Liga Światowa jest imprezą stricte komercyjną. Nie istniałaby bez zainteresowania kibiców, zarówno tych zgromadzonych w halach, jak i przed telewizorami. Podobnie jak przed rokiem, również teraz Daniel Castellani potraktował rozgrywki jako trening przed najważniejszą imprezą sezonu (MŚ we wrześniu). Takie nastawienie nie do końca podoba się kierującemu sportem w Polsacie Marianowi Kmicie.
Kmita przede wszystkim zarzuca Castellaniemu, że zrezygnował z zeszłorocznego pomysłu "młodzi grają, starzy odpoczywają". - Argentyńczyk stanął jakby w pół kroku i trudno nie odnieść wrażenia, że ta idea poniosła kompletne fiasko - pisze Kmita. -Roszady w składzie nie przyniosły ani wyniku na boisku, ani jasności co do przydatności poszczególnych graczy na włoskie MŚ. Co dziwi szczególnie, trener ulega swoim starszym zawodnikom w spełnianiu ich urlopowych i nie tylko urlopowych próśb, jakby bez świadomości ich konsekwencji - dodaje.
Kmicie nie podoba się również afera z Łukaszem Żygadło. - Skoro w najbliższej przyszłości Castellani chce stawiać na duet Zagumny - Łomacz, to po co zawracać głowę Żygadle. Już lepiej jako trzeciego próbować kogoś, kto przyda się za cztery lata w czasie naszych MŚ, a zapewne nie będzie to Żygadło - podkreśla.
Najpoważniejszym zagrożeniem dla Kmity jest jednak to, że przez takie nastawienie do rozgrywek LŚ, Castellani obniża prestiż tej imprezy w Polsce. - Odpuszczanie LŚ przegania ludzi z hal - było to widać już we Wrocławiu - i sprzed telewizorów. Drugi mecz z Kubą w Polsce oglądało, w tzw. czasie najlepszej oglądalności, po raz pierwszy w historii udziału naszej reprezentacji w tej imprezie, mniej niż milion widzów - przytacza Kmita. Według niego to wyraźny znak i dla PZPS-u i dla sponsora reprezentacji, że budowany przez wiele lat potencjał sportowo-marketingowy Ligi Światowej ulega dewaluacji.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)