Sobotnie spotkanie w Bełchatowie, zapowiadane było jako mecz Dawida z Goliatem. Mistrz Polski kontra ostatni zespół tabeli, który dopiero przed tygodniem odniósł pierwsze zwycięstwo w rozgrywkach, pokonując we własnej hali innego kandydata do spadku - zespół Jadaru Radom. Pomimo ostatniej niespodziewanej porażki Skry z debiutującym w rozgrywkach LM zespołem CAI Teruel, bezdyskusyjnym faworytem potyczki byli bełchatowianie. Co więcej, kibice spodziewali się, że podrażnieni gospodarze będę chcieli powetować sobie środową porażkę, gromiąc w 3 setach zespół z Warszawy. Zresztą podobne plany, licząc na moralną odbudowę swojego zespołu, co przyznał na pomeczowej konferencji, miał trener Skry Jacek Nawrocki.
Trener gospodarzy kolejny już raz w tym sezonie miał duże problemy z doborem optymalnego składu na to spotkanie. Dzień odpoczynku dostali Marcin Możdżonek i Michał Bąkiewicz, nie mógł zagrać także Radosław Wnuk i siłą rzeczy dość nieoczekiwanie w wyjściowej szóstce wyszedł debiutant Radosław Kolanek. Drugi kolejny mecz na pozycji libero wystąpił natomiast powracający do zdrowia po kontuzji nominalny przyjmujący Michał Winiarski.
Mimo wszystko wydawało się, iż gospodarze nie będą mieli najmniejszych problemów z odniesieniem zwycięstwa.
Mecz rozpoczął się od bardzo wyrównanej gry z obu stron. Mistrzowie Polski nie byli w stanie odskoczyć rywalom i przed I-szą przerwą techniczną trzykrotnie na tablicy wyników widniał remis (2:2, 4:4, 6:6). Kolejne dwa punkty na swoje konto zapisali jednak goście i po błędzie w przyjęciu zagrywki Stephana Antigi to oni objęli prowadzenie 8:6. Za moment skutecznym blokiem popisał się Janusz Gałązka i gospodarze otrzymali jasny sygnał, że wygrać nie będzie tak łatwo jak wcześniej przypuszczano. W kolejnych akcjach z bardzo dobrej strony pokazał się środkowy Radosław Kolanek. Skuteczna gra w ataku oraz znakomita seria "kąśliwych" zagrywek tego gracza spowodowała, że gospodarze wyszli na prowadzenie 13:10, by po chwili prowadzić już 16:14. Kolejne piłki to gra punkt za punkt. W ataku Skry jak zwykle brylował Bartosz Kurek i po jego ataku z szóstej strefy gospodarze wyszli na prowadzenie 19:15. Po chwili ku zdumieniu miejscowych fanów w polu zagrywki pojawił się reprezentacyjny libero Piotr Gacek. Pomimo, że nie zaskoczył asem żadnego z rywali, koledzy dość łatwo zdobywali kolejne punkty i po "kiwce" Daniela Plińskiego, który przez moment znalazł się na pozycji rozgrywającego, gospodarze wygrali inauguracyjną partię do 20.
Początek drugiej odsłony to ponownie zacięta walka punkt za punkt jak w secie pierwszym. Pomyłki w ataku przytrafiły się Bartoszowi Kurkowi i to goście zeszli na I-szą przerwę techniczną przy prowadzeniu 8:7. W ekipie Politechniki dobrze w tym fragmencie grał były zawodnik Skry Paweł Maciejewicz. Ponadto błędy w przyjęciu zaczęli popełniać bełchatowianie. Po nieudanych zagraniach Winiarskiego i Antigi punkty zagrywką zdobyli Maciejewicz i Serhiy Kapelus. W kratkę grał również, daleki jeszcze od optymalnej formy Mariusz Wlazły, a skoro największe gwiazdy mistrza Polski nie grały pewnie, goście zwietrzyli szansę na osiągnięcie sukcesu w tej partii. Po bloku kolejnego ex-bełchatowianina Bartłomieja Neroja na Antidze Neckermann AZS Politechnika Warszawska prowadził już 18:13 i o czas poprosił trener Jacek Nawrocki. Chwilę potem za zagrywkę wszedł świetnie dysponowany w tym spotkaniu Rafał Buszek, posyłając piłkę pomiędzy nieporadnie przyjmujących Kurka i Antigę. Ta sytuacja najlepiej odzwierciedlała nieporadność mistrzów Polski, którzy nie nawiązali już walki w tej partii, ulegając gościom do 19.
Na początku seta trzeciego wydawało się, że mistrzowie Polski wreszcie zaczęli grać na poziomie do jakiego nas przyzwyczaili. Udane ataki Wlazłego, świetna gra blokiem w wykonaniu Daniela Plińskiego i jego kolegów, sprawiły, że trener gości bardzo szybko poprosił o czas, bo już przy stanie 6:2. Po chwili kolejny punkt zagrywką zdobył Kurek i Skra prowadziła już 8:3. Goście, nie bez pomocy bełchatowian rozpoczęli jednak pogoń za rywalem i po skutecznym ataku z II piłki Bartłomieja Neroja zbliżyli się na 1 punkt (10:9). Od tego momentu set zmienił się w koncert zepsutych zagrywek. Jako pierwsi otrząsnęli się gracze Skry i po udanych atakach Wlazłego i Kurka na drugą przerwę techniczną zeszli przy prowadzeniu 16:13. Po przerwie gracze z Warszawy odnotowali kilka udanych bloków i po znakomitych zagraniach w tym elemencie pukającego do reprezentacji Polski Karola Kłosa, wyrównali stan w tej partii na po 18. Końcówka seta należała jednak do Skry, udane zagrania Antigi oraz Wlazłego oraz asowa zagrywka Kolanka sprawiły, że gospodarze wygrali tego seta 25:21.
W zespole z Warszawy w wyjściowej szóstce w 4 partii tego spotkania pozostali wprowadzeni w końcówce poprzedniego seta Radosław Rybak oraz Jakub Bednaruk. Wydaje się, że trener Radosław Panas zbyt długo czekał zwłaszcza ze zmianą Neroja na Bednaruka, zważywszy na to, że ten pierwszy sporo wystaw miał niedokładnych. Zmieniona drużyna gości, od początku objęła w tej partii prowadzenie. Dodatkowo coraz częściej mylili się bełchatowianie, robiąc błędy zarówno w przyjęciu jak i w ataku. Mimo to, do stanu 11:9 Skra podejmowała jeszcze walkę, nie pozwalając rywalom odskoczyć na więcej niż 2 pkt. Jednak chwilę później kolejny błąd, niepewnego w przyjęciu Winiarskiego oraz udane ataki Kapelusa spowodowały, że goście zeszli na II-gą przerwę techniczną przy prowadzeniu 16:12. W tym momencie w głośnikach zabrzmiał słynny utwór Michaela Jacksona "Thriller", który znakomicie odzwierciedlał to co przeżywali miejscowi kibice, patrząc na grę swoich pupili. Mistrzowie Polski pomimo ambitnej walki nie byli już w stanie odebrać rywalom wygranej w tej partii. Dobra gra blokiem Gałązki i Buszka oraz błędy w ataku Wlazłego spowodowały, że goście wygrali seta czwartego do 19.
Miejscowi kibice przecierali oczy ze zdumienia, a przeczuwający najgorsze spiker, zachęcał miejscowych kibiców do pozostania po meczu na dekorację z okazji wywalczenia klubowego wicemistrzostwa świata. Tie-break zaczął się od asowej zagrywki Karola Kłosa, ale kolejne minuty to wyrównana walka punkt za punkt. W ataku gości brylowali Kapelus i Buszek, w zespole Skry, nieskutecznego Wlazłego musiał wyręczać Antiga. Do stanu po 8 na tablicy co rusz widniał wynik remisowy, jednak w tym momencie gospodarze zapomnieli jak się gra w siatkówkę. Na zagrywkę udał się Jakub Bednaruk,a jego koledzy bądź to blokowali gospodarzy, bądź to popisywali się znakomitymi interwencjami w obronie. Nie pomógł ani czas trenera Nawrockiego ani wejście na parkiet Jakuba Novotnego, którego atak w taśmę zakończył to spotkanie. Neckermann AZS Politechnika Warszawska zwyciężył w 5 partii 15:10 i sensacja stała się faktem.
Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrany został zdobywca 21 punktów Rafał Buszek.
Pomimo gorących próśb spikera przynajmniej połowa miejscowych kibiców wyraźnie zdegustowana poziomem gry swoich ulubieńców opuściła halę.
Chwilę później rozpoczęła się uroczysta feta z okazji wywalczenia przez zespół PGE Skry Bełchatów drugiego miejsca w zakończonym niedawno Klubowym Pucharze Świata. Były pamiątkowe odznaczenia dla zawodników i trenerów oraz efektowny pokaz confetti, jak na największych światowych imprezach.
Szkoda tylko, że humory graczy z Bełchatowa były nieco inne niz zakładano. Mistrzowie Polski ponieśli drugą porażkę z rzędu, co nie zdarzyło im się już dawno. Jeszcze miesiąc temu wszyscy podziwiali zespół Skry , występujący wówczas w mocno osłabionym składzie i zastanawiano się jak mocna będzie to drużyna, gdy do składu wrócą Wlazły, Winiarski i Novotny. Tymczasem w obecnej chwili widać wyraźnie, że gracze którzy odgrywali pierwszoplanowe role zastępując wyżej wymienioną trójkę, odczuwają już zmęczenie rozgrywkami i nie prezentują najwyższej formy. Miejmy jednak nadzieję, że jest to chwilowa niedyspozycja i już w środowym meczu Ligi Mistrzów zaprezentują się o wiele lepiej.
Podsumowując to spotkanie należy oczywiście pochwalić zespół z Warszawy. Drużyna Politechniki po fatalnym początku sezonu z meczu na mecz prezentuje się lepiej i powoli włącza się do walki o utrzymanie. Po drugim z rzędu zwycięstwie, jest co prawda wciąż na ostatnim miejscu w tabeli, ale jeśli zawodnicy Radosława Panasa utrzymają taką dyspozycję w kolejnych spotkaniach, nie powinni mieć problemów z opuszczeniem strefy spadkowej.
PGE Skra Bełchatów - Neckermann AZS Politechnika Warszawska 2:3 (25:20, 19:25, 25:21, 19:25, 10:15)
PGE Skra Bełchatów: Wlazły, Pliński, Kurek, Falasca, Antiga, Kolanek, Winiarski (libero) oraz Gacek, Dobrowolski, Novotny.
Neckermann AZS Politechnika Warszawska: Gałązka, Buszek, Kłos, Kapelus, Maciejewicz, Neroj, Wojtaszek (libero) oraz Milczarek, Radomski, Rybak, Bednaruk.
MVP: Rafał Buszek