MŚ: Dramat mistrzów Europy, biało-czerwoni jadą do domu! - relacja ze spotkania Polska - Bułgaria

Po trzech zwycięstwach i jednej porażce piątkowy mecz z Bułgarią był dla Polaków potyczką o być albo nie być na mistrzostwach świata. Niestety spełnił się najgorszy ze scenariuszy. Biało-czerwoni zagrali równie słabo jak w czwartek z Brazylią i już w II fazie MŚ pakują walizki i jadą do domu.

W tym artykule dowiesz się o:

W pierwszej partii walka długo toczyła się punkt za punkt. Na pierwszej przerwie technicznej drużyna Daniela Castellaniego przegrywała minimalnie, ale później przystąpiła do ataku i wyszła na prowadzenie 9:8. Niestety dla nas, kiedy na zagrywce stanął rewelacyjny Matej Kazisjki, Bułgarzy zdobyli kilka punktów z rzędu i odskoczyli na 12:10. Na drugiej przerwie technicznej Polacy przegrywali już 13:16, bo podobnie jak w meczu z Brazylią, znowu mieli duże problemy ze skończeniem pierwszego ataku.

Nasi rywale z minuty na minutę rozkręcali się coraz bardziej, gasząc początkową waleczność biało-czerwonych i cały czas utrzymywali 2-3 punktowe prowadzenie. Biało-czerwoni mieli co prawda szansę dogonić rywala na 20:21, ale w kontrze nie popisał się duet Grzegorz Łomacz-Mariusz Wlazły, który pojawił się na boisku w ramach podwójnej zmiany. Kilka minut później mogło być 22:22, ale zdaniem sędziów Marcin Możdżonek przebijał przechodzącą piłkę już na drugiej stronie siatki. Trzeciej szansy na dogonienie rywala w tej partii Polacy już nie dostali.

Pierwsze akcje drugiej partii wyglądały w naszym wykonaniu bardzo dobrze, ale jak się okazało, były to miłe złego początki. Wyszliśmy na prowadzenie 4:2, ale kiedy na zagrywce stanął Nikołaj Nikołow, Bułgarzy odwrócili wynik na 4:6. Na pierwszej przerwie technicznej nasi rywale przeważali już 8:5. Ani kilka cierpkich słów od trenera Castellaniego ani dokonane przez niego zmiany (na boisku pojawili się Michał Ruciak i Zbigniew Bartman) nie przyniosły poprawy gry polskiego zespołu.

W pewnym momencie, po dwóch zagrywkach Matija Kazijskiego, Bułgarzy prowadzili już 15:9, a chwilę później 18:10. Chociaż Polacy podgonili jeszcze trochę wynik z końcówce, ostatecznie podopieczni Silviano Prandiego wygrali partię 25:18 i nasza sytuacja wyglądała naprawdę dramatycznie. Dość powiedzieć, że w ciągu pierwszych dwóch partii biało-czerwoni nie postawili ani jednego punktowego bloku, a rywalom po błędach własnych oddali więcej punktów, niż Bułgarzy zdobyli własnym atakiem.

W trzecim secie drużyna z Bałkanów, która wciąż była na fali, szybko odskoczyła na 5:2. Na szczęście w polskim zespole wreszcie zafunkcjonował blok i doprowadziliśmy do remisu 6:6. Wydawało się, że powstrzymanie ataku rywala wreszcie pozwoli Polakom chwycić wiatr w żagle, ale Bułgarzy wciąż wywierali na nas ogromną presję zagrywką i znowu odskoczyli na trzy oczka (8:11). Na drugiej przerwie technicznej przeważali już sześcioma punktami, górując nad biało-czerwonymi w każdym elemencie.

Cudu nie było. Znakomicie dysponowani rywale dowieźli wysokie prowadzenie do końca seta i to oni razem z Brazylią awansowali do kolejnej fazy MŚ. Mistrzowie Europy, po dwóch kompromitujących porażkach 0:3 w drugiej fazie jadą do domu.

Polska - Bułgaria 0:3 (22:25, 18:25, 17:25)

Polska: Zagumny, Kurek, Możdżonek, Winiarski, Gruszka, Nowakowski, Ignaczak (libero) oraz Wlazły, Łomacz, Ruciak, Bartman, Czarnowski

Bułgaria: Żekow, Kazijski, W. Nikołow, Josifow, Aleksiew, N. Nikołow, Sałparow (libero) oraz Penczew, Sokołow

Komentarze (0)