Sebastian Pęcherz: Decydowała mocna zagrywka

Dzięki zwycięstwu nad Piacenzą jastrzębianie zachowali realne szanse na awans do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. Przyjmujący Jastrzębskiego Węgla, Sebastian Pęcherz wszedł z ławki rezerwowych i pomimo, że nie spędził zbyt wiele czasu na boisku pokazał się z dobrej strony. Kibice w szczególności zapamiętają jego akcję z końcówki meczu, kiedy w znany tylko sobie sposób skończył atak będąc wyrzuconym daleko za antenkę.

Mariusz Wójcik
Mariusz Wójcik

Mecz z Jastrzębskiego Węgla z CoprAtlantide Piacenza stał na bardzo dobrym poziomie. Goście, choć dwukrotnie prowadzili w setach (1:0 i 2:1) zmuszeni byli uznać wyższość rywala. Jastrzębianie grali bowiem swoje, nie załamując rąk po przegranych partiach. - Postawiliśmy wszystko na jedną szalę. Musieliśmy mocno zagrywać, grać dobrze taktycznie, co nam wychodziło w wygranych setach. W dwóch to goście rozbili nas zagrywką. Decydowała mocna zagrywka. Raz była po naszej, a raz po rywala stronie. Dobrze, że w tie-breaku była po naszej. Szanse na awans do kolejnej rundy są na pewno duże. To jednak nie zależy tylko od nas. My musimy w Atenach wyjść na boisko, walczyć i wygrać. Trzeba będzie także poczekać co wydarzy się w drugim meczu naszej grupy - tłumaczy Sebastian Pęcherz.

Czasu na świętowanie nie będzie jednak zbyt wiele. W sobotę rozegrana zostanie bowiem 11. Kolejka PlusLigi, w której jastrzębianie podejmować będą ekipę Jadaru Radom. Pęcherz zanim trafił do Jastrzębia przez trzy sezony bronił barw właśnie Jadaru. Dla zawodnika nie ma to jednak większego znaczenia. - Mecz z Radomiem nie będzie dla mnie jakość szczególny. Oprócz tego, że w Radomiu urodził mi się syn nie mam sentymentów. Korzystając z okazji chciałbym podziękować personelowi szpitala na Józefowie. Podchodzę do tego meczu jak do każdego innego. Oby ta zwycięska passa była kontynuowana - życzy sobie i zespołowi zawodnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×