Drugie spotkanie pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi niewiele różniło się od piątkowego pojedynku. Wystarczy napisać, że najlepiej punktujący zawodnik Sbornej, Maksim Michajłow skończył 23 piłki, przy czym najlepszy z Amerykanów, Riley Salmon zdobył aż pięć oczek mniej (18). Stąd też wynik spotkania dziwić nie może.
Pierwszą odsłonę bardzo pewnie wygrali podopieczni Daniele Bagnioliego. Wynik 25:14 Rosjanie zawdzięczać mogą głównie swojemu słynnemu blokowi. Gospodarze meczu tworzyli wysoką i równą ścianę, przez którą nie umieli przebić się rywale. W wygraniu tej partii w dużej mierze pomogła Sbornej ekipa Stanów Zjednoczonych, która popełniała wiele niewymuszonych błędów.
W drugim secie Amerykanie próbowali zmienić swoją grę i nawiązać walkę z przeciwnikiem, jednak Rosjanie kontynuowali świetną dyspozycję z wcześniejszej odsłony. Sborna zdawała sobie sprawę z tego, że chwilowa słabość może ich kosztować porażkę, gdyż ekipa Stanów Zjednoczonych odzyskała w tym secie dynamikę i nabrała wiatru w żagle. O zwycięstwie Rosjan zadecydowała świetna gra w polu serwisowym Maksima Michajłowa.
Nadzieje Amerykanów odżyły w trzeciej partii. Podopieczni Alana Knipe'a wykrzesali z siebie pokłady energii, co przyczyniło się o wygrania przez nich trzeciej odsłony (25:21). Dla atrakcyjności spotkania korzystnie byłoby gdyby Amerykanie poszli za ciosem i doprowadzili do tie-breaka. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Rosjanie poddenerwowani przegraną nie dali rywalom szans i ostatecznie to oni cieszyli się z drugiej wygranej w LŚ.
Rosjanie na pomeczowej konferencji nie kryli zadowolenia z wyniku. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi z tych dwóch, bardzo dla nas ważnych, wygranych. Nie możemy jednak zapomnieć, że to dopiero początek rozgrywek LŚ, więc będziemy musieli jeszcze wiele poprawić - powiedział Aleksiej Kazakow.
W kolejnej rundzie fazy interkontynentalnej drużyna Stanów Zjednoczonych mierzyć będzie się na wyjeździe z Finami. Rosjanie natomiast walczyć będą w Kaliningradzie z najsłabszą w grupie drużyną, Egiptem.
Rosja - Stany Zjednoczone 3:1 (25:14, 25:22, 21:25, 25:21)
Rosja: Taras Chtiej, Siergiej Grankin, Jurij Bierieżko, Dmitrij Muserskij, Aleksander Wołkow, Maksim Michajłow, Walerij Komarow (libero) oraz Semen Połtawski, Denis Biriukow, Siergiej Makarow.
USA: Matthew Anderson, Sean Rooney, David Lee, Ryan Millar, Riley Salmon, Kevin Hansen, Richard Lambourne (libero) oraz Evan Patak, Maxwell Holt.