Nowy rozgrywający Asseco Resovii podkreślał że największy wpływ na jego przejście do Rzeszowa miał jego tata (Wojciech Baranowicz). - Wdecyzji pomógł fakt, że mój ojciec grał w Polsce. Postanowiłem skorzystać z szansy, jaką dali mi działacze z Rzeszowa.
"Kropkę nad i" postawiła rozmowa z nowym szkoleniowcem. - Bardziej niż trener Travica przekonał mnie tata i moi byli trenerzy. Z trenerem Travicą odbyłem krótką rozmowę, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że warto tutaj przyjechać. Nigdy nie słyszałem negatywnej opinii o moim nowym trenerze. Wiem, że wymaga pracy i profesjonalizmu i liczę, że sprostam jego wymaganiom - dodał zawodnik.
W poprzednich sezonach na pozycji rozgrywającego w Rzeszowie występowali Paweł Woicki oraz Rafael Redwitz. Młody zawodnik jest pewien sowich umiejętności, ale także liczy na to, że uda mu się zdobyć cenne doświadczenie. - Zdaję sobie sprawę jaka to odpowiedzialność, ale zarazem i szansa, zwłaszcza że jestem jeszcze młodym graczem. Mam nadzieję, że uda mi się sprostać temu zadaniu. Jestem młody, mam dużo zapału i energii do gry. Poza tym, dorastając pod okiem taty, moim celem jest, aby grać tak dobrze jak on lub nawet lepiej - powiedział rozgrywający.
Kibice w Rzeszowie są bardzo wymagający. Młody zawodnik nie zna jeszcze języka polskiego, ale zamierza wkrótce rozpocząć naukę. - Na razie mogę powiedzieć, że bardzo smakuje mi polska kuchnia, więc mam nadzieję, że nauka języka przyjdzie mi dosyć łatwo. We Włoszech gra wielu młodych zawodników z różnych krajów i tak samo jest w Polsce. Bycie obcokrajowcem nie jest aż takie trudne. Nie boję się polskiej mentalności. Teraz nie ma już takiej różnicy. Zawodnicy przyjeżdżają do Włoch, aby podnosić swoje umiejętności. Dla mnie przyjazd do Rzeszowa również jest szansą na zdobycie nowego doświadczenia - kontynuował.
Baranowicz jest trzecim rozgrywającym w reprezentacji Włoch. Nie otrzymał on powołania na mecze Ligi Światowej, jednak przed nami mistrzostwa świata, które odbędą się właśnie we Włoszech. - Na razie nie snuję planów na przyszłość. W chwili obecnej jestem tutaj. Gdybym otrzymał ofertę z innego klubu, być może przeniósłbym się gdzie indziej. Jeżeli chodzi o reprezentację, to gdyby trener do mnie zadzwonił, z pewnością będę chciał dołączyć i pomóc kolegom. Ale będę musiał to zrobić w taki sposób, aby nie ucierpiała na tym moja nowa drużyna.
Przez kilka lat Baranowicz występował w zespole, który odebrał w tym roku mistrzostwo Włoch drużynie Trentino. Zapytany o swoje doświadczenia i o to czy zna jakiś sekretny sposób na zdetronizowanie Skry Bełchatów, odpowiedział krótko: - Owszem znam.
Na pytania dziennikarzy odpowiadał również Wojciech Baranowicz. Podkreślał, że nigdy nie zmuszał syna do pójścia w swoje ślady. - Kiedy Michał był mały, zaczynał swoją karierę sportową jako pływak (głównie ze względów zdrowotnych). Później przerzucił się na piłkę, a następnie zajął się siatkówką. Kiedy stawał się coraz lepszy, żartowaliśmy, że być może zagra kiedyś w Polsce. Cztery miesiące temu nie myśleliśmy o tym, że będzie grał w Resovii. Zawsze powtarzam mu, że kiedy jakiś klub daje szansę, należy z niej skorzystać.