Biało-Czerwone turniej w Łodzi rozpoczęły od prawdziwego thrillera i pokonania Chinek w tie-breaku. Niewiele brakowało, by na tej fazie zakończyły zmagania w Łodzi, ale podniosły się w dobrym stylu. Niestety w półfinale Włoszki okazały się być poza zasięgiem i nie pozwoliły Polkom w żadnym z trzech setów wyjść nawet z 20 punktów.
Reprezentacja Japonii miała równie trudne zadanie. Najpierw trafiła na Turcję, a następnie na Brazylię. W obu przypadkach skończyło się na tie-breaku.
ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Polki podsumowują kapitalne zwycięstwo z Chinkami
Mecz z Canarinhos skończył się w sobotę po godz. 22:00. Japonki miały więc tylko 18 godzin na regenerację i przygotowanie do potyczki z Polkami. 12 lipca podczas turnieju w Japonii gospodynie pokonały naszą kadrę 3:1.
- Tamta sytuacja była zupełnie inna - byliśmy u siebie, kibice byli po naszej stronie. Teraz gramy w Atlas Arenie, a to bardzo trudne miejsce dla rywali. Polska ma ogromne doświadczenie w meczach o brązowy medal - przyznał Ferhat Akbas, który od kilku miesięcy jest trenerem Japonek.
Biało-Czerwone zanotowały fenomenalny początek premierowej odsłony, kończyły atak za atakiem i szybko na tablicy wyników pojawiło się 5:1. Magdalena Stysiak była nie do zatrzymania na prawym skrzydle, a początkowo Japonki nie były tak efektywne w obronie, jak przyzwyczaiły do tego kibiców.
Zespół Ferhata Akbasa nie wystrzegał się błędów, ale też nie miał zbyt wysokiej skuteczności w ataku, przeciwnie do Polek. Ostatecznie gospodynie wygrały do 15.
Druga odsłona była znacznie bardziej wyrównana. Haruyo Shimamura stała się liderką japońskiej ekipy. Zespół zaczął lepiej grać w defensywie, co przełożyło się na inne elementy. Nieco osłabła energia w polskiej ekipie i po wyrównanej końcówce tym razem triumfowały Japonki.
Jednak z każdą kolejną akcją Azjatki wydawały się słabnąć. Katarzyna Wenerska za to miała duży spokój w rozegraniu, bez względu na to czy posyłała piłkę na prawe czy lewe skrzydło, a od czasu do czasu również do środkowych. Podobnie jak w premierowym secie, nie było tu większej historii i Polki wygrały do 16.
W czwartej partii było bardzo dużo walki. Żadna z ekip nie była w stanie zbudować sobie większej przewagi i gra toczyła się punkt za punkt. Japonki robiły wszystko, żeby pozostać w meczu, czasami wyciągały piłki, które zdawały się już być stracone. Jednak Polki zachowały więcej zimnej krwi i być może również sił. Wygrały seta i w efekcie cały mecz.
Polska - Japonia 3:1 (25:15, 24:26, 25:16, 25:23)
Polska: Wenerska, Stysiak, Korneluk, Jurczyk, Łukasik, Czyrniańska, Szczygłowska (libero) oraz Smarzek, Grabka, Łysiak
Japonia: Shimamura, Ishikawa, Seki, Wada, Airi, Yoshino, Kojima (libero) oraz Fukudome (libero), Kitamado, Akimoto, Tsukasa