Reprezentacja Polski w tym sezonie wygrała już Ligę Narodów. W dodatku w turnieju finałowym Biało-Czerwoni nie stracili choćby seta i dali jasny sygnał, że są w bardzo dobrej formie.
A to znakomita informacja z uwagi na nadchodzące mistrzostwa świata 2025. Zmagania, które w tym roku zaplanowano na Filipinach, rozpoczną się już w piątek, 12 września.
ZOBACZ WIDEO:Pod siatką: Nikola Grbić o kontuzjach w kadrze, Lidze Narodów i podejściu do mistrzostw świata
Z tego powodu Biało-Czerwoni zawitali już na miejsce, gdzie odbędzie się wspomniana impreza. Pierwszymi wrażeniami z pobytu we wspomnianym kraju podzielił się już środkowy naszej kadry - Norbert Huber.
- Mamy bardzo dobre jedzenie, więc jest to, czego potrzebujemy najbardziej. Pada deszcz, aura nie jest super. Poza tym jest bardzo wilgotno. Wszędzie jest zimno w pomieszczeniach i są miejsca, gdzie niezbyt dobrze pachnie. Więc ogólnie na razie średnie odczucia co do Filipin, co do naszego pobytu tutaj - wyznał 27-latek.
Z kolei nasz rozgrywający, Jan Firlej, zdradził największą bolączkę na Filipinach. - Podróż na halę trochę trwała, ale nie mamy na to większego wpływu, jeśli chodzi o te korki. Może jakaś eskorta na mecze będzie, natomiast na treningi myślę, że może to tak wyglądać. Oby tak do końca, na razie organizacyjnie wszystko bardzo dobrze - podkreślił.
Jednak Huber dał jasno do zrozumienia, że on i jego koledzy nie zamierzają się przejmować takimi sprawami. - Nie przyjechaliśmy tutaj po to, żeby spędzać czas i rozmawiać o pogodzie. Przyjechaliśmy tutaj na mistrzostwa świata z jednym celem. Dlatego nie zwracamy uwagi na rzeczy, które nas mogą rozproszyć - wyjaśnił środkowy.
Dla Biało-Czerwonych faza grupowa, którą rozpoczną w sobotę, powinna być formalnością. Podopieczni Nikoli Grbicia zmierzą się bowiem z Rumunią, Katarem oraz Holandią. Tym samym tylko kataklizm może sprawić, że Polacy nie awansują do 1/8 finału.