Wiceprezydent FIVB mówi o powrocie Rosjan do rywalizacji

Materiały prasowe / ossrb.org / Djula Mester (z prawej) wręcza kapitan reprezentacji Rosji trofeum za zwycięstwo w Puchar Programu Pierwszego
Materiały prasowe / ossrb.org / Djula Mester (z prawej) wręcza kapitan reprezentacji Rosji trofeum za zwycięstwo w Puchar Programu Pierwszego

Siatkarki reprezentacji Rosji w miniony weekend, po czterech latach przerwy, powróciły do rywalizacji międzynarodowej. Spotkanie w Belgradzie obserwował Djula Mester, który po meczu wypowiedział się na temat możliwego powrotu Rosji do elity.

Po czterech latach nieobecności na arenie międzynarodowej, siatkarki reprezentacji Rosji powróciły do gry. W rywalizacji o Puchar Kanału Pierwszego, Sborna pokonała po pięciosetowym starciu reprezentację Serbii.

Dla Rosjanek było to pierwsze oficjalne spotkanie towarzyskie rozegrane od 2021 roku. Od 2022 rosyjskie drużyny nie mogą brać udziału w rozgrywkach organizowanych przez Światową Federację Piłki Siatkowej (FIVB) i Europejską Konfederację Piłki Siatkowej (CEV). Stawką tego starcia był Puchar Kanału Pierwszego.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Partnerka Dybali skradła show. Co za kreacja!

Zgodę na rozegranie tego pojedynku wyraziła Europejska Konfederacja Siatkówki, która podjęła się również koordynacji wydarzeń związanych z meczami siatkarzy i siatkarek (zagrają w niedzielę 1 czerwca - dop. aut.). Co ciekawe, Rosja otrzymała zgodę, aby przed meczem odegrany został hymn państwowy, a drużyna przystąpiła do gry pod flagą swojego kraju.

Została ona umieszczona na plecach, pod nazwiskami zawodniczek. Była to jednak decyzja Wszechrosyjskiej Federacji Siatkówki, która w tradycyjnym miejscu postanowiła umieścić własne logo.

Wstęp na spotkanie z udziałem siatkarek Serbii i Rosji był darmowy. Na trybunach zgromadziło się aż 5000 kibiców, którzy powitali rywalki z wielkim entuzjazmem. Przychylnie do tego starcia podeszli również organizatorzy, którzy zadbali o to, aby kolorystyka trybun przypominała barwy rosyjskiej flagi.

W trakcie spotkania na trybunach hali w Belgradzie nie zabrakło oficjeli z obu krajów. Na żywo sobotnie zmagania oglądali m.in. minister sportu w rządzie Republiki Serbii Zoran Gajić, minister sportu Rosji Mihail Degtyarjov, sekretarz generalny Wszechrosyjskiej Federacji Piłki Siatkowej (WFV) Aleksandr Jaremenko, sekretarz generalny Rosyjskiej Federacji Piłki Siatkowej Siergiej Tetyukhin oraz wiceprezydent FIVB Djula Mester.

Po zakończeniu rywalizacji przedstawiciel Światowej Federacji Siatkówki wypowiedział się na temat absencji Rosjan i ich możliwego powrotu do rywalizacji międzynarodowej. Słowa Serba w kontekście wciąż trwającej wojny na Ukrainie, są delikatnie mówiąc, bardzo zaskakujące.

- Wszyscy wiemy, jak ważna jest drużyna rosyjska. Obecnie nie mogą konkurować, ale prawdopodobnie w niedalekiej przyszłości się to zmieni - powiedział Mester.

Przed kilkoma miesiącami, na temat możliwego powrotu Rosjan do międzynarodowej rywalizacji wypowiedział się Sebastian Świderski. Prezes PZPS kolejny raz podkreślił, że polska federacja jest przeciwna i nie zamierza zmieniać swojego stanowiska w tej sprawie do momentu zakończenia działań wojennych w Ukrainie.

- Stanowisko pozostaje takie samo, bo za wschodnią granicą nic się nie zmieniło. Dalej giną ludzie. Agresor jest jeden i jest nim Rosja - powiedział Świderski w rozmowie z naszym portalem.

Zakulisowe rozmowy na temat powrotu Rosji do siatkarskiej elity, trwają od kilku miesięcy. Pod koniec minionego roku potwierdził to zresztą prezes Wszechrosyjskiej Federacji Siatkówki. Stanisław Szewczenko na łamach rodzimych mediów zapewniał, że zarówno CEV i FIVB są przychylnie nastawione do powrotu Sbornej do elity.

- Rozmowy w sprawie powrotu rosyjskiej siatkówki na arenę międzynarodową są zaawansowane. FIVB i CEV rozumieją, że bez Rosji żadne rozgrywki nie są prawdziwe. Na wszystkich ostatnich zawodach - mistrzostwach świata, igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach Europy - bylibyśmy w gronie medalistów.

- Poziom rywalizacji się wyrównał, ale bez nas wiele tracą. Słowem - FIVB i CEV - oczywiście są za naszym powrotem i tego chcą. Nowi ludzie w kierownictwie tych organizacji są nam dobrze znani, wspieraliśmy ich kandydaturę. Musimy poczekać na oficjalne decyzje dwa, może nawet trzy miesiące, ale jesteśmy dobrej myśli. Chcemy powrócić do rywalizacji - zapewniał Szewczenko.