Podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu Mateusz Bieniek doznał kontuzji stopy. Po trzech miesiącach siatkarz Aluron CMC Warty Zawiercie wrócił na boisko. Wyszedł w podstawowej szóstce w meczach z Cuprum Stilonem Gorzów i Treflem Gdańsk.
W obu przypadkach przedwcześnie schodził do kwadratu dla rezerwowych. Spowodowane było to tym, że Bieniek musi przestrzegać limitu wykonanych skoków. Dla fanów zawierciańskiego zespołu to jednak bardzo dobra nowina.
- Wolałbym grać do końca. Aczkolwiek stosujemy taki sam program, jak rok temu, kiedy wracałem po podobnej kontuzji. Wtedy to się sprawdziło i teraz też idziemy podobnym cyklem, więc jeszcze chwila, jeszcze moment i będę gotowy, żeby już grać całe spotkania - przekazał Bieniek w rozmowie z klubowym serwisem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ ma sylwetkę! Tak wygląda w stroju kąpielowym
Reprezentant Polski jeszcze nie gra na maksimum swoich umiejętności. W dotychczasowych dwóch meczach wywalczył 10 punktów, z czego 9 atakiem i jeden blokiem.
Warta w tym sezonie wygrała sześć z dziewięciu meczów. Powrót Bieńka na boisko może zwiększyć opcje w ofensywie. Środkowy liczy także na to, że będzie mógł grać w szerszym wymiarze czasu.
- My byśmy pewnie chcieli wygrywać każdy mecz po 3:0. To byłoby lepsze dla naszego zdrowia. Ale żadne zmęczenie, na pewno nie może być o tym mowy. Jest początek sezonu i zmęczenie będzie w kwietniu, a nie w październiku - dodał.