Długo wydawało się, że tak jak w pierwszych dwóch spotkaniach, inauguracyjna odsłona piątkowego spotkania zakończy się na korzyść Resovii. Miejscowi, którzy wciąż musieli radzić sobie bez kontuzjowanego Aleha Akhrema szybko uzyskali niewielką, dwupunktową przewagę. Dzięki mądrzejszej grze Skra na pierwszej przerwie technicznej prowadziła 8:7., ale cztery zdobyte z rzędu przez miejscowych punkty, przy zagrywce Mateusza Miki, pozwoliły Resovii odskoczyć na 12:8.
Po licznych błędach rzeszowskiej drużyny w przyjęciu i odrobinie szczęścia mistrzowie Polski zdobyli kilka punktów z rzędu i wyszli na prowadzenie 16:15. Rzeszowianie mieli jeszcze szanse powalczyć w tym secie o zwycięstwo, ale zupełnie stracili skuteczność ataku. Siedem kontr z rzędu skończyli bełchatowianie, którzy wygrali pierwszą partię 25:19.
Podbudowani świetnym finiszem w inauguracyjnej odsłonie spotkania, mistrzowie Polski udanie rozpoczęli drugiego seta, w którym szybko odskoczyli na 4:1. Nie podłamało to jednak miejscowych, którzy zdobyli trzy oczka pod rząd i momentalnie wyrównali stan na 5:5, a po asie Miki wyszli nawet na prowadzenie 6:5. Dzięki skutecznej, w przeciwieństwie do pierwszej partii grze na kontrze, gospodarze powiększyli swoją przewagę i odskoczyli na 11:8, a na lewym skrzydle rozszalał się młodziutki Mika, który w poprzednich spotkaniach rzadko był wykorzystywany przez Rafaela Redwitza.
Rzeszowianie prowadzili już 13:9, ale jeszcze przed drugą przerwą techniczną roztrwonili połowę przewagi i skazali się na nerwową końcówkę. Po bloku na Oivanenie Skra wyrównała na 17:17, ale kilka minut później fiński atakujący zrehabilitował się w polu zagrywki i po asie serwisowym wyprowadził swoją drużynę na 21:20. W końcówce dwa błędy (dotknięcie siatki, autowy atak) popełnił jeszcze Michał Winiarski i to Resovia tryumfowała w tej odsłonie spotkania.
Trzeci set lepiej rozpoczęli bełchatowianie, którzy na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:5. Rzeszowianie ruszyli w pościg za rywalem i po kontrze Oivanena zbliżyli się do rywala na dwa oczka (8:10), ale po ataku Daniela Plińskiego i uderzeniu Miki w antenkę Skra odskoczyła na 14:9. Na drugiej przerwie technicznej mistrzowie Polski przeważali pięcioma oczkami, a kiedy z zagrywką wstrzelił się Mariusz Wlazły - odskoczyli na 18:11 i rozstrzygnęli losy tego seta.
Mistrzowie Polski przystąpili do czwartego seta wyraźnie rozluźnieni i szybko odskoczyli na 7:4. Zbytnia pewność siebie okazała się dla nich jednak zgubna – przy świetnej zagrywce Miki rzeszowianie zdobyli sześć punktów z rzędu (między innymi po trzech autowych atakach Skry) i odskoczyli na 10:7. Wydawało się, że gospodarze w tym secie mają już gości "na widelcu", ale trzy punkty z rzędu zdobyte przez bełchatowian pozwoliły im zbliżyć się do rywala na 14:13. Po zbiciu Miki i asie Oivanena Resovia powróciła do trzech punktów przewagi na drugiej przerwie technicznej.
Miejscowi przeważali już 20:16 ale po dwóch udanych atakach Bartosza Kurka, który pojawił się na boisku, Skra zniwelowała różnicę do dwóch oczek. W końcówce nieomylny był jednak Mika i rzeszowianie doprowadzili do tie-breaka. W tym secie Skra oddała Resovii aż 11 punktów po błędach własnych, gospodarze w ten sposób dostarczyli rywalom tylko trzy oczka.
Piąty set, oglądany przez kibiców w Rzeszowie na stojąco, był prawdziwą wojną nerwów. Gra długo toczyła się punkt za punkt, ale przy zmianie stron 8:6 prowadzili miejscowi, po ataku Krzysztofa Gierczyńskiego. Chwilę później było już 11:7, bo udanym blokiem popisał się Łukasz Perłowski, a przy ataku piłkę na aut posłał Jakub Novotny, który na początku tie-breaka zastąpił Wlazłego. Tak ogromnej szansy miejscowi już nie zmarnowali. Wygrali 3:2 i przedłużyli swoje szanse na finał MP.
Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 3:2 (19:25, 25:22, 17:25, 25:20, 15:10)
Resovia: Gierczyński, Grzyb, Oivanen, Redwitz, Kosok, Mika, Ignaczak (libero) oraz Ilić, Papke, Perłowski
Skra: Wlazły, Pliński, Falasca, Antiga, Winiarski, Możdżonek, Gacek (libero) oraz Kurek, Dobrowolski, Novotny
MVP: Mateusz Mika
Stan rywalizacji: 2:1 dla Skry