Reprezentacja Polski zanotowała kolejne zwycięstwo podczas mistrzostw świata 2025. W reprezentacji Turcji upatrywano "czarnego konia" tego turnieju, który może postawić trudne warunki Biało-Czerwonym. Na kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania dotarła do nas wiadomość o kontuzji Efe Mandiraciego, podstawowego przyjmującego tamtejszej reprezentacji, w związku z czym szanse Turków diametralnie spadły.
- Cieszy nas to zwycięstwo. Widać było, że brak Mandiraciego był dla reprezentacji Turcji dość dużym osłabieniem. Ale my też nie skupialiśmy się na tym, a koncentrowaliśmy się na swojej grze i tym jak taktycznie mamy zagrać przeciwko tej drużynie, bo Turcy potrafią grać bardzo dobrą siatkówkę - przyznał Kamil Semeniuk.
Podopieczni Nikoli Grbicia mimo kłopotów zdrowotnych Tomasza Fornala bez najmniejszych problemów rozprawili się w ćwierćfinale z niżej notowanym rywalem. Jednym z bohaterów tego turnieju niezmiennie pozostaje Kamil Semeniuk. Przyjmujący doskonale wypełnia swoje obowiązki, czego mecz z Turcją był kolejnym potwierdzeniem - zdobył 8 punktów, atakując ze skutecznością 57 proc. (8/14) i doskonale wyglądał w przyjęciu (57 proc. poz., 36 proc. perf.).
Mecz od początku układał się po myśli reprezentacji Polski. Już pierwszy set wygrany do 15 zwiastował, że będzie to szybka przeprawa. W drugim secie Polacy lekko się rozluźnili i na moment przewaga stopniała do zaledwie jednego punktu, lecz błyskawicznie wszystko wróciło do normy. Taki stan rzeczy utrzymał się również w trzeciej partii.
- Wygraliśmy 3:0 i myślę, że obyło się bez większych emocji czy zbyt dużego nakładu sił - tym lepiej dla nas, że zachowaliśmy te siły na przedwczesny finał z Włochami. Tam zagramy na sto procent. Damy z siebie wszystko w półfinale i zobaczymy jak to się potoczy - ocenił.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: Sceny w galerii. Tłumy czekały na Fornala i Kochanowskiego