Podrażnieni czwartkową porażką goście przystąpili do pojedynku bardzo zmotywowani i w pierwszym secie szybko odskoczyli na 4:1. Po bloku na Jakubie Jaroszu i asie Aleha Akhrema zwiększyli swoją przewagę do pięciu oczek (7:2). Resoviacy, którzy zupełnie nie przypominali zespołu sprzed 24 godzin, z minuty na minutę powiększali swoje prowadzenie i po asie serwisowym Krzysztofa Gierczyńskiego przeważali nad rywalem już siedmioma oczkami (12:5).
Po kilku skończonych kontrach z rzędu kędzierzynianie zbliżyli się do Resovii na cztery oczka (17:13), ale rzeszowianie zebrali siły w końcówce partii, znowu odskoczyli na 6-7 punktów i pewnie wgrali seta 25:19.
W drugim secie role się odwróciły i po pierwszych kilku akcjach to miejscowi przeważali 4:1. Nieomylni w pierwszym secie siatkarze Resovii w drugiej odsłonie spotkania popełniała błąd za błędem (zwłaszcza na zagrywce) i schodząc na pierwszą przerwę techniczną przegrywali już pięcioma oczkami. Podobnie jak w czwartkowym spotkaniu, rzeszowianie zaczęli dodatkowo mieć ogromne problemy z pierwszym atakiem - na kontrze nie myliła się za to ZAKSA, która powiększyła swoją przewagę do siedmiu oczek (14:7).
Dobra gra Wojciecha Grzyba blokiem pozwoliła Resovii do drugiej przerwy technicznej zbliżyć się do rywala na cztery oczka. Po autowym ataku Jurija Gładyra rzeszowski zespół zniwelował nawet różnicę do rywala do trzech oczek, ale autowe zbucue Mikko Oivanena pozwolił ZAKSIE ponownie zwiększyć przewagę nad rywalem do pięciu oczek (18:13). Kędzierzynianie po raz kolejny prowadzenia nie roztrwonili i dzięki zwycięstwu 25:18 wyrównali stan meczu.
Lepiej trzecią partię zaczęła Resovia, ale ZAKSA zdobyła trzy punkty z rzędu i wyszła na prowadzenie 4:3. Od tego momentu gra się wyrównała i rywalizacja długo toczyła się punkt za punkt, ale minimalną przewagę uzyskiwał raz jeden, raz drugi zespół. Dopiero kiedy na zagrywce stanął Jakub Jarosz, kędzierzynianie zdobyli pięć oczek z rzędu (w tym dwa po asach serwisowych) odskakując na 15:11.
Podobnie jak w poprzedniej odsłonie spotkania, rzeszowianie zdołali zredukować przewagę do rywala, do dwóch oczek (16:14), ale przy złym przyjęciu przez rzeszowskich siatkarzy zagrywki Gładyra ZAKSA zapisała na swoim koncie kolejną serię - dzięki trzem oczkom z rzędu wyszła na 19:14. W końcówce gra gości zupełnie się posypała, gospodarze dołożyli jeszcze kilka mocnych zagrywek i wygrali 25:17.
Drużyna Ljubomira Travicy przystąpiła do czwartej partii zupełnie zdekoncentrowana. W aut na ataku huknęli zarówno Akhrem jak i Grzyb, Gierczyński nie przyjął zagrywki Michała Ruciaka i ZAKSA prowadziła już 4:0. Podczas pierwszej przerwie technicznej przewaga miejscowych była już pięciopunktowa. Gospodarze, podobnie jak w poprzednich partiach ryzykowali serwisem, co przynosiło im dużo korzyści. Rzeszowski zespół, który w pierwszym secie posłał na drugą stronę siatki trzy asy, przestał istnieć na zagrywce, właściwie tylko dostarczając piłkę na drugą stronę siatki i nie sprawiając żadnych problemów rywalowi.
Kiedy drużyny schodziły na drugą przerwę techniczną, rzeszowski zespół, który wrócił do fatalnej dyspozycji z czwartku, przegrywał już 9:16. Będącym na fali gospodarzom wychodziło w tej partii niemal wszystko. Bezradna Resovia oddawała rywalowi punkt za punktem, w czwartym secie piątkowego spotkania również nie wychodząc z 20 punktów.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (19:25, 25:18, 25:17, 25:16)
ZAKSA: Masny, Jarosz, Sammelvuo, Ruciak, Kaźmierczak, Gladyr, Mierzejewski (libero) oraz Witczak
Resovia: Redwitz, Oivanen, Gierczyński, Akhrem, Grzyb, Kosok, Ignaczak (libero) oraz Papke, Mika, Perłowski, Ilić
Sędziowie: Jacek Hojka (pierwszy), Tomasz Janik (drugi)