W ostatnich latach Marlena Kowalewska miała spore problemy zdrowotne. Nie mogła cieszyć się chociażby z brązowego medalu Ligi Narodów w Łodzi, który Polki zdobyły w lipcu. Trener Stefano Lavarini dał jej jednak szansę. Na zgrupowaniu spisywała się tak dobrze, że Włoch zdecydował się ją włączyć do składu na mistrzostwa świata w Tajlandii (22 sierpnia - 7 września).
W rozmowie z WP SportoweFakty rozgrywająca opowiada o walce z bólem w ostatnich miesiącach i co czuje po powrocie do kadry. Odważnie mówi o szansach Polek na MŚ i otwiera się na temat problemów finansowych byłego klubu.
Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Jak się czułaś, gdy Stefano Lavarini powiedział, że to jednak ty pojedziesz na mistrzostwa świata?
Marlena Kowalewska, rozgrywająca reprezentacji Polski siatkarek: Byłam bardzo szczęśliwa i podekscytowana. Nie nastawiałam się na to. Byłam gotowa na wszystko i mocno się ucieszyłam.
ZOBACZ WIDEO: Kibic zaskoczył Alcaraza. Takiego prezentu się nie spodziewał!
Sama na początku sierpnia mówiłaś jeszcze, że jesteś wdzięczna i zaskoczona, że możesz tak długo trenować z kadrą. Każdy kolejny dzień dawał ci dużo radości.
Przez to, że przeszłam zabieg, nie miałam możliwości gry w Lidze Narodów. Mimo wszystko dostałam szansę przyjazdu i potrenowania z dziewczynami. Chciałam się cieszyć każdym dniem, w którym jestem na zgrupowaniu. Wyobrażałam sobie, gdzie byłam trzy miesiące temu, a gdzie jestem teraz. Czułam tę świetną atmosferę, miałam okazję potrenować z najlepszymi i to było dla mnie najważniejsze.
W ostatnich latach miałaś sporo problemów zdrowotnych, które wpływały na twoją karierę.
Trzy lata temu doznałam kontuzji kolana. Przeszłam operację, a później rehabilitację, która trwała osiem miesięcy. Wróciłam do siatkówki, ale cały czas ten ból gdzieś mi doskwierał, kolano puchło. Ostatni czas był bardzo bolesny, wspomagałam się tabletkami przeciwzapalnymi i przeciwbólowymi.
Zdecydowałam, że muszę coś z tym zrobić i zobaczyć, co jest w środku. Okazało się, że potrzebne jest czyszczenie kolana, bo znalazło się tam parę dziwnych rzeczy. Dzięki temu teraz nie mam już tych dolegliwości. Jestem strasznie szczęśliwa, bo wiem, że mogę dać z siebie o wiele więcej, bez żadnych ograniczeń fizycznych.
Ból doskwierał ci przy takich codziennych, niesportowych czynnościach?
To był ciągły ból. Nawet przed treningiem i po treningu sytuacja miała się najgorzej, bo w trakcie było nawet nieźle. Ratowałam się farmakologią. Tak to już często w sporcie bywa. Większość zawodników ma takie momenty, gdzie ciało daje znak, że coś nie działa. W trakcie sezonu klubowego nie możemy sobie zrobić za dużej przerwy, więc musimy radzić sobie w inny sposób.
Po zabiegu żyje ci się dużo lepiej?
Tak. Jestem bardzo szczęśliwa i zadowolona, że to zrobiłam. Kolano już nie puchnie, nie boli, jak wcześniej. Nie blokuje się, nie strzela. Z tego najbardziej jestem szczęśliwa.
Reprezentacja Polski w ciągu trzech lat zdobyła trzy brązowe medale Ligi Narodów. Z perspektywy doświadczonej zawodniczki, co się zmieniło, że to wszystko zaczęło tak dobrze funkcjonować?
Widać ogromny postęp u wszystkich dziewczyn. Zaczęło się od zmiany trenera, która pociągnęła za sobą mentalną zmianę. Zawodniczki, które występują w kadrze, nabierają doświadczenia, są siatkarkami klubów z zagranicznych lig. Z roku na rok wygląda to coraz lepiej i jestem pod wrażeniem tej pracy, która została wykonana.
Jakim szkoleniowcem jest Stefano Lavarini?
To trener, który daje poczucie, że można wygrać z każdym. Nie boimy się przeciwników, nawet tych najlepszych na świecie. Potrafi rozgraniczyć swoje reakcje od tego, czego zespół potrzebuje w tym momencie i daje nam to, co w danym momencie jest najbardziej przydatne.
Kilka dni temu ogłoszono transfer do Panioniosu, czyli klubu z ligi greckiej. Co cię skłoniło do takiej decyzji?
Mój kontrakt z ŁKS-em obowiązywał do końca przyszłego sezonu. Tak się złożyło, że pojawiła się oferta z Grecji, która w danym momencie była także korzystna dla klubu. Zawsze chciałam zagrać za granicą i ŁKS mi to umożliwił, za co jestem wdzięczna. Klub z Łodzi ma teraz trudniejszy moment, ale jestem pewna, że wszystko się dobrze ułoży. Ten transfer stał się więc szansą dla obu stron.
Ciężko było znaleźć klub na takim etapie? Sporo drużyn dawno zamknęła już swoje składy, a część nawet już rozpoczęła przygotowania do sezonu klubowego.
Tak. Mnie się akurat poszczęściło.
Problemy finansowe nie występują tylko w ŁKS-ie, lecz w wielu klubach TAURON Ligi, przez co coraz więcej siatkarek wyjeżdża z Polski.
Ciągle zdarza się jeszcze, że pojawiają się zaległości w niektórych klubach, czasami nawet kilkumiesięczne i to duża bolączka naszej ligi. Z tego powodu wiele zawodniczek omija TAURON Ligę. Poprzez wyjazdy zagraniczne liga na pewno straci na jakości. Mam nadzieję, że uda się te problemy szybko rozwiązać, tak żeby liga uchodziła za stabilną i rozwojową.
Jaki cel przyświeca wam przed mistrzostwami świata?
Chcemy zagrać swoją najlepszą siatkówkę. Ten zespół naprawdę może wygrać z każdym. Wierzę, że ten turniej to pokaże.
W ćwierćfinale możecie trafić na Włoszki, aktualne mistrzynie olimpijskie, które wygrały 28 oficjalnych spotkań z rzędu. Macie świadomość, że czeka was niesamowicie trudne zadanie?
Oczywiście, ale wiemy też, że to tylko sport. Wierzę, że na mistrzostwach świata przerwiemy tę dobrą passę Włoszek. W sporcie wszystko może się zdarzyć.
Reprezentacja Polski rywalizację w mistrzostwach świata rozpocznie w sobotę (23 sierpnia) spotkaniem z reprezentacją Wietnamu. Początek o godzinie 15:30.
Rozmawiał Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty