidzia zawitał prawdziwy siatkarski champion - Dynamo Moskwa. Hala przy ulicy Rychlińskiego wypełniła się tym razem po brzegi. Licznie zgromadzona publiczność nie mogła narzekać na brak emocji w meczu, który trwał prawie trzy godziny.

Drużyna gospodyń rozpoczęła spotkanie w ustawieniu podobnym do meczu ostatniego meczu z Impelem Gwardią Wrocław. Trener Igor Prielożny postawił jednak na pozycji libero od początku spotkania na Agatę Sawicką, a Mariola Wojtowicz zasiadła tylko na ławce rezerwowych. Natomiast szkoleniowiec mistrzyń Rosji, Walery Łosew postawił na swoje gwiazdy, a więc Włoszkę Simone Gioli oraz Jelenę Godinę. Na ławce rezerwowych usiadła, co mogło być zaskoczeniem, reprezentantka Rosji, Natalia Safronowa.

Początek spotkania miał niespodziewany przebieg. Od razu do ataku ruszyły bielszczanki, niesione dopingiem swoich kibiców. Szybko objęły wysokie prowadzenie 8:0 (!). Dynamo zaczęło bardzo nerwowo i źle w odbiorze. W tym czasie m.in. dwoma asami serwisowymi popisała się rozgrywająca BKS-u, Katarzyna Skorupa. Sygnał do ataku dla moskwiczanek dała Gioli, która zdobyła dwa oczka z rzędu. Jednak Aluprof kontrolował grę, zdobywając łatwo punkty i grając odważnie w ataku. Na drugą przerwę techniczną bielszczanki schodziły z wysokim prowadzeniem (16:8). U gospodyń funkcjonowało praktycznie wszystko. Zarówno przyjęcie, jak i rozegranie były na światowym poziomie. W ofensywie brylowały Helena Horka, Karolina Ciaszkiewicz oraz Anna Barańska. Przy stanie 20:10 dla gospodyń, trener Łosew zmuszony był zmienić rozgrywającą. W miejsce Oksany Parchomienko pojawiła się Anna Matienko. I to właśnie ta zawodniczka poprawiła rozegranie u przyjezdnych i od razu łatwiej było atakować choćby Natalii Gonczarowej. Finisz dla BKS-u był więc długi i mozolny, a zakończył się atakiem z drugiej linii Horki (25:20).

Drugiego seta Dynamo Moskwa rozpoczęło ze zmianami w składzie. Na parkiecie pozostała Matienko, a w miejsce Godiny pojawiła się Safronowa. Od początku prowadzenie objęły bielszczanki (3:1, 5:3), lecz wkrótce stan meczu się wyrównał. Obie drużyny dobrze przyjmowały piłki, co pozwalało kończyć ataki. Walka punkt za punkt trwała do drugiej przerwy technicznej. Wtedy to rozegrała się Safronowa, która nękała bielszczanki atakami z lewego skrzydła. Po uderzeniu Jolanty Studziennej w aut, trener Prielożny wziął czas dla swojego zespołu (17:14 dla Dynama). Po nim prowadzenie utrzymywały moskwiczanki, ale już po asie Barańskiej zmniejszyło się ono do dwóch punktów (20:18). Po kolejnym asie serwisowym, tym razem Eleonory Dziękiewicz, był remis (21:21). Końcówka seta miała emocjonujący przebieg. BKS doprowadził do walki na przewagi. W niej po świetnej grze w obronie i ataku z obejścia Studziennej zrobił się setbol dla gospodyń (26:25). Jednak nie popisała się w tym momencie Dziękiewicz, która lobowała piłkę w aut. Niewykorzystane sytuacje się mszczą... Na prowadzenie ponownie wyszedł zespół rosyjski. Po autowym ataku Barańskiej druga odsłona należała do mistrzyń Rosji. w ostatniej piłce sygnalizowano sędziom, że przyjmująca BKS-u obiła moskiewski blok, jednak arbitrzy byli innego zdania. Telewizyjne powtórki wykazały, że się mylili...

Trzeci set to ponownie koncert gry bielskiego teamu. Zarówno na pierwszą, jak i na drugą przerwę techniczną bielszczanki schodził prowadząc (8:4, 16:11). Po stronie Dynama znowu pojawiły się błędy w przyjęciu. Trener Walery Łosew próbował zmian wpuszczając ponownie Godinę. Jej wejście w połowie partii pozwoliło "nabić" moskwiczankom kilka punktów. Nie wystarczyło to jednak na Stalówki. Świetnie dysponowana była Karolina Ciaszkiewicz, o której śmiało można powiedzieć, że była bohaterką meczu po stronie BKS-u. W drugiej części seta to głównie ona zdobywała punkty. Po ataku Gioli ze środka było 18:13 dla gospodyń. BKS grał ambitnie w obronie, w czym tylko czasami wtórowało mu Dynamo. Raz po raz kończyły ataki Horka (łącznie w meczu 23 punkty) i Dziękiewicz. Ostatnie piłki seta należały jednak do niezastąpionej Anny Barańskiej. Po jej ataku od bloku i dwóch asach serwisowych pod rząd było 25:15 dla Aluprofu.

Kibice z nadziejami oczekiwali czwartej partii, wierząc, że ich ulubienice zakończą to spotkanie i nie będzie potrzebny tie-break. Tym razem to po stronie BKS-u pojawiły się problemy w przyjęciu zagrywki. Początek seta to wyrównana walka, a po asie serwisowym Studziennej bielszczanki objęły nawet prowadzenie 11:9. Miejscowe nie oddawały jednak inicjatywy rywalkom i oglądaliśmy wyrównaną walkę ze wskazaniem na Aluprof. Po przebiciu przez Skorupę przechodzącej piłki na drugą przerwę techniczną schodziły z prowadzeniem bielszczanki (16:14). Wtedy ponownie przebudziła się Simona Gioli, której wtórowała Natalia Safronowa. Po jej dwóch asach z zagrywki przyjezdne wyrównały stan meczu. Presja możliwej wygranej nad mistrzem Rosji sprawiła chyba, że bielszczanki w końcówce tej odsłony zagrały wyraźnie nerwowo, popełniając sporo błędów. Straciły pięć punktów z rzędu i to Dynamo było bliższe zwycięstwa i doprowadzenia do tie-breaka. Po ataku Gonczarowej piłkę setową miały siatkarki lidera tabeli Superligi rosyjskiej (24:21). BKS pokazał jednak charakter i doprowadził do wyrównania. Ciaszkiewicz w najważniejszym momencie przebiła się przez potrójny blok Rosjanek. Końcówka należała już jednak do rywalek, które zwyciężyły 26:24.

O tym kto odniesie zwycięstwo w pierwszym meczu grupy C CEV Indesit Champions League miał zadecydować tie-break. Od razu z animuszem rozpoczęły go bielszczanki. Jednak tego animuszu brakło w najważniejszych momentach seta i meczu. Szybko roztrwoniły niewielką przewagę. Po ataku Dziękiewicz, nie podbitym przez Gioli, mieliśmy remis (8:8). Swoje zrobiła jednak kolejna reprezentantka Rosji, Natalia Gonczarowa i trener Prielożny musiał poprosić o czas na żądanie. W końcówce tie-breaku zadrżały ręce bielskich atakujących. Pomyliły się Barańska i Ciaszkiewicz. Nie pomogły skuteczne dwa ataki tej ostatniej, która zrehabilitowała się za poprzednią nieskończoną piłkę. Dzieła zniszczenia dokończyła Włoszka Gioli, która zdobyła dwa ostatnie punkty meczu (15:11 dla Dynama Moskwa).

BKS Aluprof pokazał, że można prowadzić wyrównany bój z potęgą światowej, klubowej siatkówki żeńskiej. W najważniejszych momentach przytrafiły się błędy. Miejmy nadzieję, że w kolejnych spotkaniach w Lidze Mistrzyń bielskim siatkarkom pójdzie jeszcze lepiej i będą odnosiły zwycięstwa. A kolejny rywal już 9 grudnia, drużyna Modranskiej VK Prostejov.

BKS Aluprof Bielsko-Biała - Dynamo Moskwa 2:3 (25:20, 26:28, 25:15, 24:26, 11:15)

BKS Aluprof: Anna Barańska, Karolina Ciaszkiewicz, Eleonora Dziękiewicz, Helena Horka, Katarzyna Skorupa, Jolanta Studzienna, Agata Sawicka (libero) oraz Berenika Okuniewska, Anna Kaczmar, Dorota Świeniewicz
Trener: Igor Prielożny.

Dynamo: Lesja Machno, Oksana Parchomienko, Maria Duskrjadczenko, Natalia Gonczarowa, Simona Gioli, Jelena Godina, Wiktoria Kuzjakina (libero) oraz Anna Matienko, Natalia Safronowa
Trener: Walerij Łosew.

Sędziowie: Philippe Marenc (I, Francja), Massimo Cinti (II, Włochy)

Widzów: 1500 (komplet)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×