Bartosz Kurek: W pewnym momencie nasi przeciwnicy po prostu nas zdeklasowali

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Polskim reprezentantom nie udało się niestety zrewanżować Kubańczykom za sobotnią porażkę 0:3. W niedzielę zdołali wprawdzie ugrać jednego seta, lecz na więcej nie było ich już stać. Czwarta partia była dla polskiego teamu szczególnie dotkliwa - zakończyła się bowiem przykrą przegraną 16:25.

W tym artykule dowiesz się o:

Niewesołe miny, spuszczone głowy - taki obraz polskich reprezentantów można było zobaczyć po niedzielnej konfrontacji z teamem Kuby. Biało-czerwoni musieli po raz kolejny uznać wyższość swoich rywali. Tym razem mecz zakończył się wynikiem 1:3. Nawet Bartosza Kurka, zawodnika z natury żywiołowego i radosnego, nie było po tym pojedynku stać na pozytywne myślenie i odrobinę pokrzepiających słów.

- Niestety nasza gra nam się nie układała. Bardzo szkoda obu porażek. Dobrze, że się przełamaliśmy i wygraliśmy chociaż jednego seta, bo było naprawdę ciężko, jednak już w sobotę praktycznie straciliśmy szanse na awans do Final Six w Argentynie - spojrzał prawdzie w oczy polski zawodnik. Aktualnie nie mamy bowiem nawet czysto matematycznych szans na wyjście z grupy - choćby z drugiego miejsca. Brak jakichkolwiek punktów w potyczkach z Kubańczykami o tym przesądził.

Nasz przyjmujący grał w niedzielę w kratkę. Nie wybiegł na parkiet w podstawowym składzie, lecz w każdej partii wchodził na boisko. Z pewnością jednak nie zaliczy tego spotkania do udanych. Zazwyczaj wyznacznikiem jego dobrej dyspozycji są przebojowość i ekspresja. W niedzielę tego niestety nie było. - Właśnie trochę mi tego zabrakło. Sezon reprezentacyjny daje mi już w kość, przez co nie miałem w zapasie wystarczającej ilości energii. Wielka szkoda, bo jestem świadomy tego, jak bardzo taka postawa pomaga - nie tylko mnie samemu, ale również całej drużynie - nawiązał do słów Daniela Castellaniego, który stwierdził niedawno, że żywiołowość polskiego przyjmującego działa na korzyść wszystkich polskich reprezentantów.

Popularny "Kuraś" stwierdził ponadto, że cały polski zespół liczył na lepszą postawę z powodu zdecydowanie mniejszego ciśnienia. Z racji minimalnych szans na awans do turnieju finałowego, Polacy pragnęli zagrać bardziej na luzie. - Myśleliśmy, że pod mniejszą presją zagramy zdecydowanie lepiej, jednak nie udało się... - przyznał z nieskrywanym smutkiem.

Zapytany o to, który element siatkarskiego rzemiosła był w wykonaniu biało-czerwonych najmniej efektywny, nie potrafił wskazać jednego. - W naszej postawie zabrakło skutecznej postawy w wielu elementach. Ciężko jest wskazać jeden konkretny, z którym nie pokazaliśmy się z dobrej strony. W naszych szeregach szwankowało dosłownie wszystko - zaznaczył, nie bojąc się krytyki, którą uznał za uzasadnioną. - Do następnej kolejki musimy jednak poprawić jakość naszej gry - zapowiedział z charakterystyczną dla siebie zadziornością.

W rozmowie z Bartoszem Kurkiem nawiązaliśmy też do ogólnej dyspozycji obu ekip w łódzkim dwumeczu. Bartosz nie miał w tej kwestii żadnych wątpliwości - podopieczni Orlando Samuelsa Blackwooda w pełni zasłużenie sięgnęli po obie wygrane. - Kubańczycy byli w tym dwumeczu zdecydowanie lepsi i zasłużyli na oba zwycięstwa. Co prawda momentami potrafiliśmy się im przeciwstawić, ale nie wystarczyło to do wygrania choćby jednej konfrontacji - skwitował nasz przyjmujący. - Z jednej strony nasi rywale znajdowali się w dużo lepszej dyspozycji, zaś z drugiej - to my okazaliśmy się dużo słabsi - dodał przewrotnie.

Mimo porażek, kibice zgromadzeni w Atlas Arenie pokazali klasę. Hala wypełniła się niemal po same brzegi, zaś doping niejednokrotnie inicjowany był przez samych sympatyków volley'a. Nie uszło to oczywiście uwadze polskiego reprezentanta, który nie mógł się jednak pogodzić z faktem, iż nie udało się sprezentować polskiej publiczności ani jednego zwycięstwa. - Atmosfera w hali była znakomita. Kibice mieli jednak prawo być rozczarowani. Nie tylko oni, ale i również my sądziliśmy, że walka będzie w dwumeczu bardziej zacięta i wyrównana. Jednak w pewnym momencie nasi przeciwnicy po prostu nas zdeklasowali - przyznał bez owijania w bawełnę.

Nie da się ukryć, że jedną z przyczyn porażki teamu Daniela Castellaniego był brak wcielenia w życie ustaleń taktycznych. - Naszym założeniem było odrzucenie reprezentantów Kuby od siatki. Próbowaliśmy to osiągnąć to niemal wszystkie sposoby. Nie mogliśmy jednak maksymalnie ryzykować w polu serwisowym, ponieważ tego typu próby nie przynosiły nam efektów ani tym bardziej wymiernych korzyści - odpowiedział na pytanie o brak mocniejszego serwisu. - Szukaliśmy mimo to swoich rozwiązań, lecz do końca konfrontacji ich nie znaleźliśmy - zakończył bez entuzjazmu.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)