Mariusz Wlazły: Trzeba czasu, by zgrać się z zespołem

Ostatnimi czasy rzadko kiedy widywaliśmy Mariusza Wlazłego z orzełkiem na piersi. W tym sezonie jednak polski atakujący jest już zdrowy i pełny sił. Z tego też względu mogliśmy go zobaczyć na parkiecie w Hali Stulecia podczas potyczek z Argentyńczykami. Co sam "Szampon" sądzi o swojej aktualnej dyspozycji?

W tym artykule dowiesz się o:

Powroty bywają trudne. Nikogo więc nie zdziwił fakt, iż w starciach z Argentyńczykami Mariusz Wlazły nie spędził na wrocławskim parkiecie zbyt dużo czasu. Atakujący jest dopiero na etapie ponownego przystosowywania się do gry w biało-czerwonym teamie.

- Wyszedłem trochę z wprawy i trzeba czasu, by znowu zgrać się z zespołem. Już nie pamiętam, jak długo nie grałem z Pawłem Zagumnym, na nowo musimy się dotrzeć na rozegraniu i ataku - zauważył w rozmowie z Super Expressem. - Z dwoma nowymi kolegami nigdy razem nie grałem - dodał zawodnik, który na mistrzostwach świata w Japonii stanowił w polskiej ekipie jedno z najważniejszych ogniw.

W pierwszym pojedynku w Hali Stulecia Mariusz Wlazły zapisał na swoim koncie 3, a w drugim 4 oczka. Większą część czasu na ataku w naszym zespole grał Jakub Jarosz. Jednak niewykluczone, że w V lub VI kolejce "Światówki" Wlazły dostanie szansę gry w pierwszej szóstce.

- Z moich krótkich występów jestem bardzo zadowolony, udało mi się zdobyć kilka punktów - stwierdził po polsko-argentyńskich meczach. - Oczywiście jestem trochę słabszy fizycznie. Jednak to wszystko uda się na pewno szybko nadrobić - obiecał z nadzieją. Mimo to kwestię swoich występów w podstawowym składzie dyplomatycznie pozostawił Danielowi Castellaniemu. - To pytanie do tego wysokiego pana w okularach - zażartował.

Więcej w Super Expressie.

Komentarze (0)