Co prawda, po wykryciu w organizmie Sirianisa Hernandeza niedozwolonych substancji, klub rozstał się z Kubańczykiem, jednak okazało się, że do jego krajana - Maikela Salasa, dorównał formą Ardo Kreek. I kto wie, czy to właśnie kubańsko-estoński duet nie zadecyduje o utrzymaniu się zespołu w PlusLidze.
Po zakończeniu ubiegłego sezonu, kibice radomskiego jedynaka w PlusLidze o mało nie znieśli z parkietu pary Kubańczyków - rozgrywającego Maikela Salasa i przyjmującego Sirianisa Hernandeza. Gdy okazało się, że po sezonie chcą oni zmienić pracodawcę, kibice na internetowych forach apelowali do władz klubu, żeby za wszelką cenę zatrzymały siatkarzy w Radomiu. I tak też się stało.
Sęk w tym, że zarówno Hernandez, jak i Salas, byli cieniem samych siebie. A że i zespół przegrywał mecz za meczem, to i Kubańczycy stracili niezwykle w oczach fanów Jadaru. Czarę goryczy przelały informacje na temat wyników badań, które przeprowadzone zostały na przyjmującym 16 stycznia. Gdy okazało się, że Komisja ds. Zwalczania Dopingu w Sporcie otrzymała z Zakładu Badań Antydopingowych Instytutu Sportu w Warszawie diagnozę, jakoby w pobranej od zawodnika próbce znajdowała się pseudoefedryna, kontrakt z Sirianisem został zerwany.
Gdy podczas meczu z Neckermannem Politechnika Warszawska kontuzji nabawił się pierwszy rozgrywający Jadaru Jaroslaw Macionczyk wydawało się, że już nic nie jest w stanie uratować radomian przed spadkiem. Tymczasem okazało się, że taka sytuacja stanowiła wodę na młyn dla Salasa. Nie dość, że był on pewny swojego występu i nie ciążyła nad nim presja, że w przypadku popełnionego błędu "zleci" z parkietu, to jeszcze zaprezentował formę, jakiej oczekiwano od niego już dawno. Nie bez podstaw więc otrzymał miano najlepszego zawodnika pojedynku z Siatkarzem Wieluń.
Co ciekawe, z meczu na mecz rozpędza się również Ardo Kreek, który po przyjeździe do Radomia również miał kilka historii, które w środowisku nieco go dyskredytowały. Okazało się jednak, że wybryki odstawił na bok, a zajął się na poważnie treningami, czego efektem była wręcz profesorska postawa w grze blokiem zarówno w konfrontacjach z Neckermannem Politechnika, jak Siatkarzem Wieluń. Kto wie, może właśnie w postawie wspomnianego duetu należy upatrywać szans Jadaru na urwanie punktów bełchatowskiej Skrze. - W pojedynkach z naszymi bezpośrednimi rywalami do utrzymania zdobyliśmy dziesięć punktów. Mamy więc czyste sumienie i nie obawiamy się ewentualnej bezpośredniej sportowej rywalizacji. Mam jednak nadzieję, że w tym sezonie uda się nam jej już uniknąć - podkreśla trener Jan Such, który liczy na uplasowanie się swojego zespołu na ósmej pozycji.