Gigant odpadł z MŚ. Miał zagrać z Polską. "Przykra historia"

Getty Images / Mateusz Slodkowski / Na zdjęciu: Kamil Semeniuk
Getty Images / Mateusz Slodkowski / Na zdjęciu: Kamil Semeniuk

- Staram się z całych sił, by trochę tej oszukanej energii wprowadzić na boisko. Ważne, żeby nie było stypy na parkiecie - mówi Kamil Semeniuk o meczach z dużo słabszymi rywalami. Opowiada także o niskiej frekwencji i kibicach.

W poniedziałek Biało-Czerwoni spisali się znakomicie w spotkaniu z Katarem (3:0) i awansowali do 1/8 finału mistrzostw świata. Reprezentacja Polski w dwóch pierwszych spotkaniach nie straciła nawet seta, bo wcześniej ograli 3:0 Rumunię.

Nie da się ukryć, że początkowi rywale w grupie nie byli zbyt wymagający dla jednej z najlepszych drużyn świata. Czy mieli problemy zmotywować się na takie mecze?

ZOBACZ WIDEO: Pod siatką: Niespodziewany bohater reprezentacji. Szczere słowa o Kurku i MŚ

- Mi nie jest łatwo się mobilizować na takie mecze, chociaż staram się z całych sił, by trochę tej oszukanej energii wprowadzić na boisko. Ważne, żeby nie było stypy na parkiecie, bo wtedy się łatwiej gra. Od początku spotkania można narzucić swój styl gry i zdominować rywala. To ważne, kiedy między drużynami jest taka różnica klas, jak pomiędzy nami Katarem czy Rumunią - opowiada Kamil Semeniuk.

Jak na razie tegoroczne mistrzostwa obfitują w niespodzianki. Największą z nich jest odpadnięcie reprezentacji Japonii już po fazie grupowej. Zespół z Azji był potencjalnym rywalem Biało-Czerwonych w 1/8 finału lub ćwierćfinale.

- Nie patrzymy, aż co się dzieje dookoła, choć są to dla nas sygnały, że jeśli nie skoncentrujemy się na swojej siatkówce, to może przydarzyć się przykra historia, jak kadrze Japonii. Cieszy fakt, że jesteśmy po dwóch spotkaniach bez straty seta, choć to nie były drużyny z najwyższej półki. Dla nas to o tyle dobre, że pozostaje nam jeszcze tylko jedno starcie o pierwsze miejsce w grupie. Nie zakładam innego scenariusza niż zwycięstwo z Holandią - tłumaczy przyjmujący.

Sporym problemem na meczach reprezentacji Polski jest frekwencja. Na spotkaniu naszej reprezentacji z Rumunami było zaledwie 1785 widzów, a na meczu z Katarem jedynie 1208 osób. Mimo tego atmosfera w hali bywa naprawdę dobra.

- Może nie jest to jakaś liczna grupa, ale dzięki temu że kibice są tak głośno, to dają nam dużo energii. Mamy tutaj jakąś namiastkę polskości na Filipinach. Dzięki im bardzo za to, że są z nami i przylecieli nawet na Filipiny nas dopingować. Dodaje nam to energii i będziemy się starać jak najlepiej się prezentować - tłumaczy Kamil Semeniuk.

Korespondencja z Filipin - Arkadiusz Dudziak

Komentarze (8)
avatar
Jan Kazmierczak
17.09.2025
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Siatkówka powinna być naszym sportem narodowym bo od lat zarówno chłopaki i dziewczyny mają osiągnięcia. Oczywiście są wzloty i upadki ale taki jest sport czego nie można niestety powiedzieć o Czytaj całość
avatar
Mariusz Matyjasik
17.09.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Ktos kto nie rozumie siatkówki niech przymknie się z komentarzem. To ze siatkówka jest (powinna być) nr 1 u Nas, to nie znaczy że będzie gdzieś indziej. Nasze sporty narodowe to powinne być sia Czytaj całość
avatar
Jurek13
16.09.2025
Zgłoś do moderacji
4
1
Odpowiedz
Fornal i Kurek na lawke rezerwowych. Semeniuk jest znacznie lepszy od Fornala, Sasak jak dostaje wiele pilek jest nie do zatrzymania. Ale nie 4 pilki na mecz. Sklad z Ligi Narodow bedzie najlep Czytaj całość
avatar
kilofon
16.09.2025
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Dudziak, jak mirli grać z polska? Skad ty o tym wiedziałes. Same półmózgi pracuja w tym sf 
avatar
Km6
16.09.2025
Zgłoś do moderacji
33
28
Odpowiedz
Po frekwencji widać że siatkówka to sport drugiej kategorii 
Zgłoś nielegalne treści