Na parkiecie w Sopocie spotkały się dwie ekipy, które znajdują się w zupełnie innej fazie przygotowań. Biało-czerwonym pozostał już mniej niż tydzień do rozpoczęcia zmagań w tegorocznej edycji World Grand Prix. Z kolei drużyna Rosji w tym sezonie nie bierze udziału w tych rozgrywkach, chcąc spokojnie przygotować się do obrony tytułu najlepszej drużyny świata podczas mistrzostw w Japonii.
Już pierwsze fragmenty spotkania pokazały słabe i mocne strony obu ekip. W Polskiej drużynie wyraźnie szwankowała gra w ataku. Początek meczu był szczególnie nieudany dla Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, która kilkukrotnie zapoznała się z potęgą rosyjskiego bloku. Ten okazał się wyróżniającym elementem po stronie rywalek, które bardzo szybko odnalazły sposób na powstrzymanie podopiecznych Jerzego Matlaka. Początkowo Sborna była równie groźna w ataku. Zdezorientowane Polki nie mogły poradzić sobie ze skutecznymi zbiciami ze skrzydeł głównie Natalii Gonczarowej.
Jak się okazało metodą na Rosjanki okazał się potężny serwis naszych kadrowiczek, który siał spustoszenie w szeregach rywalek przez całe starcie. Punktowymi zagrywkami popisywały się praktycznie wszystkie przebywające na parkiecie zawodniczki. W pierwszej odsłonie biało-czerwony zdobyły porównywalną liczbę punktów z serwisu i ataku, o ile nie było ich więcej! Prym w tym elemencie gry wiodła Anna Barańska. Przyjmująca zdobyła aż sześć oczek w przeciągu całego meczu. To właśnie ten element gry pozwolił Polkom dogonić rywalki w końcówce pierwszej partii, a po skutecznej końcówce i pojedynczym bloku Barańskiej zejść z parkietu z prowadzeniem 1:0.
Druga partia już całkowicie przebiegła pod kontrolą gospodyń. Przeciwniczkom nie pomogła nawet obecność Jekatieriny Gamowej. Po raz kolejny kluczową rolę odegrał serwis, ale w partii numer dwa wszystkie elementy gry w polskim zespole uległy poprawie. Przede wszystkim blok, na który duży wpływ miało pojawienie się Bereniki Okuniewskiej, która zastąpiła Katarzynę Gajgał. Mimo spokojnego tempa prowadzenia konfrontacji, kibice zgromadzeni w Hali Stulecia przeżyli chwilę grozy, kiedy tuż przed drugą przerwą techniczną na parkiet upadła Anna Barańska i przez chwilę się z niego nie podnosiła. Na szczęście uraz nie okazał się poważny, nie potrzebna była nawet zmiana, a Barańskiej dolegliwość nie przeszkodziła być najlepszą zawodniczką na boisku.
Na własne życzenie więcej wysiłku kadrowiczki trenera Matlaka musiały włożyć, aby rozstrzygnąć spotkanie w trzech setach. Chwilowy przestój, pięć punktów straconych w jednym ustawieniu i własne, niewymuszone błędy doprowadziły do najwyższego prowadzenia Rosjanek - 9:16. - Wystarczy grać to, co do tej pory - przekonywał na przerwie szkoleniowiec. Jego podopieczne wzięły sobie tą uwagę do serca i sprężyły się, kończąc kolejne piłki, po długich akcjach, w których wreszcie popisywały się również zawodniczki broniące.
Polki wygrały 3:0 i przed zbliżającym się pierwszym turniejem fazy interkontynentalnej World Grand Prix mogą mieć powody do zadowolenia. Jednak Joanna Kaczor tonuje nastroje. - Nie popadajmy w hurraoptymizm. Zagrałyśmy tyle, na ile nasz stać. Ciągle ciężko trenujemy na siłowni. Jeśli wyglądało to dobrze, to wypada się tylko cieszyć - stwierdziła w pomeczowej rozmowie zawodniczka, która po raz kolejny zagrała na pozycji przyjmującej.
Kolejny sparing pomiędzy tymi samymi ekipami odbędzie się w poniedziałek, w Sopocie i rozpocznie się o godz. 18.00.
Polska - Rosja 3:0 (26:24, 25:17, 25:23)
Polska: Bednarek-Kasza, Gajgał, Skowrońska-Dolata, Sadurek, Kaczor, Barańska, Maj (libero) oraz Zenik, Skorupa, Szczurek, Kosek, Okuniewska
Rosja: Borodakowa, Fatiejewa, Gonczarowa, Koszelewa, Merkułowa, Starczewa, Kruczkowa (libero) oraz Gamowa, Machno
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)