Początek starcia należał do gości, którzy prowadzili 3:0. Potem jednak gorzowianie zabrali się za zdobywanie punktów, a dokładnie uczynił to Chisoba Eduardo Neves Atu, który dwoma dobrymi atakami zapunktował na 2:4. Następnie wydawało się, że był as serwisowy, ale po challenge'u piłka została przyznana gdańszczanom. Gorzowianie jednak nie poddawali się i wkrótce wyrównali na 6:6.
W ten dość wyrównany sposób toczył się ten pojedynek w dalszej fazie, choć z lekkim wskazaniem na przyjezdnych. Tylko na chwilę miejscowym udało się wyjść na prowadzenie. Sporo mieliśmy wideoweryfikacji już w tym pierwszym secie PlusLigi w Arenie Gorzów. Dwa razy rację mieli gracze Trefla, a dwukrotnie pomylili się z kolei podopieczni Andrzeja Kowala. Kamery pomogły także w wyłapaniu dotknięcia siatki przez zawodnika Cuprum Stilonu Gorzów. Po tej sytuacji było 22:17 dla ekipy z Gdańska i losów tej partii nie udało się już odwrócić.
Druga odsłona tego pojedynku rozpoczęła się podobnie, jak pierwsza, czyli od prowadzenia Trefla 3:0. Gospodarze zbliżyli się i mocną zagrywką próbował wyrównać Neves Atu, lecz skutecznie odebrali goście i skończył to mocnym uderzeniem Piotr Orczyk. Po błędzie odbicia Voitto Koykka było 6:5 dla Stilonu. W tym czasie na zagrywce był Kamil Kwasowski. Po tej sytuacji zepsuł jednak serwis. Ekipa z Gorzowa cały czas próbowała jednak przejąć inicjatywę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
Sprawdzenie, czy było dotknięcie przy ataku w aut gdańszczan, okazało się nietrafioną decyzją przyjezdnych. Dzięki temu drużyna z Gorzowa prowadziła 10:8, a za chwilę jeszcze powiększyła tę przewagę, choć tylko na chwilę. Przed wyrównaniem znakomitym atakiem po przekątnej swój zespół uratował Kwasowski.
Z dobrej strony w ataku pokazywali się Mathijs Desmet, a najczęściej asystował Vuk Todorović. Jeśli chodzi o Trefl to najgroźniejsi byli Moustapha M’Baye oraz Jakub Jarosz. Pięć punktów różnicy na swoją korzyść miał jednak Cuprum Stilon, przy czym o przerwę poprosił trenera Kowal, gdy ta zmniejszyła się do trzech "oczek" . Miejscowi nie dali się złamać i wyrównali stan spotkania.
Trzeci set miał bardzo wyrównany przebieg, choć były momenty, że to siatkarze z Gdańska prowadzili dwoma punktami. Na pierwszy plan w ekipie gości pod kątem zdobywanych punktów wysuwał się Orczyk. Liderem gorzowian pozostawał Chisoba Eduardo Neves Atu. W tej partii gospodarze mieli problem z wyjściem na prowadzenie. Czteropunktowe osiągnął za to Trefl po tym, jak Kwasowski został zablokowany, a następnie zaatakował w aut. O przerwę poprosił Andrzej Kowal.
Nie od razu przyniosło to skutek. Skuteczny blok w wykonaniu Seweryna Lipińskiego i Adama Lorenca dał gorzowianom wynik 19:20. W międzyczasie na boisku pojawił się Robert Taht. Kwasowski jednak nie trafił serwisem w boisko, a po chwili po złym przyjęciu piłka wylądowała w aucie i gracze Stilonu nadal musieli odrabiać. Walka była do samego końca, ale goście triumfowali 25:21.
Można było mieć deja vu na starcie czwartego seta, bowiem znów zaczęło się od 0:3. Impas przerwał Marcin Kania. To była jednak kropla w morzu potrzeb Stilonu. Inicjatywa pozostawała po stronie gości, ale zdarzały się sytuacyjne piłki, które miejscowi wykorzystywali na swoją korzyść. W pewnym momencie różnica wyniosła nawet sześć punktów (6:12). Gorzowianie ani myśleli złożyć broń. Remis odebrał im kontakt małego palca w bloku, ale w końcu i tak dopięli swego i, co więcej, wyszli na prowadzenie.
Pojawiły się nerwy w drużynie z Gdańska. Jakub Jarosz pomylił się przy zagrywce i dał trzy piłki setowe gospodarzom. Tylko jedną udało się obronić, a Mathijs Desmet doprowadził Arenę Gorzów do euforii i tie-breaka!
O tym, jak zażarta to była walka, nikogo nie trzeba było przekonywać. Obie drużyny grały punkt za punkt, ale w końcu doszło do przełamania, kiedy to gorzowianie zapunktowali na 6:4. Mogło być wyżej, ale piłka minimalnie minęła blok gdańszczan i wyleciała na aut. Także kolejny atak wylądował za linią i znów mieliśmy remis. Miejscowi tylko na moment ponownie odskoczyli, by za chwilę przegrywać 9:10.
Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Rafał Sobański zaserwował w siatkę i było 12:12. W kolejnej akcji w aut zaatakował Jarosz i to Stilon prowadził, ale tylko przez moment, ponieważ zepsuta została zagrywka. Desmet jednak zdobył punkt na 14:13, nie popełniając przy tym błędu, który był sprawdzany i gorzowianie stanęli przed szansą wygrania swojego inauguracyjnego pojedynku. Lorenc mocnym serwisem wybił z głowy wygraną Treflowi!
To była niezwykle emocjonująca inauguracja w Arenie Gorzów! W drugiej kolejce PlusLigi Cuprum Stilon Gorzów wybierze się do Bełchatowa na pojedynek z tamtejszą PGE GiEK Skrą. Trefla Gdańsk czeka natomiast kolejny wyjazd. Tym razem zagrają w Lublinie z Bogdanką LUK.
Cuprum Stilon Gorzów - Trefl Gdańsk 3:2 (19:25, 25:19, 21:25, 25:22, 15:13)
Stilon: Desmet, Kania, Neves Atu, Kwasowski, Lipiński, Todorović, Granieczny (libero) oraz Stępień, Lorenc, Strulak, Taht.
Trefl: Czerwiński, M'Baye, Jarosz, Orczyk, Mordyl, Kampa, Köykkä (libero) oraz Jorna, Pietraszko, Sobański, Droszyński.
MVP: Chisoba Eduardo Neves Atu