Przed startem mundialu w Tajlandii nastroje w reprezentacji Polski były bojowe. Biało-Czerwone kilka tygodni wcześniej sięgnęły po raz trzeci z rzędu po brązowe medale Ligi Narodów, potwierdzając tym samym przynależność do światowej czołówki. W konfrontacji z debiutującymi na mistrzostwach świata Wietnamkami nasze zawodniczki nie zachwyciły.
Mecz rozpoczął się dla naszego zespołu od "trzęsienia ziemi", rywalki bowiem zaskoczyły podopieczne Stefano Lavariniego, wygrywając pierwszego seta 25:23. Azjatki w kolejnych dwóch partiach odebrały co prawda lekcję siatkówki, zdobywając w dwóch setach 22 punkty, jednak w czwartym ponownie zaskoczyły. W pewnym momencie widmo tie-breaka stało się całkiem realne. Ostatecznie mecz zakończył się po czterech setach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Legenda na ekskluzywnych wakacjach. Pokazał nagrania
- Ciężkie dla nas rozpoczęcie turnieju, ciężki pierwszy set, który nie wyglądał najlepiej. Nie jest łatwo wejść w taki turniej i grać na wysokim poziomie. Cieszę się, że potem ta siatkówka lepiej wyglądała i wygrałyśmy ten mecz. Nam na początku nie szło, a Wietnam narzucił swój styl gry, o którym nie wiedziałyśmy, bo na wideo to troszeczkę inaczej wyglądało. Za to dla nich wielki szacunek, a dla nas minus, bo nie grałyśmy swojej siatkówki - powiedziała po zakończeniu meczu Magdalena Stysiak.
Zdaniem Agnieszki Korneluk, wpływ na nie najlepszą postawę naszego zespołu miała również trema spowodowana inauguracją turnieju. Polki nie były jedynym zespołem, który w pierwszym meczu mundialu musiał się mocno napracować, aby pokonać niżej notowane rywalki. Wcześniej seta w starciu ze Słowenią straciły Amerykanki, a krok od gigantycznej sensacji były Meksykanki, które po wygranym pierwszym secie, w drugim przegrały z Chinkami dopiero na przewagi.
- Te pierwsze mecze na takich imprezach często są nieobliczalne. Ci, którzy nie są stawiani w roli faworyta, mają dużo energii i radości z gry. My zdawałyśmy sobie sprawę, że musimy wygrać, stąd też nie pokazałyśmy takiej siatkówki, jaką potrafimy grać. Rywalki zagrały w innym składzie niż w poprzednich meczach. Trzy zawodniczki z różnych powodów nie przyleciały do Tajlandii. To jednak nie tłumaczy nas z tego, że nie potrafiłyśmy rozpracować ich stylu gry i popełniałyśmy niepotrzebne błędy - powiedziała polska środkowa.
- Trochę nas zjadła trema. To był pierwszy mecz, pierwszy set, trochę też rywalki nas zaskoczyły. Wietnamki grały dobrze zagrywką, było bardzo dużo skrótów i to głównie nas pogubiło. Ale odpowiedziałyśmy w drugim i trzecim secie, które miałyśmy pod pełną kontrolą, bo ten czwarty też był pod górkę. Z czasem, kiedy ten stres zszedł, wszedł trochę luz, to wyglądałyśmy trochę lepiej - dodaje Katarzyna Wenerska.
Kolejne spotkanie z udziałem reprezentacji Polski zostanie rozegrane w poniedziałek, 25 sierpnia 2025. Rywalkami Biało-Czerwonych będą Kenijki, które w pierwszym meczu uległy reprezentacji Niemiec 0:3. Relację na żywo z tego meczu będzie można śledzić na łamach portalu WP SportoweFakty.