Występ w Lidze Światowej reprezentacja Serbii niewątpliwie może zaliczyć do udanych. Teraz czeka ciężka praca przed zbliżającymi się mistrzostwami świata. Trener Igor Kolaković będzie miał dodatkowo do dyspozycji doświadczonych Nikolę Grbicia i Ivana Miljkovicia, co z pewnością znacznie podnosi oczekiwania kibiców wobec drużyny narodowej. Szkoleniowiec tonuje jednak nastroje. - Nie możemy upraszczać i mówić, że medal to formalność. Także bez Grbicia i Miljkovicia ta reprezentacja pokazała swoją klasę podczas turnieju finałowego Ligi Światowej. Nie ma wątpliwości, że podniosą poziom gry, ale jak bardzo - trudno teraz powiedzieć. Za to na pewno treningi z nimi będą owocniejsze - mówi trener serbskiej kadry.
Zdaniem szkoleniowca, główna siła jego drużyny tkwi w zespołowości, a zawodnicy muszą przyzwyczaić się do zdobywania medali i tytułów. - Żaden z zawodników, poza Podraščaninem i Stankoviciem, którzy grają w Maceracie, nie występuje w klubie walczącym o najwyższe cele. Nie są przyzwyczajeni do zdobywania trofeów i nie potrafią sami poprowadzić drużyny. Siła tej reprezentacji tkwi w jedności, w duchu zespołowości - podkreśla.
Konkurencja podczas mistrzostw świata będzie spora, ale jeszcze przed powrotem do drużyny dwóch weteranów trener Kolaković postawił przed nią cel: awans do półfinału. - Jeśli do finalistów Ligi Światowej dodamy mistrzów Europy (Polaków), wicemistrzów (Francuzów), trzecią drużynę Starego Kontynentu (Bułgarów), mistrzów olimpijskich (Amerykanów) jasne staje się, że możliwe jest zarówno wywalczenie medalu, jak i zajęcie dziesiątego miejsca. Jednak my mierzymy wysoko - naszym celem jest półfinał i jeden mecz o trofeum. Tylko tak możemy mieć nadzieję na uzyskanie dobrego rezultatu - kończy szkoleniowiec Serbów.