Srećko Lisinac szczerze o swojej kontuzji. Niepokojące słowa

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Srećko Lisinac
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Srećko Lisinac

Dla reprezentanta Serbii miniony sezon okazał się stracony. Srecko Lisinac, z powodu problemów zdrowotnych nie pojawił się na siatkarskim parkiecie nawet przez moment. W wywiadzie dla TVP Sport, środkowy wyjaśnił dokładnie, na czym polega problem.

W tym artykule dowiesz się o:

Srećko Lisinac przed startem sezonu 2023/2024 dołączył do PGE Projektu Warszawa, przechodząc z włoskiego Itas Trentino. Serbski środkowy związał się ze stołecznym klubem rocznym kontraktem, jednak z powodu problemów zdrowotnych nie miał okazji zadebiutować w zespole z Mazowsza.

Jak się okazuje, mimo upływu czasu, wciąż nie wiadomo czy 32-latek jeszcze kiedykolwiek będzie miał okazję pojawić się na plusligowych parkietach. Wszystko z powodu przedłużającego się leczenia. W rozmowie z TVP Sport zawodnik wyjaśnił, dokładnie z czym zmaga się od kilkunastu miesięcy.

- Doznałem urazu 1 maja, na początku pierwszego meczu play-off we Włoszech. Kiedy poczułem ból, nie zatrzymałem się i nie poprosiłem o zmianę. To był błąd, który popełniłem. Kolejnego dnia dostałem zastrzyk w plecy, po wystąpieniu mojego problemu to nie powinno mieć miejsca. To wszystko spowodowało, że moja regeneracja trwała tak długo.

ZOBACZ WIDEO: Muzyka z Harry'ego Pottera i miotła. Kabaret, jak przywitali gwiazdora

- Tak naprawdę dzień po meczu, w którym wystąpił ból, powinienem poddać się operacji. My czekaliśmy z zabiegiem dziewięć dni. Nie powinienem był tyle czekać. Kiedy występuje tak duży ucisk na nerwy, trzeba działać od razu. Gdybym o tym wiedział, od razu bym działał. Teraz mierzę się z tym, że kiedy nerw jest uszkodzony, bardzo długo się regeneruje - przyznał Lisinac.

Pochodzący z Kraljeva środkowy nie ukrywa, że od dłuższego czasu intensywnie pracuje nad powrotem do pełnej sprawności, nie jest jednak w stanie przyspieszyć procesu leczenia. Na chwilę obecną 32-latkowi pozostają treningi na boiskach do siatkówki plażowej.

- Walka z kontuzjami nerwów opiera się na tym, że potrzebne jest bardzo dużo czasu, by się odbudować. Jest też szansa, że do tego nigdy nie dojdzie. Pracuję dużo i mam nadzieję, że w przyszłości wszystko wróci do normalnego stanu. W obecnej sytuacji nic ode mnie nie zależy. To już nawet nie jest kwestia tego, że nie jestem na tyle dobry, by grać na oczekiwanym przeze mnie poziomie. Problem jest znacznie większy ode mnie - stwierdził reprezentant Serbii.

Srecko Lisinac ma na swoim koncie pięć medali mistrzostw Polski, w tym złoty wywalczony w 2018 roku z PGE Skrą Bełchatów oraz tytuł mistrza Niemiec (2014), Puchar Polski, dwa Superpuchary Polski, trzy medale Klubowych Mistrzostw Świata, Puchar CEV i Puchar Challenge, dwa srebrne krążki Ligi Mistrzów oraz mistrzostwo i Superpuchar Włoch. Z reprezentacją kraju Serb wywalczył trzy medale Mistrzostw Europy i dwa Ligi Światowej.

Czytaj także:
Rosjanin żyje w Polsce. Mówi, jak jest tu traktowany

Komentarze (0)