Żarty się skończyły - przed dwumeczem PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów

Choć od tragicznego wypadku prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem minął już ponad tydzień, nikt z Polaków nie jest w stanie przestać myśleć o tym co się stało. Życie jednak musi toczyć się dalej. Ludzie, mimo bólu, wracają do codziennych obowiązków, również siatkarze. W poniedziałek i wtorek, w Bełchatowie rozpoczyna się walka o wielki finał PlusLigi. Obrońcy trofeum - zespół Skry podejmować będzie srebrnych medalistów minionych rozgrywek - ekipę Asseco Resovii Rzeszów. Jedno jest pewne, jedna z tych drużyn, w wielkim finale, niestety nie zagra.

Jak co roku, faworytem każdego niemal spotkania w PlusLidze w którym uczestniczy, jest zespół Skry. Bełchatowianie całkowicie zdominowali krajowe rozgrywki, a każda porażka tego zespołu traktowana jest jak wielka sensacja. Siłą zespołu Jacka Nawrockiego, poza rzecz jasna znakomitym, wyrównanym składem, jest umiejętność gry na optymalnym poziomie w kluczowych momentach rozgrywek. Bełchatowianie długo stabilizowali formę w początkowej fazie sezonu, jednak w chwili, gdy przychodzi do walki o najwyższe cele, wydaje się, że są przygotowani optymalnie do najtrudniejszych batalii. Mimo wysokiej formy i wiary we własne umiejętności, presja osiągnięcia sukcesu, wywierana na zawodników Skry jest ogromna, o czym przyznał niedawno w rozmowie z portalem plusliga.pl Mariusz Wlazły: - Słyszałem już, że obrona przez nas mistrzowskiego tytułu to jest czysta formalność. To ja się pytam, po co w ogóle grać. We wrześniu rozdajmy medale, a my będziemy się spokojnie przygotowywać do Ligi Mistrzów.

Na szczęście dla kibiców medale nie są rozdawane przy zielonym stoliku i w najbliższych tygodniach czekają nas arcyciekawe spotkania pomiędzy czterema najlepszymi zespołami rundy zasadniczej. Drużyna Skry, po łatwym wyeliminowaniu w I rundzie play-off Siatkarza Pamapola Wieluń, w miniony weekend miała stanąć przed najważniejszym wyzwaniem tego sezonu - rywalizować o tryumf w elitarnej Lidze Mistrzów. Jak doskonale wiadomo, impreza ta została przełożona na 1-2 maja, a więc rozegrana zostanie już po spotkaniach półfinałowych z Resovią. Zespół Skry, szykujący optymalną formę na Final Four powinien być więc doskonale przygotowany do rywalizacji z rzeszowianami.

Wszyscy kluczowi gracze mistrzów Polski, wydają się być w optymalnej formie. W ataku, z pewnością zobaczymy kapitana zespołu Mariusza Wlazłego, ale nie można zapominać, że w trudnych chwilach, jego obowiązki może przejąć, równie znakomity specjalista na tej pozycji, jakim jest Jakub Novotny. Na przyjęciu, trener Skry najprawdopodobniej postawi, na będących ostatnio w wybornej formie, Michała Winiarskiego i Stephana Antigę, a tak znakomity zawodnik jak Bartosz Kurek początkowe piłki spotkania, prawdopodobnie oglądał będzie z ławki rezerwowych. Bardzo ciekawie zapowiada się rywalizacji na pozycji rozgrywającego. Na przeciw, nie zawsze regularnego Hiszpana Miguela Angela Falaski, stanie Rafael Redwitz. Grający pierwszy sezon w zespole z Rzeszowa Brazylijczyk, zbiera w naszej lidze pochlebne recenzje i od jego postawy i skutecznego omijania bloku Marcina Możdżonka i Daniela Plińskiego może zależeć ewentualny sukces gości w tej konfrontacji.

Dla znacznie wzmocnionego przed sezonem zespołu Asseco Resovii, ewentualna nieobecność w wielkim finale rozgrywek PlusLigi, byłaby z pewnością dużym rozczarowaniem. Przed sezonem, do zespołu dołączyli tak znakomici gracze, jak reprezentacyjny środkowy Wojciech Grzyb, doświadczony białoruski przyjmujący Aleh Akhrem, bardzo zdolny Mateusz Mika oraz wspomniany wcześniej Redwitz, który zastąpił sprzedanego do Bydgoszczy Pawła Woickiego. Planem minimum, włodarzy klubu i trenera Ljubomira Travicy była obrona wicemistrzostwa Polski, chociaż z pewnością nieraz myślano również o podjęciu próby powalczenia o najwyższy tytuł w kraju. Oczywiście zespół z Rzeszowa nadal nie stoi na pozycji straconej, a zdobycie mistrzostwa i przełamanie hegemonii Skry jest jak najbardziej realne.

Asseco Resovia bardzo udanie reprezentowała Polskę w rozgrywkach Ligi Mistrzów, jednak zmęczenie spowodowane częstą grą i licznymi podróżami spowodowało, że na ligę zabrakło im nieco sił. Rzeszowianie fazę zasadniczą rozgrywek PlusLigi zakończyli dopiero na miejscu czwartym, co wiąże się z koniecznością skonfrontowania sił z drużyną z Bełchatowa już w fazie półfinału. W spotkaniach obu drużyn dwukrotnie zwyciężali mistrzowie Polski. W październiku, we własnej hali, Skra zwyciężyła 3:2, w połowie stycznia w Rzeszowie, bełchatowianie wygrali gładko 3:0, rewanżując się gospodarzom za wyeliminowanie ich z rozgrywek o Puchar Polski. Skra nie zdobędzie więc w tym sezonie podwójnej korony na krajowym podwórku i pokonanie Resovii w półfinale PlusLigi byłoby swoistym rewanżem za porażkę w rozgrywkach pucharowych.

Zespół z Rzeszowa w I rundzie play-off bez większych problemów rozprawił się z drużyną Domexu Tytan AZS Częstochowa, wygrywając rywalizację w 3 partiach. Najlepszym graczem trzeciego spotkania z częstochowianami został libero Krzysztof Ignaczak, którego rywalizacja z jego vis a vis w zespole Skry Piotrem Gackiem, będzie świetną wskazówką dla trenera kadry, który z tych graczy bardziej zasługuje na grę w pierwszym składzie drużyny narodowej.

W ubiegłorocznym finale Skra nie pozostawiła rywalom z Rzeszowa żadnych złudzeń, kończąc rywalizację w 3 meczach, a w Bełchatowie wręcz gromiąc swoich rywali. Rok później, wzmocniony zespół Resovii z pewnością powiesi gospodarzom poprzeczkę o wiele wyżej. Wydaje się jednak, że i z tak zawieszoną poprzeczką, bełchatowianie sobie poradzą. Być może w całej rywalizacji zaliczą jakąś "zrzutkę", ale w całych zawodach powinni jednak zwyciężyć.

PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów

poniedziałek, 19 kwietnia godz. 20:30 (mecz nr 1)

wtorek, 20 kwietnia godz. 20:30 (mecz nr 2)

Źródło artykułu: