Jest przerażony tym, co działo się w Nysie. "Ręce mi się trzęsły"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Sławek Pabian / Na zdjęciu: sytuacja w Nysie, małe zdjęcie: Mateusz Czunkiewicz
PAP / Sławek Pabian / Na zdjęciu: sytuacja w Nysie, małe zdjęcie: Mateusz Czunkiewicz
zdjęcie autora artykułu

Sytuacja w Nysie powoli poprawia się. Mieszkańcom udało się załatać wał. Zdjęcia z walczącego z powodzią miasta obiegły jednak cały kraj. Przerażony tym, co widział był były siatkarz miejscowej Stali, Mateusz Czunkiewicz.

Sytuacja w Nysie była dramatyczna. Przerwany wał sprawiał ryzyko zalania miasta. Mieszkańcy walczyli z kataklizmem i robili wszystko, by uratować je przed katastrofą. W nocy dwa tysiące ludzi pomagało w zabezpieczaniu wałów przeciwpowodziowych.

W niżej położonych częściach Nysy woda wlewała się do domów. Burmistrz Kordian Kolbiarz wydał zarządzenie o ewakuacji mieszkańców. W tej sytuacji trudno myśleć o sportowych rozgrywkach. Mecze siatkarskiej PSG Stali Nysa zostały odwołane. Siatkarze, trenerzy i działacze rzucili wszystko i pomagali w obronie miasta przed żywiołem.

Obrazki były przerażające. Woda przelewała się przez wały. Polskę obiegły informacje, że prezes Stali Robert Prygiel nie ma kontaktu z dwoma przedstawicielami zespołu: zawodnikiem i członkiem sztabu szkoleniowego. Na szczęście nic im się nie stało. Po prostu nie mieli łączności ze światem. W niektórych regionach 44-tysięcznego miasta nie było prądu ani zasięgu telefonicznego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni

Zawodnicy Stali wysyłali zdjęcia z objętych powodzią terenów do swoich kolegów z innych zespołów. Takie obrazki dostawał Mateusz Czunkiewicz, który w przeszłości przez trzy lata grał w Stali.

- Przeżywam to do teraz, jestem w kontakcie ze znajomymi z Nysy. Chłopaki wysyłają zdjęcia i pokazują, jakie mają problemy i jak pomagają innym ludziom. To jest przerażające, zwłaszcza ta niemoc. Chciałoby się pomóc, ale w tej sytuacji nie wiesz, co możesz zrobić. Można tylko życzyć zdrowia - powiedział Czunkiewicz, który obecnie jest zawodnikiem Ślepsk Malow Suwałki.

I choć oba miasta dzieli ponad 700 kilometrów, to Czunkiewicz bardzo przeżywa to, co dzieje się w miejscu, w którym spędził trzy lata życia. I nie ukrywał, że jest wstrząśnięty tym, co przeżywają ludzie mieszkający na południu kraju.

- Ludzie zostawiają cenne dorobki życia i chronią siebie. Jest to bardzo przykre i mnie to bardzo boli. Przeżywałem to bardzo, ręce mi się trzęsły na samą myśl o tym i podczas oglądania tego w telewizji czy internecie - dodał siatkarz.

Zawodnik wierzy w to, że sytuacja w Nysie szybko się unormuje. - Wiem, że Nysa jako miasto wróci silniejsze. Jaki by nie był nasz naród, czy dużo ludzi narzeka i niezależnie od tego jakie mają oni poglądy, to Polacy potrafią się jednoczyć i pomóc wszystkim - zakończył Czunkiewicz.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty