Co dalej z Calisią Kalisz?

W minionym tygodniu Komisja ds. wydawania licencji działająca przy Polskim Związku Piłki Siatkowej po raz kolejny opublikowała listę drużyn dopuszczonych do rozgrywek na szczeblu centralnym, oraz klubów, które aby otrzymać zgodę na start muszą uzupełnić wnioski. Na żadnej z list nie znalazła się MKS Calisia Kalisz. Podjęto jednak decyzję o niedopuszczeniu tego zespołu do drugoligowych rozgrywek. - Calisi nie ma ani w WZPS, ani PZPS i żadne dokumenty do Nas nie wpłynęły. W zwiazku z tym nawet jakiekolwiek odwołanie jest bezcelowe - powiedział portalowi sportkaliski.pl Janusz Kamiński prezes komisji ds. wydawania licencji.

W tym artykule dowiesz się o:

Drużyna Calisi Kalisz to jeden z najbardziej zasłużonych klubów polskiej siatkówki. W latach dziewięćdziesiątych, oraz na początku dwudziestego pierwszego wieku zespół był jedną z czołowych ekip w kraju. Teraz klubowi grozi likwidacja! - Calisia nie sprostała formalnym zabiegom i nie uzyskała rejestracji w Wielkopolskim Związku Piłki Siatkowej. Brak dokumentów potwierdzających ten fakt sprawia, że nie mogliśmy dopuścić do rozgrywek klubu, który nie istnieje w strukturach lokalnego związku - powiedział nam prezes komisji ds. wydawania licencji PZPS, Janusz Kamiński. Czy w tej sytuacji można mówić o gwoździu wbitym w trumnę kaliskiej siatkówki? Działacze mają nadzieję, że pozytywny efekt przyniesie odwołanie, jednak zapał studzą członkowie komisji ds. wydawania licencji. - W tym przypadku jest to bezcelowe. Calisii po prostu nie ma ani w WZPS, ani w PZPS i żadne wymagane dokumenty do nas nie wpłynęły - przyznaje Kamiński. Włodarze znad Prosny twierdzą jednak, że dokumenty wpłynęły, jednak były one niekompletne co zaważyło na nieprzyznaniu licencji. - Dokumenty do WZPS zostały wysłane, ale zabrakło dwóch rzeczy. Był to wpis do Krajowego Rejestru Sądowego i potwierdzenie spłaty zadłużenia za poprzedni sezon. Te rzeczy zaważyły o negatywnej decyzji - odpiera zarzuty komisji Stanisław Sikorski, który współtworzył nowe struktury klubu.

Wydaje się jednak, że cały trud pójdzie na marne bowiem w sytuacji niedopuszczenia drużyny do rozgrywek klub umrze śmiercią naturalną. -Jest mi niezmiernie przykro z tego powodu. Szkoda mi, że coś co najpierw samotnie, a później z panem Robertem Radomskim próbowaliśmy ratować niestety nie zostało spełnione. Czuję się naprawdę podle - powiedział zrezygnowany Stanisław Sikorski na łamach portalu sportkaliski.pl.

Widmo likwidacji drużyny sprawiło, że siatkarki, które wcześniej podpisały kontrakty stanęły przed koniecznością znalezienia nowego pracodawcy. - To wartościowe zawodniczki i nikt nie będzie czynił im kłopotów. Tak jeszcze kilka dni temu zapowiadał jeden z włodarzy klubu z Kalisza Stanisław Sikorski. Tymczasem jak donosi sportwielkopolski.pl sytuacja w klubie wygląda zgoła inaczej. Paulina Górecka zawodniczka Calisii publicznie przyznała, że została oszukana przez klub. - Rozmawiałam z prezesem i obiecał mi, że nie będzie robił problemów ze zmianą barw. Kiedy stawiłam się w klubie, aby odebrać certyfikat okazało się, że ustalenia uległy zmianie - przyznała Górecka, której klub blokuje transfer do Energetyka Poznań.

Nieco inaczej sytuacje przedstawia natomiast prezes klubu. - Zawodniczka ma 22 lata. Wypożyczenie starszych siatkarek musi kosztować choćby jakąś symboliczną kwotę. Nie możemy sobie pozwolić na oddawanie kart zawodniczych za darmo. Nie w sytuacji, kiedy klub jest zadłużony. Poza tym ktoś może nam zarzucić, że zdefraudowaliśmy pieniądze za transfery. W kasie musi znaleźć się jakaś gotówka - tłumaczy członek zarządu MKS Calisia Stanisław Sikorski na łamach wielkopolskisport.pl.

Wygląda więc na to, że ile głosów tyle opinii. Na całym konflikcie cierpią jednak najbardziej młode zawodniczki. Podobny problem jak Paulina Górecka mają bowiem Anna Głowiak, Dominika Tempka i Dominika Bulbak. Wspomniane siatkarki są w trakcie przenosin do nowych klubów, jednak nieporozumienia na linii działacze-zawodniczki najprawdopodobniej uniemożliwią im dalszy rozwój. Pytanie tylko kto na tym skorzysta?

Komentarze (0)