Spiker na boisko, czyli Memoriał Zdzisława Ambroziaka na wesoło

 / Znicz
/ Znicz

W niedzielę w warszawskiej Arenie Ursynów, w której swoje mecze rozgrywa na co dzień AZS Politechnika Warszawska, zakończył się V Memoriał Zdzisława Ambroziaka. Kto nie był, niech żałuje... Ominęła go nie tylko potężna dawka dobrego volleya, ale przede wszystkim śmiechu!

W tym artykule dowiesz się o:

W V Memoriale Zdzisława Ambroziaka w Warszawie udział wzięły cztery drużyny - gospodarz turnieju, ekipa AZS Politechniki Warszawskiej, mistrz kraju, PGE Skra Bełchatów oraz Asseco Resovia Rzeszów i Tytan AZS Częstochowa. Niech jednak nikogo nie zmyli tak doborowe towarzystwo - siatkarze nie byli jedynymi gwiazdami w Arenie Ursynów!

Apel do sędziów o obniżenie siatki!

Prawdziwym celebrytą w warszawskiej hali był spiker, którego głos towarzyszył nam przez trzy pełne dni. Mimo iż nie uzyskał on aprobaty ze strony miejscowego Klubu Kibica, trwale zapisał się w świadomości osób, które zostały uraczone jego popisowymi tekstami. Ten typ osobowości ma to do siebie, że albo przypadnie do gustu, albo wręcz przeciwnie. Zdania w trakcie Memoriału Ambroziaka były więc z pewnością podzielone. Dla jednych było to zwykłe grafomaństwo, dla innych żartobliwa poezja. Jedno jest jednak pewne - obok słów charakterystycznego spikera wprost nie dało się przejść obojętnie. Oto próbka jego nieprzeciętnych możliwości:

- "Michał Anioł szuka słońca na niebie" (odnośnie rytualnych zabiegów Miguela Angela Falasci, odprawianych regularnie przed każdą kolejną zagrywką)

- "Fabian dedykuje zagrywkę ojcu (...). Chyba nie dostał jeszcze od mamy obiecanej szarlotki" (reakcja na błąd serwisowy w wykonaniu Fabiana Drzyzgi)

- "Apel do sędziów o obniżenie siatki!" (słowa wypowiedziane po zagrywce, która zatrzymała się na siatce)

- "Parkiet się nagle skrócił" (wypowiedź dotycząca akcji, w której piłka wyleciała w aut)

- "Trenerzy - jedyni polscy generałowie z sześcioma gwiazdkami" (reakcja na widok kołnierzyka Jacka Nawrockiego)

- "Gdzie dwóch się bije, tam Politechnika korzysta" (opis sytuacji, w której dwóch zawodników grających przeciwko gospodarzom próbowało podbić piłkę, lecz żadnemu się ta sztuka nie udała)

- "Zabrakło mu do obrony tej piłki dosłownie paznokcia... Może czas pomyśleć o tipsach?" (sugestia wobec jednego z siatkarzy po nieudanej akcji w defensywie)

Grzybowy, Radzia i inni...

Mimo iż pan spiker robił wszystko, by jego wypowiedzi były kreatywne i błyskotliwe, najwięcej aplauzu publiczności zbierali w czasie tego siatkarskiego weekendu sami siatkarze. Szczególnie rzeszowianie wzbudzili niemałe zainteresowanie sympatyków volleya - stało się tak za sprawą ich koszulek z pierwszego i drugiego dnia turnieju, na których widniały ich... pseudonimy! Niektóre z nich były bardziej oczywiste, inne mniej - wszystkie brzmiały jednak niesamowicie sympatycznie. I tak oto na parkiecie nie oglądaliśmy Aleha Akhrema, Mateusza Miki, Grzegorza Kosoka, Łukasza Perłowskiego, Krzysztofa Ignaczaka, Wojciecha Grzyba, Rafała Buszka i innych, tylko odpowiednio Malinę, Mikusia, Kosę, Perłę, Igłę, Grzybowego oraz Buszu.

Także i w teamie Inżynierów w oczy rzucało się luźne podejście do spotkań - przynajmniej do czasu włączenia w niedzielę kamer telewizyjnych. Skąd takie wnioski? Otóż podopieczni Radosława Panasa wybiegli w piątek na parkiet w treningowych strojach. Z kolei Damian Wojtaszek użyczył swoich spodenek Rafałowi "Buszu" Buszkowi, zaś sam grał w podkoszulku, na którym trener Panas złożył własnoręcznie autograf w postaci liczby "18".

Warto tu również wspomnieć o niedzielnym Meczu Przyjaciół Siatkówki, w którym zobaczyliśmy m.in. trenera AZS Politechniki Warszawskiej, drugiego szkoleniowca Tytana AZS Częstochowa, a także znakomitego przed laty Ryszarda Boska, prezesa Konrada Piechockiego i managera Jakuba Malke. Spotkanie to było rozgrywane w groteskowej scenerii. Byliśmy bowiem świadkami zagrywek wykonywanych tzw. "hakiem", niesamowitych "szczupaków" praktykowanych w celach obronnych przez dojrzałych, acz wciąż aktywnych pod względem sportowym mężczyzn. Czasami tylko poszczególnym akcjom przeszkadzała wysoko zawieszona siatka, ale to były jedynie drobiazgi!

Co ciekawe, także i w tym pojedynku kibice mogli nacieszyć oczy uroczymi ksywkami, widniejącymi na plecach graczy. Najbardziej oryginalne były z pewnością przydomki takie jak: Radzia, Atomowy, Arturro, Dziki, Pięściarz i Kubełek.

Niebiescy kontra Czerwoni 2:0 (16:14, 15:7)

Kogo można było spotkać na warszawskich trybunach? W gronie tzw. "znanych i lubianych" znaleźli się m.in. mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski, aktor Jacek Kawalec oraz entuzjasta siatkówki i jednocześnie prezenter Zygmunt Chajzer.

Best of the bests

Na koniec warto napomknąć o ceremonii kończącej zmagania w turnieju. Dekorację poszczególnych teamów poprzedziło bowiem uhonorowanie najlepszych zawodników na poszczególnych pozycjach. Na pierwszy ogień poszedł Paweł Zatorski, którego uznano najlepszym libero turnieju. Kolejnym wyróżnionym graczem został nowy nabytek Resovii Rzeszów - rozgrywający Michał Baranowicz, który dzielnie poczynał sobie w Memoriale, grając bez swojego zmiennika.

Kiedy na boisko wywołano Karola Kłosa, okrzykniętego najlepiej blokującym siatkarzem memoriału, na twarzach kibiców zaczęła malować się konsternacja. No bo jak to tak?! AZS Politechnika Warszawska sięgnęła po końcową wiktorię i żaden z jej reprezentantów nie zapracował sobie na zaszczytną prezentację na środku parkietu?! Po chwili jednak sprawiedliwości stało się zadość i tytuł najlepszego przyjmującego powędrował w ręce nieco zaskoczonego tym faktem Michała Kubiaka. Zanim nadszedł czas na najbardziej oczekiwaną nagrodę dla MVP warszawskiego turnieju, ogłoszono, iż najlepiej w Arenie Ursynów atakował Aleh Akhrem. A kto został ostatecznie najbardziej wartościowym graczem V Memoriału Zdzisława Ambroziaka? Nie kto inny, jak tylko zadziorny Zbigniew Bartman, który wyszedł dumnie przed warszawski szereg, uśmiechając się zalotnie spod swych okularów, by odebrać należne mu honory. Zdziwieni? Absolutnie nie!

Koniec tego dobrego

Podsumowując, tegoroczny Memoriał Zdzisława Ambroziaka obfitował w pozytywne emocje. Sportowo również możemy być zadowoleni. Szczególnie uradowani powinni być natomiast miłośnicy AZS Politechniki Warszawskiej, gdyż to właśnie ich ulubieńcy sięgnęli po pierwszy w historii triumf w turnieju. Cóż więcej można dodać - do zobaczenia za rok!

Źródło artykułu: