Lepiej rozpoczęła Asseco Resovia, która już od początku uzyskała kilka punktów przewagi. Kiedy rzeszowianie prowadzili już 11:6, o czas zmuszony był poprosić Glen Hogg, ale dwa udane bloki w wykonaniu gości pozwoliły im odskoczyć już na siedem oczek. Liczne zmiany w drużynie ACH Volley, z których jedna wymuszona była kontuzją, nie zmieniły obrazu gry słoweńskiego zespołu. Resovia spokojnie kontrolowała przebieg seta i na drugiej przerwie technicznej prowadziła już 16:9.
W końcówce gospodarze zdobyli kilka punktów blokiem i zmniejszyli dystans do Resovii, ale ostatecznie wicemistrzowie Polski zwyciężyli inauguracyjną odsłonę 25:17 i już w tym momencie mogli być pewni pierwszego miejsca w grupie.
W drugim secie na boisku pozostał Krzysztof Gierczyński, który w pierwszym secie zmienił Aleha Akhrema (zranił twarz o taśmę). Na boisku, w miejsce Mikko Oivanena, który podkręcił nogę, pojawił się również Paweł Papke. Na początku seta zmiennicy kończyli atak za atakiem i Resovia prowadziła już nawet 6:3. Trudna zagrywka w wykonaniu Alana Pajenka zupełnie jednak rozbiła rzeszowski zespół. Gospodarze zdobyli osiem punktów z rzędu i odskoczyli na 11:6.
Chociaż rzeszowianie zdołali zniwelować w pewnym momencie stratę do rywala do trzech oczek, na drugiej przerwie technicznej znowu przegrywali pięcioma punktami. Atakujący Resovii nie mogli przebić się przez słoweński blok, a wobec kontuzji Akhrema i Oivanena trener Ljubo Travica nie miał właściwie żadnego pola manewru. Gospodarze natomiast byli wyraźnie na fali i wychodziło im w tej partii dosłownie wszystko. W końcówce zagrywką Resovię po raz kolejny pogrążył jeszcze Pajenk i gospodarze wygrali 25:16.
W trzecim secie Resovia odbudowała swoją grę. Chociaż skuteczność ataku rzeszowian nadal pozostawiała wiele do życzenia, dobrze zaczął funkcjonować blok. W rezultacie walka toczyła się punkt za punkt, a na pierwszej przerwie technicznej jednym oczkiem prowadzili gospodarze. Dobra gra w obronie i wreszcie kończone kontry pozwoliły jednak gościom wyjść na prowadzenie 10:8. Z dobrej strony pokazywali się Papke i Mateusz Mika, który od początku seta pojawił się na boisku za Marcina Wikę.
Resovia prowadziła już 4-5 punktami ale do drugiej przerwy technicznej gospodarze zmniejszyli dystans do dwóch oczek. Nie udało się im jednak doprowadzić do remisu, a dzięki udanemu blokowi rzeszowianie odskoczyli na 19:16. Siatkarze ACH Volley Bled raz za razem posłali na drugą stronę siatki piekielnie mocne ataki, ale w niczym nie ustępowali im zawodnicy Resovii, którzy bezpiecznie dowieźli prowadzenie do końca partii.
Mateusz Mika i Grzegorz Kosok postraszyli gospodarzy zagrywką już na początku partii czwartej i w rezultacie po kilku akcjach Resovia prowadziła już 4:1. Na pierwszej przerwie technicznej przyjezdni przeważali już pięcioma oczkami. Po asie Miki Resovia prowadziła już 12:6. Niesamowite rzeczy w obronie wyczyniał rzeszowski libero Krzysztof Ignaczak i miejscowi nie mogli nawet pomarzyć o doprowadzeniu do remisu. Było ich stać tylko na zmniejszenie dystansu do Resovii do trzech oczek. Wicemistrzowie Polski wygrali seta 25:18 i cały mecz 3:1. Była to piąta wygrana rzeszowian w sześciu meczach Ligi Mistrzów.
ACH Volley Bled - Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (17:25, 25:16, 20:25, 18:25)
ACH Volley: Flans, Pajenk, Baretto, Venno, Vincic, Jakopin, Lewis (libero) oraz Sket, Petkovic, Gato, Vidic
Resovia: Redwitz, Wika, Akhrem, Kosok, Grzyb, Oivanen, Ignaczak (libero) oraz Gierczyński, Papke, Perłowski, Mika