Sebastian Świderski: Rodzinne miasto następnym naturalnym przystankiem

Wiele się już powiedziało o powrocie Sebastiana Świderskiego do kadry i jego szansach na otrzymanie powołania na mistrzostwa świata we Włoszech. Temat ten już od dłuższego czasu jest sztucznie podtrzymywany przez wszelkiego rodzaju media. Może by więc tak porozmawiać ze "Świdrem" o jego planach na przyszłość?

Sebastian Świderski spędził wiele lat grając we Włoszech. W tym sezonie jednak postanowił wrócić do Polski. Jak porównuje więc realia życia w obu krajach? - Przebywając tak długo na obczyźnie, bez wielkich znajomości na zewnątrz, bardzo rozwinąłem się jako człowiek i głowa rodziny. Od strony finansowej też nie narzekam, choć codzienne wydatki we Włoszech są nieporównanie większe niż w Polsce - nie postarał się o dobrą reklamę wczasów w Italii. Z perspektywy osoby zakładającej biznes przyznał, że inwestowanie w Polsce nie jest wcale złym pomysłem. - Myślę nawet, że przyzwoity kontrakt w naszym kraju, przy równoczesnym prowadzeniu jakiegoś biznesu, dają per saldo nie mniejsze profity niż gra na Zachodzie. Znam zawodników, którzy tak zrobili kilka lat temu i teraz traktują siatkówkę tylko jako przyjemny dodatek do życia - napomknął, wyrażając przy tym chęć pójścia w ślady owych osób.

Zapytany przez Gazetę Lubuską o swoje plany na pozasportowe życie, nie potrafił ich do końca sprecyzować. - Mam kilka pomysłów, związanych i z rodzajem biznesu, i z miejscem zamieszkania. Może będą to Mazury, może Częstochowa, może Gorzów... - zaczął rozmyślać. Z wszystkimi wymienionymi miejscami jest bowiem na swój sposób związany.

Nie należy jednak zapominać o tym, że kibice mają dobrą pamięć, zaś popularny "Świder" zadeklarował kiedyś, że swoje ostatnie profesjonalne odbicie piłki wykona w Gorzowie. Czy polski przyjmujący zdoła dotrzymać słowa? - Moja sportowa kariera zatacza koło. Zaczęła się w Gorzowie, potem były Kędzierzyn-Koźle i Włochy. Teraz wracam do kraju przez Opolszczyznę. Następnym naturalnym przystankiem wydaje się więc moje rodzinne miasto - wywnioskował. - W życiu nigdy nie należy mówić "nigdy". Może po wypełnieniu kontraktu z ZAKSĄ znajdzie się jeszcze dla mnie miejsce w GTPS-ie? - zakończył z pewną dozą niedopowiedzenia.

Źródło artykułu: