W ostatnim meczu 1/8 finału siatkarskich mistrzostw świata 2025 naprzeciw siebie stanęły reprezentacje Serbii i Iranu, które walczyły o ostatnie miejsce w ćwierćfinale tegorocznego mundialu. Dwie kadry, które najlepsze lata zdają się mieć za sobą. Jedni i drudzy jednak, mimo problemów, byli w stanie wyjść ze swoich grup.
Wrażenie niewątpliwie zrobiła wygrana Serbów nad Brazylią 3:0 w ostatnim meczu grupowym. Iran z kolei był faworytem do wygrania grupy A, ale niespodziewana porażka 1:3 z Egiptem i wygrana z Filipinami po tie-breaku sprawiły, że zawodnicy z Bliskiego Wschodu oglądali plecy Tunezyjczyków, choć pokonali ich w bezpośrednim meczu.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
Początek spotkania był dość wyrównany i żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie przewagi. Widoczne było drżenie ręki w polu serwisowym Serbów przy próbach skrócenia zagrywki, ale i Irańczycy nie byli w stanie do końca tego wykorzystać.
W drużynie serbskiej świetnie z prawego skrzydła atakował Drazen Luburić, a i Pavle Periciowi w końcu wyszedł as serwisowy. Ten drugi zresztą fenomenalnym atakiem z drugiej linii dał pierwszą dwupunktową przewagę swojej drużynie - było 9:7.
Irańczycy też mieli swoje do powiedzenia. Wszystkie zagrywki reprezentacji Iranu szły w kierunku Pericia, który choć dawał radę przyjąć, to jego koledzy potem nie byli w stanie wyprowadzić skutecznej akcji i odskoczyć rywalowi z Bliskiego Wschodu.
Serbowie korzystali z wysokiego bloku w postaci Stefanovicia i Luburicia, ale Morteza dawał radę co jakiś czas mijać tę dwójkę mocnym pipem. Serbia kontrolowała przewagę, podwyższając ją na chwilę do pięciu oczek, ale Hajipour i spółka starali się ją niwelować. Iran walczył zawzięcie, a pod koniec partii bardzo ważne były skuteczne bloki na Luburiciu. Ostatecznie pierwszy set padł łupem ekipy z Półwyspu Bałkańskiego wynikiem 25:23, a wbiciem gwoździa w parkiet zakończył go Pavle Perić.
W drugiej odsłonie nieco odblokowała się zagrywka Irańczyków - Morteza zmieniał kierunki swoich uderzeń i był w stanie dwukrotnie zagrać asa. Serbowie odpowiadali genialnym rozegraniem Nikoli Jovovicia i rozrzuceniem gry czy to na środek, czy to na skrzydło.
W fatalnej dyspozycji był Poriya, który ani nie był w stanie przyjąć zagrywek rywali, ani skutecznie zaatakować ze skrzydła. Nadrabiali za to jego koledzy, ale potrafili wyjść na maksymalnie jednopunktową przewagę nad Europejczykami. Kluczem do sukcesu było jednak to, że wciąż udawało się zatrzymywać Luburicia, który dostawał od rozgrywającego coraz mniej piłek, bo skuteczność ataków z prawego skrzydła znacznie spadła w porównaniu do początku meczu.
Serbowie nie mogli złapać rytmu, ale i Irańczycy nie byli w stanie bardziej odskoczyć przeciwnikom. Mieliśmy 13:13 i festiwal błędów z jednej i drugiej strony. I w tym momencie przełamali się reprezentanci Serbii, a konkretnie Drazen Luburić i dał dwupunktową przewagę kadrze prowadzonej przez Gheorghe Cretu. Ale podopieczni Roberto Piazzy nie zamierzali ustąpić, więc po chwili wyszli na dwupunktową przewagę i wynik 20:17.
Serbscy siatkarze nie potrafili się przedrzeć przez doskonale broniący blok reprezentacji Iranu, która z akcji na akcję się rozkręcała i grała niezwykle skutecznie. Tym samym drugi set padł ich łupem wynikiem 25:19, a kluczową rolę odegrały rozegranie Arishy, świetne interwencje Kazemiego i 10 punktów zdobyte przez Mortezę, a także błędy popełniane przez bałkańskich rywali - chociażby Perić na 9 piłek nie skończył żadnej.
W trzeciej partii Morteza wciąż straszył atakami ze skrzydła, a serbski blok był wciąż spóźniony. Gra ofensywna zresztą również pozostawiała wiele do życzenia. A u bliskowschodnich rywali genialną robotę wykonywał libero - Hazrat, który ofiarnie bronił pod siatką i wyciągał kolejne piłki dla swojego zespołu. Mimo to Serbowie utrzymywali się w meczu i nie pozwalali przeciwnikom na odskoczenie na więcej niż jeden punkt, a trzy z rzędu błędy Hajipoura i Haghparasta sprawiły, że to siatkarze z Bałkanów mieli trzy oczka przewagi i wynik 10:7.
Cieniem samego siebie w ekipie serbskiej pozostawał Pavle Perić i aż dziwne było, że Gheorghe Cretu pozostawia go na boisku. Irańczycy nie kalkulowali i grali odważnie, z pewnością siebie, co cały czas starał się w grze swoich podopiecznych zaszczepić Roberto Piazza. I to pozwalało myśleć o powrocie do tego seta, mimo pięciopunktowej już straty i rezultatu 20:15.
Na prawym skrzydle zameldował się Saadat i zaliczył punkt na bloku, co dało remis po 21. Niemal bezbłędny do tej pory Morteza jednak pomylił się przy grze na przewagi i to Serbowie po asie Nemanji Stefanovicia cieszyli się z wygranej w tym secie 26:24.
Czwarta partia znów była wyrównana i obie drużyny szły punkt za punkt. Serbom udało się wypracować dwupunktową przewagę, ale wciąż byli daleko od swojej optymalnej dyspozycji. Na dość dziurawym bloku serbskiej ekipy regularnie korzystali Hajipour i Morteza. Nie wspominając już o beznadziejnym przyjęciu Pericia.
Tym samym Irańczycy wyszli na prowadzenie 15:13 i znów uwierzyli w to, że mecz rozstrzygnie się w tie-breaku. Na 18:16 gwóźdź w parkiet wbił Kazemi, a po chwili atak zerwał Stefanović. Trenerzy grali na emocjach swoich zawodników, a Cretu wciąż wierzył w zwycięstwo Serbii w czterech setach. Tak się jednak nie wydarzyło - genialną końcówkę zagrał Iran i wygrywając tę partię wynikiem 25:22 ponownie wyrównał stan rywalizacji!
Decydująca odsłona zaczęła się od błędu serwisowego Vladimira Gajovicia, a Irańczycy genialnie wyglądali na bloku i zatrzymywali ataki Mirana Kujundzicia. Grę reprezentacji Iranu wciąż prowadził Arshia, który rozrzucał piłki na skrzydła i tworzył przewagę nad rywalem. Było 4:1 dla siatkarzy z Azji, ale Luburić starał się poderwać swoich kolegów i zniwelował stratę do jednego punktu.
Na świetnie zorganizowanych w defensywie podopiecznych Roberto Piazzy to było jednak za mało. Hajipour zagrał asa serwisowego na 8:5, a reprezentanci Iranu znów grali jak w transie. Ostatecznie zwyciężyli w tie-breaku 15:9 i przypieczętowali awans do najlepszej ósemki czempionatu.
W ćwierćfinale Iran zmierzy się z Czechami, które wygrały w 1/8 finału z Tunezją 3:0 i są jedną z rewelacji tegorocznego mundialu - w fazie grupowej Czesi ograli Serbów i Chiny po 3:0, ale najważniejsze było uplasowanie się przed Brazylią, która tym samym pojechała do domu.
Serbia - Iran 2:3 (25:23, 19:25, 26:24, 22:25, 9:15)
Serbia: Stefanović, Kujundzić, Luburić, Jovović, Perić, Nedeljković, Negić (libero) oraz Nikolić, Gajović
Iran: Poriya, Hajipour, Kazemi, Valizadeh, Arshia, Morteza, Hazrat (libero) oraz Haghparast, Ramezani, Esfandiar, Saadat
Irańczycy mają patent na naszych Orłów?