Kinga Bernacka: Co by było, gdyby Marcina nie było

Marcin Prus przez lata swojej zawodniczej kariery zawsze był postacią niezwykle barwną. Otwarty i sympatyczny, z kolorową i zaskakującą fryzurą kilka lat temu był nie tylko jednym z najlepszych, ale i najpopularniejszym siatkarzy w Polsce. Bez wątpienia był jednym z tych zawodników, którzy bardzo mocno przyczynili się do spopularyzowania tej dyscypliny w naszym kraju.

Kinga Bernacka
Kinga Bernacka

Długo wydawało się, że Marcin Prus urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Jeszcze jako dziecko wypadł z balkonu, ale właściwie nic mu się nie stało, bo złapała go babcia. Potem szczęście nie opuszczało Marcina także na boisku. Urodzony w Starogardzie Gdańskim zawodnik bardzo szybko wyrobił sobie dobrą markę i już jako junior zachwycał znawców siatkówki. Potwierdzeniem tego było zdobycie przez niego tytułu MVP Mistrzostw Świata w Bahrajnie, gdzie Polacy wywalczyli złoty medal. Ten sukces otworzył Marcinowi drogę do seniorskiej reprezentacji, w której, gdy tylko był zdrowy także był podstawowym graczem. Na ligowych boiskach Marcin Prus także błyszczał – był podporą Mostostalu, w czasach jego największych sukcesów. Kilkakrotnie świętował z klubem z Kędzierzyna-Koźla wywalczenie Mistrzostwa Polski, czy Pucharu Polski. Dzisiejsza ZAKSA w składzie z Marcinem Prusem bardzo dobrze prezentowała się także w europejskich pucharach (m.in. III miejsce w Pucharze Konfederacji).

Marcin Prus był bardzo popularny, ale popularności nie zawdzięczał tylko swoim umiejętnościom i sukcesom na boisku. Wpływ na jego pozycję w polskiej siatkówce miał też jego charakter i osobowość. Bo Marcin kochał siatkówkę i widać to było na boisku. Otwarty i sympatyczny był wręcz uwielbiany przez kibiców, a zwłaszcza kobiety. Jego znakiem firmowym były kolorowe fryzury, które często zmieniał. Fryzury, które dekoncentrowały przeciwników, i które nie raz były tematem rozmów kibiców. Marcin Prus był w tamtym okresie ikoną polskiej siatkówki, zawodnikiem bez którego być może siatkówka nie byłaby w naszym kraju tak popularna, jak obecnie.

Wpływ na popularyzację danej dyscypliny ma wiele czynników: telewizja, sponsorzy, odnoszone sukcesy. Tak też było z siatkówką, bo gdyby nie juniorskie sukcesy zespołu Ireneusza Mazura, udział w Lidze Światowej, czy zainteresowanie telewizji to losy tego sportu mogłyby być różne. A jednak na popularyzacje danego sporu wpływa coś jeszcze – to wielkie, barwne osobowości. I tak koszykówka miała Michaela Jordana, golf – Tigera Woodsa, F1 - Michaela Schumachera, polskie skoki Adama Małysza, a polska siatkówka – Marcina Prusa. Czy bez tych sportowców te sporty zdobyły aż taką popularność? Śmiem wątpić, bo każdy sport potrzebuje barwnych postaci. Polska siatkówka wiele lat temu, gdy nie grali jeszcze choćby Wlazły, czy Bartman miała Marcina Prus. Inni Polacy też grali wtedy dobrze i mieli dobrą markę na świecie, jak choćby Dawid Murek, czy Sebastian Świderski, ale to właśnie popularny Gurami był najbarwniejszą postacią. To on zaskakiwał fryzurami, to dla niego mdlało najwięcej fanek. Z nim zawsze chcieli rozmawiać dziennikarze, to on był tym, który jako pierwszy z polskich siatkarzy miał swój oficjalny fan club.

Marcin Prus dla polskiej siatkówki zrobił wiele, nie tylko na boisku, ale także i poza nim. Gdyby nie kontuzje być może osiągnąłby jeszcze więcej. Ale i tak strach czasem pomyśleć, co by było, gdyby Marcina nie było.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×