Maciej Wołosz: Wierzę, że utrzymamy ósme miejsce w tabeli

Beniaminek PlusLigi przegrał w własnej hali 2:3 z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w meczu szesnastej kolejki PlusLigi. - W dwóch pierwszych setach ZAKSA popełniała bardzo dużo błędów i udało nam się wygrać te partie. Od trzeciego seta sytuacja się odwróciła. To kędzierzynianie grali coraz lepiej, a my z kolei zaczęliśmy mieć problemy. Szkoda, bo ten mecz mogliśmy wygrać nawet za trzy punkty - powiedział portalowi SportoweFakty.pl przyjmujący Pamapolu Siatkarza Wieluń, Maciej Wołosz.

Adrian Kowalczyk
Adrian Kowalczyk

Maciej Wołosz przyznał, że jakiekolwiek punkty zdobyte z wiceliderem tabeli to spory sukces dla beniaminka rozgrywek. - Na pewno przed meczem wzięlibyśmy ten wynik w ciemno, bo ZAKSA to bardzo mocna drużyna. Patrząc jednak przez pryzmat przebiegu całego spotkania, naprawdę możemy żałować, że tych punktów nie jest więcej. W dwóch pierwszych setach ZAKSA popełniała bardzo dużo błędów i udało nam się je wykorzystać. Od trzeciego seta sytuacja się odwróciła. To kędzierzynianie grali coraz lepiej, a my z kolei zaczęliśmy mieć problemy. Szkoda, bo przy odrobinie szczęścia ten mecz mogliśmy wygrać nawet za trzy punkty. Nawet ten jeden punkt może mieć jednak olbrzymie znaczenie w kontekście walki o utrzymanie w lidze - powiedział przyjmujący beniaminka.

Wołosz nie potrafił jednoznacznie wskazać, co zaczynając od trzeciego seta stało się z dobrze funkcjonującą drużyną Pamapolu. - Nawet w trzeciej partii mieliśmy jeszcze czteropunktową przewagę i mogliśmy ją spokojnie dowieźć do końca. Tak się jednak nie stało. Trener gości rotował składem i wpuścił na plac gry trzech nowych zawodników, którzy grali lepiej niż ci z pierwszej szóstki. Myślę, że to mogło zadecydować o dalszych losach spotkania. Po przegraniu przez nas partii trzeciej ZAKSA dostała wiatru w żagle i z każdą kolejną akcją grała coraz lepiej i pewniej - kontynuował zawodnik.

Dla Pamapolu mecz z ZAKSĄ był drugim spotkaniem ligowym z rzędu, zakończonym tie-breakiem. W piętnastej kolejce rozgrywek Siatkarz pokonał Politechnikę Warszawską 3:2, mimo że w piątym secie przegrywał już 1:5. - Piąty set przeciwko ZAKSIE zaczął się podobnie jak tie-break w Warszawie. Nasi rywale osiągnęli sporą przewagę już na początku i musieliśmy ich gonić. Tym razem nie dopisało nam jednak takie szczęście jak w stolicy i nie przechyliliśmy szali zwycięstwa na swoją korzyść - stwierdził Wołosz.

- Punkt zdobyty z ZAKSĄ na pewno jest bardzo ważny, jednak nie ukrywamy, że na najważniejszy mecz sezonu jedziemy teraz do Radomia i chcemy tam wygrać. Nie kalkulujemy przed tym spotkaniem, że być może do utrzymania wystarczy nam zwycięstwo za dwa oczka, bo chcemy zagrać z Jadarem jak najlepiej i zdobyć komplet punktów. Nie należy także zapominać, że mecz w Radomiu nie jest naszym ostatnim spotkaniem w rundzie zasadniczej w tym sezonie. Również z AZS-em Częstochowa będziemy chcieli zdobyć jakieś punkty. Wierzę, że utrzymamy ósme miejsce w tabeli i nie będziemy musieli grać w barażach - zakończył rozmowę Maciej Wołosz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×