W sobotnie popołudnie w Bielsku-Białej spotkały się ze sobą zespoły, które póki co nie spełniają oczekiwań swoich kibiców. Z siedmiu spotkań, miejscowy BKS i ich sobotnie rywalki, MOYA Radomka, wygrały cztery. Przyjezdne do tego meczu przystępowały po dwóch porażkach z rzędu.
Pierwsza część seta była bardzo wyrównana, żadna z drużyn nie była w stanie przejąć kontroli nad wynikiem. Problemy w przyjęciu Martyny Piotrowskiej i Wiktorii Szumery sprawiły, że z biegiem czasu to bielszczanki zaczęły dochodzić do głosu. Ekipie trenera Głuszaka brakowało skuteczności w ataku, zagrywka i blok również nie wpływały znacząco na konto punktowe Radomki (14:11). Pewnym punktem był jedynie 29-letnia środkowa, Garita.
ZOBACZ WIDEO: "Spróbujcie go powstrzymać". Z piłką wyczynia cuda
BKS grał spokojnie i konsekwentnie realizował swój plan. Trudne do zatrzymania były Orzyłowska i Gryka. Problemy z kończeniem akcji miała Laak, Estonka nadrabiała jednak zagrywką. Różnica trzech punktów wypracowana przez bielszczanki w pierwszej części partii utrzymywała się niemal nieprzerwanie. Inauguracyjna odsłona, choć zakończyła się po myśli miejscowych kibiców, nie zwiastowała wielkiego widowiska.
W drugiej partii gospodynie zdecydowanie szybciej przejęły kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Po kilku wymianach BKS odskoczył na cztery punkty. Zespół trenera Piekarczyka w dalszym ciągu nie imponował, jeśli chodzi o jakość przyjęcia, ale rozgrywająca Szewczyk była w stanie nieco zniwelować wszelkie niedoskonałości w tym elemencie (9:5). Takiego komfortu nie miały przyjezdne. W ofensywie nadal prym wiodła Garita. W ataku katastrofalnie wyglądała Lengweiler, nie pomogło też wejście Gałkowskiej (16:11).
Bielszczanki systematycznie powiększały dystans. Kolejne zmiany w zespole z Mazowsza na niewiele się zdały. Dobra gra blokiem Piotrowskiej i Petrenko również nie poprawiły sytuacji Radomki. Skuteczne akcje w wykonaniu Borowczak zaowocowały dziewięciopunktową przewagą, którą BKS bez większych kłopotów dowiózł do końca seta.
Miejscowe zbyt szybko uwierzyły w meczowe zwycięstwo i to się zemściło. Radomianki poprawiły zagrywkę i blok, dorzuciły skuteczny atak i przejęły kontrolę nad przebiegiem trzeciego seta. Bielszczanki grały nierówno, najpierw seriami punktując i odrabiając kilkupunktową stratę (9:9), aby chwilę później pozwolić na to samo przeciwniczkom (13:16).
Miejscowe nie zdołały po raz kolejny odpowiedzieć. Fatalnie w ataku prezentowała się Nowakowska (4/11), jeszcze gorzej wyglądała gra Laak, które do dorobku zespołu nie dorzuciła absolutnie nic (0/8). W Radomce w ofensywie poprawiły się Lengweiler i Szlagowska, to pozwoliło trzymać bielszczanki na dystans i przedłużyć nadzieje na wygraną w meczu.
Radomianki ożyły po wygranej w trzecim secie i wszystko wskazywało na to, że w czwartym zdołają doprowadzić do tie-breaka. Co prawda początek należał do BKS-u, jednak z biegiem czasu podopieczne trenera Głuszaka uspokoiły grę, odrobiły trzypunktową stratę i przejęły inicjatywę (11:12).
Bielszczanki zaczęły się denerwować, widmo tie-breaka wyraźnie je zdeprymowało. Punktowy blok Piotrowskiej sprawił, że różnica wzrosła do pięciu punktów na korzyść gości (13:18). Wydawać się mogło, że piąta odsłona jest nieunikniona. Tymczasem końcówka seta była prawdziwym popisem bielszczanek. Impuls dała Kecman, która dopiero w czwartym secie weszła na boisko. Serbka wspólnie z Borowczak poderwały zespół na tyle skutecznie, że ze stanu 13:18 wynik odwrócił się na 23:21. Rozpędzone gospodynie chwilę później dopełniły dzieła.
BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała - MOYA Radomka Radom 3:1 (25:21, 25:16, 21:25, 25:23)
BKS: Orzyłowska, Borowczak, Gryka, Nowakowska, Szewczyk, Laak, Adamek (libero) oraz Podlaska, Szebrak, Adamajtys.
Radomka: Piotrowska, Szumera, Garita, Lengweiler, Szlagowska, Petrenko, Jęcek (libero) oraz Gałkowska, Marszałkowicz, Molchanova, Dąbrowska.
MVP: Borowczak (BKS)