Powalczyli z faworytem, urwali mu tylko seta - relacja ze spotkania AZS UWM Olsztyn - PGE Skra Bełchatów

W przepełnionej hali Urania emocji nie zabrakło. Choć trzy punkty z Olsztyna wywozi faworyzowana PGE Skra Bełchatów, to AZS UWM Olsztyn nie był w tym spotkaniu bez szans. I niewątpliwie wielu zaskoczył, wygrywając pierwszego seta. Miał też szanse w kolejnych, jednak - przede wszystkim w końcówkach - zabrakło szczęścia i koncentracji. I może też lepszego rozegrania, MVP spotkania został bowiem rozgrywajacy bełchatowian, Miguel Angel Falasca.

Anna Dmochowska
Anna Dmochowska

Na początku pierwszego seta Skra zaczęła wypracowywać sobie niewielkie prowadzenie. Szybko jednak pozwoliła dogonić się gospodarzom (7:7) - głównie przez własne błędy w polu serwisowym. Na przerwę techniczną siatkarze z Bełchatowa schodzili z jednym oczkiem przewagi po ataku Bartosza Kurka z pipe’a. Skuteczną i wyrównaną wymianę ciosów przerwał dopiero Jacek Nawrocki, biorąc czas dla swojej drużyny w momencie, gdy AZS-owi udało się po raz pierwszy wyjść na prowadzenie (12:11). Po przerwie przyjezdni zdobyli dwa punkty z rzędu, ale kiedy na zagrywce pojawił się Tomasz Józefacki, ich krótka passa została przerwana. Atakujący Akademików zdobył bowiem dwa punkty bezpośrednio z zagrywki, a w międzyczasie swoje trzy grosze dołożył Marcelo. Po drugiej przerwie technicznej podopieczni Mariusza Sordyla skutecznie zwiększyli przewagę do pięciu oczek, co poskutkowało kolejną przerwą na żądanie trenera Nawrockiego. Wskazówki szkoleniowca pomogły: kolejny punkt zdobył Mariusz Wlazły, Marcin Możdżonek dołożył oczko atakiem ze środka, bełchatowski trójblok zatrzymał Pawła Siezieniewskiego. Dodatkowe nieporozumienie w szeregach AZS-u pozwoliło Skrze zbliżyć się na jedno oczko (23:22). W Uranii zrobiło się gorąco, ale Siezieniewski obił blok rywali i dał swojej drużynie wygraną w pierwszym secie (25:23).

Drugą partię goście zaczęli podobnie jak pierwszą - od uzyskania znacznego prowadzenia (6:2), między innymi dzięki dwóm asom serwisowym z rzędu Wlazłego. Skuteczny olsztyński dwublok, w którym raz po raz pojawiał się Marcelo, i as Dawida Guni pozwoliły jednak odrobić straty Akademikom (6:6). Od tego właściwie momentu zaczęła się dość wyrównana walka, w której żadna z ekip nie mogła uzyskać przewagi większej niż jedno-dwupunktowa (choć zdecydowanie częściej szala przechylała się na stronę ekipy Jacka Nawrockiego). Asowe i zepsute zagrywki, efektowne lub wręcz przeciwnie - autowe ataki, mniej lub bardziej skuteczne obrony czy bloki - można było tu zobaczyć właściwie wszystko. Dopiero kiedy na zagrywce pojawił się Marcin Możdżonek i pocelował zagrywką najpierw Dawida Gunię, a potem Krzysztofa Andrzejewskiego, Skra odskoczyła na cztery oczka. I to w ważnym momencie - ten drugi as dał bowiem przyjezdnym piłkę setową. Którą od razu wykorzystali, blokując kontrę Tomasza Tomczyka.

Początek trzeciej partii był już mniej jednostronny niż poprzednie. Wyrównana walka trwała mniej więcej do drugiej przerwy technicznej - do tego bowiem momentu raz jedna, raz druga ekipa wychodziła na prowadzenie, choćby tylko jednopunktowe. Obie drużyny starały się w tym secie jak najczęściej korzystać z gry środkiem i stawiać szczelne bloki, Miguel Falasca popisał się też skuteczną kiwką. Siatkarze Skry Bełchatów mieli więcej od rywali problemów w polu serwisowym (ale i więcej punktów zdobyli tym elementem), a także w przyjęciu. Jednakże nawet jeśli pozwoli Akademikom na ucieczkę, to niezbyt wielką. Po asie Falaski wyrównali 17:17, chwila walki punkt za punkt, ale od stanu 18:19 już sukcesywnie dążyli ku zwycięstwu. As Michała Winiarskiego i skuteczniej wykorzystywane kontrataki (głównie przez Kurka), dały podopiecznym Jacka Nawrockiego piłkę setową (19:24). Jeden zryw Akademików, którzy trójblokiem zatrzymali Winiarskiego, nie zdał się na wiele, bo w kolejnej akcji Wlazły zakończył partię, obijając blok olsztynian.

Czwarta odsłona zaczęła się najbardziej wyrównanie. Nawet kolejny kontrowersyjny dla gospodarzy gwizdek w tym spotkaniu, nie wpłynął na nich specjalnie demobilizująco. Po asie Możdżonka Skra prowadziła na pierwszej przerwie technicznej tylko 8:7. Dopiero punktowa zagrywka Kurka pozwoliła gościom odskoczyć na dwa oczka (11:9). Chwilę później w ekipie gospodarzy po raz kolejny w tym spotkaniu na poprawę przyjęcia pojawił się Artur Jacyszyn. I to on skutecznie przebił się przez bełchatowski blok, następnie obił ręce rywali, pozwalając swojej drużynie ponownie zbliżyć się do przeciwnika (12:13). Po drugiej stronie był jednak Mariusz Wlazły, a także szczelny trójblok, co poskutkowało "odjazdem" Skry na drugiej przerwie technicznej (16:13). Akademicy nadal jednak nie poddawali się, a po tym, jak Józefacki dwukrotnie zablokował Kurka, ponownie tracili tylko jedno oczko do rywali (16:17). Jacek Nawrocki wiedział jednak, kiedy poprosić o czas. Po nim bełchatowianie odjechali AZS-owi (16:20). Podwójna zmiana i pojawienie się na parkiecie Macieja Kusaja z Wojciechem Winnikiem tylko nieznacznie pomogły gospodarzom. Rozpędzoną Skrę do finiszu doprowadził ten, który zdobył pierwszy punkt w sobotnim pojedynku - ostatnią piłkę w parkiet wbił Marcin Możdżonek.

AZS UWM Olsztyn - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:23, 20:25, 20:25, 20:25)

AZS Olsztyn: Tomczyk, Oczko, Gunia, Józefacki, Siezieniewski, Marcelo, Andrzejewski (libero) oraz Jacyszyn, Kusaj, Winnik.

Skra: Wlazły, Pliński, Kurek, Falasca, Winiarski, Możdżonek, Gacek (libero) oraz Bąkiewicz.

Sędziowie: Marcin Herbik (pierwszy), Sylwester Strzylak (drugi).

MVP: Miguel Angel Falasca.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×