Mariusz Wiktorowicz: Bez zaufania zarządu sukcesu by nie było

Dopiero piąty mecz rozstrzygnął o tym, kto okaże się najlepszym zespołem w Plus Lidze Kobiet w sezonie 2009/2010. BKS Aluprof Bielsko-Biała sięgnął po złoty medal po sześciu latach przerwy. W całych rozgrywkach śląska drużyna nie miała jednak lekko.

Bielsko miało w zakończonym już sezonie wielkie plany. Zdobycie Pucharu Polski, dobre miejsce w Lidze Mistrzyń oraz tytuł mistrza kraju. Z tego wszystkiego udało się osiągnąć tylko to ostatnie. W fazie grupowej Champions Leauge BKS nie radził sobie i z tego powodu zwolniony został pierwszy trener, Igor Prielożny. Zastąpił go pełniący rolę drugiego szkoleniowca, Mariusz Wiktorowicz. Nie miał on łatwego zadania, tym bardziej, że nie miał on dużego doświadczenia, patrząc na jego młody wiek. W środowisku siatkarskim słychać było pogłoski, iż to jeszcze za wcześnie na debiut. Wiktorowicz pokazał jednak charakter. Co prawda bielszczanki nie zdołały osiągnąć sukcesu w Lidze Mistrzyń ani w Pucharze Polski. Za to udało coś, czego nie były w stanie dokonać przez sześć lat. Przerwały dwuletnią passę Banku BPS Muszynianki Fakro Muszyna i zostały mistrzyniami Polski. Szkoleniowiec pokazał, że jego praca zaowocowała praktycznie w najważniejszym momencie.

Wiktorowicz podkreśla, jak wielkie znaczenie miało dla niego zaufanie zarządu, kiedy obejmował stanowisko pierwszgo trenera. Ogromną pracę wykonał także sztab szkoleniowy i wszystkie zawodniczki.

Kluczem do zwycięstwa w meczach z Muszyną była według Wiktorowicza zagrywka i przyjęcie. Nie bez znaczenia miał też aspekt psychiczny.

W najbliższym sezonie najprawdopodobniej zmieni się stanowisko pierwszego trenera. Wiktorowicz zaznaczył jednak, że chciałby pozostać w Bielsku nawet w roli zastępcy.

Komentarze (0)