Wyrównaną premierową odsłonę tej rywalizacji zmieniła jedna seria punktowa. Z wyniku 7:7 zrobiło się 14:7 dla Radomki, wobec czego ewentualna porażka byłaby sensacją.
Im dłużej trwał, tym lepiej wyglądały przyjezdne, które powiększyły prowadzenie (20:10). Dwucyfrowej przewagi Radomka nie utrzymała, ale triumf 26:16 i tak robił wrażenie.
Na początku drugiej partii powody do zadowolenia miały miejscowe (8:5). Mimo że powiększyły przewagę (11:6), to w połowie seta był już remis (12:12).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Sabalenka wyprzedziła Świątek. Otrzymała po tym prezent
MKS ponownie był w stanie odskoczyć (18:15), ale swoją przewagę zdecydowanie zaakcentował chwilę później. Ich seria punktowa od wyniku 19:18 dała im piłki setowe (24:18). Ostatecznie wykorzystana została piąta z nich.
Kaliszanki nie potrzebowały dużo czasu, by zdecydowanie odskoczyć w trzecim secie (11:4). Od tego momentu były one poza zasięgiem rywalek i to nie zmieniło się do końca partii.
W końcowej fazie przewaga gospodyń wzrósł do dziewięciu punktów (22:13). Ostatecznie zespół z Kalisza utrzymał ją do samego końca i tak samo, jak Radomka w premierowej odsłonie, zwyciężył do 16, zapewniając sobie "oczko" do tabeli ligowej.
Czwarty set był kolejnym, w którym MKS na start odskoczył (8:3). Tym razem jednak siatkarki z Radomia były w stanie odrobić stratę (11:11), a potem same zbudowały przewagę (15:12).
Przed ostatnią fazą partii powody do zadowolenia miały gospodynie. Zdobyły bowiem cztery punkty od stanu (18:18) i z wynikiem 22:18 były blisko końcowego sukcesu. Do zwrotu akcji nie doszło, po tym, jak MKS wypracował sobie piłki meczowe (24:20), przy drugiej z nich postawił kropkę nad "i".
Tauron Liga, 6. kolejka:
Energa MKS Kalisz - MOYA Radomka Radom 3:1 (16:25, 25:22, 25:16, 25:20)