LŚ: To nie była inauguracja marzeń - relacja ze spotkania Niemcy - Polska

To nie była wymarzona inauguracja Ligi Światowej w wykonaniu Polaków. Biało-czerwoni ulegli w Stuttgarcie reprezentacji Niemiec, prowadzonej przez Raula Lozano, 1:3. Jedynie pierwszy set w wykonaniu naszej reprezentacji mógł się podobać.

W tym artykule dowiesz się o:

Lepiej zaczęli Niemcy, którzy po autowym ataku Michała Ruciaka i atomowej zagrywce Grogera Grozera (który w przyszłym sezonie będzie bronił barw Asseco Resovii) wyszli na prowadzenie 4:2. Gospodarze długo nie cieszyli się jednak z przewagi. Polacy szybko wyrównali, a po asie Ruciaka i kontrze skończonej przez Piotra Gruszkę odskoczyli nawet na 7:5. Kiedy w ataku pomylił się Grozer, przewaga biało-czerwonych wzrosła do trzech oczek (9:6), ale Niemcy, przy zagrywce Patricka Steuerwalda, błyskawicznie wyrównali na 9:9.

Do drugiej przerwy technicznej gra toczyła się punkt za punkt, ale później dwa asy pod rząd Marcina Możdżonka dały Polakom prowadzenie 18:15. Podopieczni Daniela Castellaniego po raz kolejny nie potrafili jednak utrzymać kilkupunktowej przewagi. Gospodarze nie zmarnowali okazji po kilku nieskończonych przez biało-czerwonych atakach i szybko wyrównali na 18:18. Na szczęście, końcówka partii należała do naszej reprezentacji, która najpierw odskoczyła na 22:19, ale chwilę później wygrała seta 25:23.

Początek drugiej odsłony spotkania należał do Grozera. Dzięki świetnej postawie niemieckiego siatkarza, zarówno na zagrywce jak i w ataku miejscowi odskoczyli na 5:2. Do pierwszej przerwy technicznej Niemcy zwiększyli swoje prowadzenie do pięciu oczek. Chociaż Polacy zabrali się do pracy, długo toczyli z rywalem wyłącznie walkę punkt za punkt. Mądrze grający gospodarze nie pozwalali bowiem biało-czerwonym zredukować dystansu, a świetnie w ich szeregach spisywali się zwłaszcza Kromm i Grozer.

Dopiero przy świetnej zagrywce Bartosza Kurka, który dwukrotnie ustrzelił młodego niemieckiego libero - Ferdinanda Tille podopieczni Castellaniego zbliżyli się do rywala na dwa oczka (11:13). Do drugiej przerwy technicznej ponownie jednak na cztery punkty odskoczyła drużyna prowadzona przez Raula Lozano. Tej przewagi Polacy nie byli już w stanie zredukować. Zresztą ciężko im było marzyć o dogonieniu Niemców, bo nie byli w stanie zatrzymać świetnie dysponowanego Grozera, który był motorem napędowym reprezentacji gospodarzy w tym spotkaniu (Polacy w dwóch pierwszych setach spotkania ustawili tylko jeden punktowy blok).

Podbudowani zwycięstwem w drugiej partii Niemcy z impetem rozpoczęli również seta numer trzy, ale Polacy nie zamierzali im ułatwiać zadania. Wreszcie w naszej drużynie dobrze zaczął funkcjonować blok (niestety tylko chwilowo), który powstrzymał Georga Grozera na prawym ataku i Sebastiana Schwarza na lewym skrzydle i to biało-czerwoni na początku uzyskali minimalną przewagę (5:3). Do pierwszej przerwy technicznej Niemcy odwrócili jednak wynik i po problemach Polaków ze skończeniem pierwszego ataku wyszli na prowadzenie 8:6. Dwie akcje później prowadzili już 10:6.

Polacy jednak nie odpuścili. Po dwóch udanych blokach z Patrykiem Czarnowskim w roli głównej i świetnej zagrywce naszego środkowego biało-czerwoni zbliżyli się do rywala na jedno oczko (14:13), a po kontrze Kurka doprowadzili do remisu 15:15. Kiedy kolejną kontrę skończył Ruciak Polacy po raz pierwszy w tym secie wyszli na prowadzenie (16:17). Pięć oczek z rzędu zdobyli jednak gospodarze (po błędzie ustawienia naszej reprezentacji i trzech udanych blokach), którzy odskoczyli tym samym na 21:17. Biało-czerwoni zbliżyli się do prawda w końcówce do rywala na dwa oczka (21:19), ale to było wszystko na co było ich stać w tym secie.

Rozpędzeni Niemcy nie zwolnili tempa również w secie czwartym. Co prawda bardzo dobrze w drużynie biało-czerwonych spisywał się Jakub Jarosz, który w wyjściowej szóstce na tą partię zmienił Piotra Gruszkę, ale gra wciąż toczyła się pod dyktando miejscowych, którzy na pierwszą przerwę techniczną schodzili prowadząc 8:7. Polacy nadal popełniali błędy widoczne w poprzednich setach: psuli zagrywki, mieli problemy ze skończeniem pierwszego ataku i nie umieli postawić skutecznego bloku.

Na szczęście Niemcy nie są jeszcze zespołem ze światowej czołówki, dlatego też, pomimo błędów biało-czerwonych w czwartej partii toczyła się w miarę wyrównana gra. Dopiero po kolejnym już w tym meczu asie Grozera po drugiej przerwie technicznej gospodarze odskoczyli Polakom na 17:14. Biało-czerwoni zmobilizowali się jednak i szybko doprowadzili do remisu (18:18), po skończonych przez Kurka i Ruciaka (po najdłuższej akcji meczu) kontrach.

Końcówka seta czwartego była najbardziej emocjonująca i zacięta spośród wszystkich partii sobotniej potyczki. Pierwszego meczbola zmarnował co prawda Grozer, który posłał atak na aut, ale Polacy nie wykorzystali prezentu od rywala. W kolejnej akcji nowy atakujący Asseco Resovii był już nieomylny i Niemcy mogli się cieszyć z jednego z nielicznych w ciągu ostatnich kilku lat zwycięstwa nad biało-czerwonymi i pierwszej wygranej w LŚ po siedmioletniej przerwie, kiedy nie grali w tych prestiżowych rozgrywkach.

Niemcy - Polska (23:25, 25:18, 25:22, 26:24)

Niemcy: Georg Grozer, Marcus Böhme, Sebastian Schwarz, Robert Kromm, Max Günthör, Patrick Steuerwald, Ferdinand Tille (libero) oraz Denis Kaliberda, Jochen Schöps, Manuel Rieke.

Polska: Piotr Gruszka, Marcin Możdżonek, Michał Ruciak, Bartosz Kurek, Patryk Czarnowski, Grzegorz Łomacz, Piotr Gacek (libero) oraz Zbigniew Bartman, Jakub Jarosz, Mateusz Mika, Łukasz Żygadło.

Komentarze (0)