Tytuł MVP w debiucie. Marcin Kania: Chizoba był naszym liderem

WP SportoweFakty / Marcin Malinowski / Na zdjęciu: siatkarze Cuprum Stilonu Gorzów z Pucharem Prezydenta Miasta
WP SportoweFakty / Marcin Malinowski / Na zdjęciu: siatkarze Cuprum Stilonu Gorzów z Pucharem Prezydenta Miasta

W swoim inauguracyjnym meczu PlusLigi Cuprum Stilon Gorzów przed własną publicznością wygrał z Treflem Gdańsk 3:2 po zaciętej rywalizacji i świetnym powrocie w czwartym secie. Zawodnicy tego zespołu mówili jednym głosem, że zwyciężyła drużyna.

Gorzowianie przegrali pierwszą partię, wygrali drugą, a potem ponownie musieli odrabiać. W czwartym secie przegrywali już sześcioma punktami, a mimo to zdołali przechylić szalę na swoją stronę i doprowadzić do tie-breaka.

- To jest największy pozytyw. Mnie osobiście najbardziej cieszy ten czwarty set, który wyciągnęliśmy i myślę, że dlatego wygraliśmy ten mecz, bo uwierzyliśmy w siebie i nie poddaliśmy się. Graliśmy do samego końca. Kibicom się podobało, a ja jestem niezmiernie dumny z zespołu - mówił po spotkaniu Kamil Kwasowski, kapitan Cuprum Stilon Gorzów.

Na rozpoczęcie PlusLigi do Areny Gorzów zawitało 2000 kibiców. - Fani spisali się na 6 z plusem. Pomogli nam w tym czwartym secie, tak dopingując, że chyba cały Gorzów ich słyszał. To był jakiś impuls do lepszej gry - dodał przyjmujący.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni

Gospodarze sobotniego starcia po trudniejszym początku poprawili się w przyjęciu. Najważniejsze było jednak to, jak dogadywali się jako drużyna.

- Trudno wskazać na gorąco, co było największym mankamentem. Zaważyła zespołowość. Wróciliśmy w trudnych momentach. Nawet przy dużej liczbie błędów pokazaliśmy charakter i wyciągnęliśmy seta, a potem wygraliśmy w tie-breaku - zauważył Marcin Kania.

Środkowy Stilonu cieszy się z pokonania Trefla Gdańsk i już czeka na kolejne pojedynki. - Zdecydowanie mecz na emocjach. Najważniejsze, że wygrany, bo zwycięstwo na początek dodaje skrzydeł. Zwłaszcza u siebie. Teraz pozostaje walczyć w następnych meczach - stwierdził.

W początek fazie starcia dużym atutem gorzowskiej ekipy okazał się Chizoba Eduardo Neves Atu. - Początki są ciężkie. Czasem tak jest, że jeden ciągnie drużynę i to jest ten punkt zaczepienia. Potem doszli kolejni. Każdy dodał jakiś element od siebie. Chizo zdobył najwięcej punktów, był naszym liderem, zdobył tytuł MVP, ale gdyby nie cała ekipa, to byśmy nie wygrali - dodał Kania.

A co mówił sam Brazylijczyk? - Nie mam pojęcia, ile punktów zrobiłem, ale to był efekt pracy zespołowej. To dzięki niej wygraliśmy. Detale zdecydowały o wygranej. Serwowaliśmy dobrze oraz byliśmy zdyscyplinowani w bloku defensywnym. To też był klucz do wygranej. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, ale podobnie Gdańsk, dlatego wygraliśmy dopiero w tie-breaku - podsumował atakujący zespołu z Gorzowa.

To pierwszy sezon 27-latka w Polsce, która do naszego kraju trafił z Nantes. Jak wrażenia z gry w nowo wybudowanym obiekcie i z przebywania w mieście nad Wartą? - Uwielbiam Arenę Gorzów. To naprawdę wspaniałe miejsce. Mieliśmy bardzo dużo fanów na pierwszym meczu i jestem szczęśliwy i podekscytowany sezonem. Świetnie się czuję w Gorzowie. Lubię to miasto, moich kolegów z drużyny, trenera i sztab. To mój pierwszy miesiąc tutaj, ale już kocham to miejsce - stwierdził popularny "Chizo".

Ważną rolę w drużynie pełni też młody libero Maksymilian Granieczny, który zdobywał doświadczenie jeszcze w Lubinie. - Przy takim pierwszym meczu, pięciosetowym, to na pewno emocje odgrywają dużą rolę i każdy musi włożyć sto procent swoich możliwości, żeby wygrać takie spotkania. Były lepsze i gorsze momenty, ale liczy się wygrana. Wierzyliśmy w siebie i bardzo fajnie, że w czwartym secie podnieśliśmy się z takiego wyniku, co pokazuje charakter i całą pracę, którą wykonaliśmy przez cały okres przygotowawczy - zakończył.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty