Już mecze I weekendu wskazywały na lepszą dyspozycję Serbów. Bezpośrednie pojedynki Plavich i Trójkolorowych jedynie to potwierdziły. Wprawdzie to gospodarze lepiej weszli w czwartkowy pojedynek, lecz nim gra na dobre się rozpoczęła, podopieczni Igora Kolakovića kontrolowali już jej przebieg. Premierową partię zakończyła seria czterech oczek zdobytych pod rząd przez przyjezdnych.
Serbowie poszli w drugiej partii za ciosem. Szybko objęli prowadzenie, narzucając rywalom swój styl gry (13:7). Wejście Benjamina Tonuittiego ożywiło jednak poczynania Trójkolorowych, którzy zaczęli sukcesywnie odrabiać straty. Znacznie lepiej prezentowali się też Earvin Ngapeth oraz Guillaume Samica. Wszystkie te czynniki spowodowały, że w Lyonie mogliśmy oglądać zaciętą końcówkę drugiego seta. Ostatecznie padł on łupem gości.
W trzeciej partii w teamie Plavich kapitalnie spisywali się Nikola Kovacević i Sasa Starović, jednak Francuzi również nie chcieli odpuszczać. Przez długi czas na tablicy wyników widniał remis (13:13, 16:16), lecz ostatecznie ręce w geście zwycięstwa mogli unieść przyjezdni. -Byliśmy bardziej pewni siebie - podsumował owo spotkanie Bojan Janić, kapitan reprezentacji Serbii.
Francja - Serbia 0:3 (21:25, 23:25, 23:25)
Francja: Bazin, Vadeleux, Ngapeth, Samica, Marechal, Kieffer, Henno (libero) oraz Rowlandson, Toniutti, Sol.
Serbia: Kovacević N., Janić, Petković, Stanković, Starović, Podrascanin, Rosić (libero) oraz Petrović, Terzić, Mitić, Atanasijević.