Dla trapionych zeszłosezonowymi problemami bełchatowian rozpoczęcie sezonu było bardzo ważne, aby zbudować sobie pozytywne morale na dalszą część fazy zasadniczej. Podopieczni Gheorghe Cretu przystąpili do meczu w pełnym składzie, natomiast gospodarze musieli sobie radzić bez Moritza Karlitzka, który nabawił się kontuzji kciuka.
Seta dobrze rozpoczęli goście, natomiast gospodarze mieli trudności z zakończeniem akcji. Chwilę później zaczęli jednak naciskać olsztynianie. Z lewej strony dobrze prezentował się Nicolas Szerszeń. Bełchatowscy skrzydłowi mieli spore problemy ze skończeniem akcji. Siatkarze "Zielonej Armii" dobrze również pracowali w defensywie (12:8). Przewaga zaczęła topnieć, kiedy to Bartłomiej Lemański sprawiał olsztynianom spore problemy w przyjęciu, a z prawej strony punktować zaczął Amin Esmaeilnezhad (12:13).
Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Najpierw Amina zablokował Szymon Jakubiszak, a Paweł Cieślik posłał asa serwisowego (17:15). Olsztynianie utrzymywali swoją przewagę do stanu 22:22. Wtedy długie akcje padały łupem Skry Bełchatów. Piłkę setową AZS-owi zapewnił Manuel Armoa, lecz Argentyńczyk chwilę później popsuł serwis (24:24). W kolejnej akcji to 9-krotni mistrzowie Polski zapewnili sobie setballa blokiem na Szerszeniu (24:25). Przewaga wróciła na stronę gospodarzy po tym, jak Hadrava zatrzymał Amina na prawym skrzydle (27:26). Długi pierwszy set został zakończony po autowym ataku Lemańskiego (29:27).
ZOBACZ WIDEO: Ma 36 lat i trójkę dzieci, a nadal zachwyca figurą. Tylko spójrz na te zdjęcia!
W drugim secie rozgorzała wyrównana walka, z tym, że siatkarze Juana Manuela Barriala często psuli zagrywki (4:4). Praktycznie przez cały czas trwania partii obie drużyny wymieniały nawzajem ciosy - na biało-zielonym polu punktował Szerszeń, natomiast po drugiej stronie siatki - Amin oraz Miran Kujundzić. Po ataku Lemańskiego oraz skutecznym zbiciu Amina Skra objęła dwupunktowe prowadzenie (18:20). W szeregach AZS-u Olsztyn zaczynały wdrażać się nerwowość oraz brak komunikacji, co tylko pogłębiało ich problemy, a siatkarzom Skry dawało coraz większy komfort. Mocny atak Kujundzicia z lewego skrzydła zakończył zmagania w drugim secie (21:25).
Na początku trzeciego seta wygrane akcje przychodziły olsztynianom z trudem. Ofiarnie grali w obronie, a z lewego skrzydła raz po raz punktował Szerszeń. W drużynie Skry dobrze funkcjonował na środku Łukasz Wiśniewski, z lewej strony skuteczny był Kujundzić (6:6). Przełamanie wyniku nadeszło po obiciu bloku olsztynian w wykonaniu Amina (8:10). Przyjezdni za sprawą błędów rywali i swojej pewnej ofensywy zaczęli uciekać z wynikiem (11:14). W szeregach siatkarzy z Olsztyna pojawiały się jedynie pojedyncze momenty skutecznej gry. To bełchatowianie mieli kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Tak samo jak w drugim secie, trzeci został zakończony przez Mirana Kujundzicia (22:25).
Siatkarze Skry rozpoczęli czwartego seta z wysokiego "C". Asa serwisowego posłał Lemański, natomiast na kontrze ataki kończyli Amin oraz Wiśniewski (1:4). Przez całą długość seta drużyna trenera Barriala miała spore kłopoty zbliżenie się do rywali. Dobrą zmianę w ekipie gości od trzeciego seta dawał Ziga Štern i to głównie do niego były kierowane najważniejsze piłki (13:18). W zespole trenera Cretu panowała spokój oraz ogromny komfort akcji - czy to przez środek, czy przez szóstą strefę (18:24). Ostatni punkt w meczu zdobył Bartłomiej Lemański.
Indykpol AZS Olsztyn - PGE GiEK Skra Bełchatów 1:3 (29:27, 21:25, 22:25, 18:25)
AZS: Tervaportti, Hadrava, Szerszeń, Armoa, Jakubiszak, Cieślik, Hawryluk (libero) oraz Gąsior, Janikowski, Majchrzak, Siwczyk
Skra: Łomacz, Esmaeilnezhad, Kujundžić, Perić, Lemański, Wiśniewski, Buszek (libero), Marek (libero) oraz W. Nowak, Walczak, Štern
MVP: Amin Esmaeilnezhad (PGE GiEK Skra Bełchatów)