Asseco Resovia planowo miała rozpocząć rywalizację w sezonie 2024/2025 meczem z PSG Stalą Nysa. Ten pojedynek został jednak przełożony przez powódź, która dotknęła między innymi właśnie miasto Nysa. Tym samym rzeszowianie na pierwsze spotkanie musieli trochę zaczekać.
Podopieczni Tuomasa Sammelvuo rozpoczęli sezon w Tarnowie meczem w ramach 4. kolejki z Barkomem Każany. Lwowianie nie mają łatwego terminarza, bo w pierwszej serii gier podejmowali u siebie Jastrzębski Węgiel. Ukraińska drużyna musiała uznać wyższość mistrzów Polski, przegrywając pojedynek 1:3. W starciu Barkom - Resovia ekipa Ugisa Krastinsa też nie była faworytem.
W premierowej odsłonie spotkania przede wszystkim obie drużyny nie zwalniały ręki na zagrywce. Najpierw asem serwisowym popisał się Deniss Petrovs i Barkom otworzył mecz prowadzeniem 3:0. Świetny początek lwowian nie zraził gości z Podkarpacia, którzy szybko zmniejszyli stratę, a po serii z Cezarym Sapińskim na linii zagrywki obrócili wynik na swoją korzyść (6:8).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Szalony taniec mistrzyni olimpijskiej z Tokio! Fani są zachwyceni
Rozpędzona Resovia, w której oprócz serwisu bardzo dobrze funkcjonowało także lewe skrzydło, po uderzeniu Klemena Cebulja powiększyła prowadzenie do czterech "oczek" (8:12). Przyjezdni długo utrzymywali się na czele, ale Brakom zdołał dogonić rywala, doprowadzając do remisu przy stanie 19:19. W końcówce nie zabrakło emocji, a zwycięzcę wyłoniła dopiero gra na przewagi. W niej więcej zimnej krwi zachowali rzeszowianie, triumfując 27:25.
Drugi set był setem błędów w polu serwisowym, co mocno obniżyło efektywność rywalizacji. Gdy do pomyłek na linii zagrywki Barkom dołożył także autowy atak, Resovia odskoczyła na dwa punkty (9:11). Rzeszowianie świetnie pracowali w obronie i koncertowo grali w ofensywie, gdzie obok bardzo dobrze dysponowanego Klemena Cebulja znakomicie radzili sobie także Bartosz Bednorz i Stephen Boyer.
Zespół z Rzeszowa nie zwalniał tempa i z biegiem seta powiększał przewagę, która po kolejnej udanej akcji wynosiła już sześć punktów (16:22). W końcówce niespodzianki nie było. Pewnie grająca Resovia ze spokojem utrzymała korzystny dla siebie wynik, a punkt na wagę zwycięstwa w secie zdobył Karol Kłos.
W trzeciej partii grała tylko jedna drużyna, ale nie była to Asseco Resovia. Barkom zaskoczył rywali już na samym początku, szybko budując sobie kilkupunktową przewagę (6:2). W szeregach gospodarzy świetnie prezentował się między innymi Mart Tammearu, który nie tylko pewnie punktował z lewego skrzydła, ale zachwycał także zagrywką.
Po kolejnym asie w wykonaniu przyjmującego z Estonii Barkom prowadził już 14:8. Ukraińska drużyna tempa nie zwolniła ani na moment, w pewnym momencie prowadząc nawet dziesięcioma punktami. Show gospodarzy trwało, a bezradna Resovia musiała uznać wyższość rywali, przegrywając 17:25 po uderzeniu Lorenzo Pope'a.
Zmotywowani lwowianie i czwartą odsłonę rozpoczęli o kilkupunktowego prowadzenia (4:1). Tym razem jednak Resovia nie popełniła błędu z poprzedniego seta i w mgnieniu oka wyrównała wynik. Goście przede wszystkim robili różnice na siatce, świetnie czytając zamiary rywali. Tym samym rzeszowianie popisali się czterema blokami z rzędu i po imponującej serii prowadzili 12:7.
Barkom w drugiej części seta zdołał jeszcze zagrozić rywalom. Znakomitym ruchem trenera Ugisa Krastinsa okazało się wpuszczenie Ołeha Szewczenki, po którego zagrywkach gospodarze byli o krok od remisu (19:20). Resovia jednak nie pozwoliła na wyrównanie i odparła atak rywali. Kolejny punktowy blok zapewnił ekipie z Podkarpacia wygraną w całym meczu.
Barkom Każany Lwów - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (25:27, 21:25, 25:17, 20:25)
Barkom: Tupchii, Petrovs, Shchurov, Rohozhyn, Tammearu, Pope, Pampushko (libero) oraz Fasteland, Tsmokalo, Valimaa, Shevchenko
Resovia: Boyer, Ropret, Kłos, Sapiński, Bednorz, Cebulj, Potera (libero) oraz Bucki, Woch, Staszewski
MVP: Klemen Cebulj (Asseco Resovia Rzeszów)[b]
[/b]