Świderskiego chcieli dotychczasowi pracodawcy. - Chcieli, i to nie tylko w Maceracie. Ale ja sobie postanowiłem, że jeśli mam zostać we Włoszech, to tylko w tym mieście. Nie chciałem znów się przeprowadzać, zmieniać wszystkiego. Propozycja z Maceraty mnie jednak nie zadowalała. Tylko roczny kontrakt, bez gwarancji gry. Wyglądało to tak, że mam być trzecim, a może nawet czwartym przyjmującym - wyjaśnił w rozmowie z dziennikiem Polska The Times.
- Propozycja z Kędzierzyna była po prostu dużo lepsza. Łatwiej było mi ją przyjąć, bo przecież już tu grałem, znam miasto, ludzi. A do tego rodzina też chciała wracać - dodał.
Więcej w Polska The Times.