Korespondencja z Łodzi
Biało-Czerwone turniej w Łodzi rozpoczęły od pokonania Chinek w tie-breaku. Podniosły się w dobrym stylu, dzięki czemu uniknęły odpadnięcia z turnieju. W półfinale czekała je jeszcze trudniejsza przeprawa, grały bowiem z obrończyniami tytułu, Włoszkami. Nie były w stanie w żadnym z setów nawiązać walki.
- Został żal, że w meczu z Włoszkami nie postawiłyśmy się w ogóle. Ale miałyśmy rozpisaną taktykę na Japonki i od początku wiedziałyśmy, że musimy walczyć - wyjawiła Agnieszka Korneluk.
ZOBACZ WIDEO: Zaszaleli! Tak Turcy zaprezentowali polskiego piłkarza
- Z Japonią nigdy nie gra się łatwo, bo świetnie bronią, mają swój styl gry opanowany do perfekcji. Ale dziś od początku pokazałyśmy energię, złość po wczorajszej porażce i przede wszystkim charakter tej drużyny - dodała.
Japonki przed meczem o brąz rozegrały w Łodzi dwa tie-breaki, z czego ostatni zakończyły po godz. 22:00 w sobotę. Nie miały zbyt wiele czasu na regenerację i przygotowania do kolejnego spotkania. - One grają bardzo szybko, ale dziś były trochę odwrócone od siatki, co sprawiało, że było ciut łatwiej. I to rzeczywiście był klucz, kiedy mają perfekcyjne przyjęcie, bardzo trudno odrobić punkty. Dziś działało to po naszej stronie, blok funkcjonował świetnie - przyznała kapitan polskiej kadry.
Dla Biało-Czerwonych to trzeci medal z rzędu w Lidze Narodów, ponownie brązowy. - Każdy medal ma swoją historię. Na pewno trudniej jest utrzymać się na szczycie i regularnie zdobywać medale, niż się tam pierwszy raz dostać. Ale radość za każdym razem jest tak samo ogromna. Zwłaszcza że gramy u siebie, a to zawsze dodatkowe emocje - podkreśliła środkowa.
- Bardzo lubię grać w Polsce. Kiedyś może czułam większą presję, dziś to dla mnie ogromna przyjemność. Cieszę się, że moi najbliżsi mogą być tu z nami i świętować razem - dodała.
Teraz przed Polkami kilka dni wolnego i niedługo później rozpoczną przygotowania do mistrzostw świata, które zostaną rozegrane Tajlandii.