Reprezentacja Japonii przed rokiem dość niespodziewanie dotarła do finału Ligi Narodów Kobiet, przegrywając ostatecznie rywalizację o złoto z Włoszkami. W Łodzi Azjatki potwierdziły, że są w stanie ten sukces powtórzyć. W ćwierćfinale pokonały bowiem bardzo mocne Turczynki. Brazylijki miały jednak przed tym starciem podobny plan. Dodatkową motywacją była chęć rewanżu za ubiegłoroczny półfinał rozstrzygnięty po tie-breaku.
W pierwszym secie dość niespodziewanie to Japonki były górą. Canarinhas popełniały sporo błędów, pozwalając rywalkom na budowanie przewagi. Rozpoczęło się od czterech punktów, jednak z czasem dystans wzrastał. W połowie partii różnica wynosiła nawet siedem oczek (8:15). Brazylijki Nie złożyły broni i ruszyły w pogoń, w końcówce doprowadzając do remisu (20:20). Ostatnie słowo należało jednak do podopiecznych Ferhata Akbasa.
ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Polki podsumowują kapitalne zwycięstwo z Chinkami
W drugim secie do głosu doszły faworytki. Canarinhas zaczęły co prawda niemrawo, pozwalając dojść do głosu Azjatkom, jednak z czasem przejęły inicjatywę. Doskonale prezentowała się Gabriela Braga Guimaraes, liderka zespołu. Skutecznością imponowała także Julia Isabelle Bergmann, która musiała zastąpić w składzie gwiazdę zespołu Anę Cristinę. 21-latka w tym sezonie już nie zagra, Brazylijki musiały więc nauczyć się radzić sobie bez niej. I chyba się udało, bowiem drugiego seta wygrały.
Kluczowy dla losów meczu miał być trzeci set. W nim tylko do stanu 7:7 Japonki trzymały dystans. Z biegiem czasu różnica zaczęła się zarysowywać coraz bardziej, jednak dopiero w końcówce Canarinhas odskoczyły na bezpieczny dystans. Wcześniej zawodniczki Ferhata Akbasa utrzymywały dwupunktową stratę. Dopiero doskonała końcówka duetu Gabi - Bergmann, pozwoliła odjechać i przypieczętować pewny triumf.
Brazylijki wydawały się odzyskiwać swój rytm. Macris miała do dyspozycji pewne skrzydła i skuteczny środek, teoretycznie to powinno wystarczyć na Japonki. Rywalki rozgrywały jednak jeden z najlepszych meczów w tegorocznej edycji VNL. Azjatki szybko przejęły inicjatywę i objęły dwupunktowe prowadzenie (12:10). Niewielkie, jednak wystarczające dla imponujących konsekwencją w ataku i obronie Japonek. Brazylijki przez długi czas bezskutecznie próbowały niwelować straty. W końcówce jakby odpuściły, godząc się na tie-breaka.
Brazylijki były najwyraźniej poirytowane koniecznością grania tie-breaka. Przed rokiem bowiem przegrały z rywalkami piątą partię w półfinale Ligi Narodów. Tym razem nawet przez moment nie można było pomyśleć o "deja vu". Co prawda Polki, tak jak w Bangkoku, przegrały 0:3, jednak zawodniczki Jose Roberto Guimaraesa nie zamierzały powtórzyć wyczyny sprzed kilkunastu miesięcy. Mimo absencji jednej z liderek - Any Cristiny, Brazylijki pokonały Japonki, po dramatycznym i wyczerpującym półfinale 3:2. Z takiego wyniku z pewnością ucieszyły się Polki, które w niedzielę zmierzą się ze zmęczonymi Japonkami w walce o brązowy medal.