Anna Kossabucka: Adios Daniel!

Przed podjęciem decyzji, Mirosław Przedpełski zapewniał nas, że decyzja o ewentualnym odwołaniu Daniela Castellaniego zostanie podjęta dla dobra reprezentacji Polski. Sądząc po wypowiedziach zawodników stało się jednak inaczej. Marcin Możdżonek zagroził nawet pół żartem pół serio, że w kadrze bez Argentyńczyka grać będą juniorzy.

W tym artykule dowiesz się o:

Od momentu gdy Daniel Castellani oddał się do dyspozycji związku toczyła się w Polsce dyskusja czy Argentyńczyk powinien pozostać na stanowisku trenera reprezentacji. Murem za Castellanim stanęli siatkarze. Twierdzili, że nie ma lepszego trenera niż on, nikt nie rozumiał ich tak jak Argentyńczyk. Można zadać sobie pytanie, czemu za trenerem, który poniósł klęskę na mistrzostwach świata jednogłośnie opowiada się cała kadra? Odpowiedź na to pytanie być może była kluczem w tej sprawie. Być może obawiano się zbyt partnerskiego stylu prowadzenia kadry.

Oficjalnie zarząd argumentuje swoją decyzję tym, iż Castellani nie przekonał związku swoim programem dotyczącym przyszłości reprezentacji. Podobno raport z mistrzostw świata też nie zawierał szczegółowych i wyczerpujących wniosków dotyczących porażki na włoskim czempionacie. Podobno. Bo jak słusznie zauważa Tomasz Wójtowicz i nie tylko zresztą on, mało kto z głosujących w ogóle miał dostęp do raportu szkoleniowca, gdyż w dalszym ciągu jest on w tłumaczeniu. Opowiadający się za zwolnieniem Castellaniego działacze zdaje się podejmowali decyzje opierając się na skrawkach informacji, które usłyszeli "gdzieś" i "kiedyś".

Być może prawdziwym powodem zwolnienia był styl prowadzenia drużyny. Wielu trenerów i obserwatorów zarzucało szkoleniowcowi zbyt łaskawe podejście do zawodników - głównie chodziło o dawanie im dłuższych urlopów, po których nie mogli dojść do optymalnej formy. Trudno z drugiej strony odmówić odpoczynku Pawłowi Zagumnemu czy Bartoszowi Kurkowi, którzy przez cały sezon, nieustannie grali. Inną sprawą jest kwestia Mariusza Wlazłego, której nie będę tutaj poruszać. Daniel Castellani dał mu kolejną szansę, której atakujący nie wykorzystał, grając we Włoszech poniżej wszelkiego możliwego poziomu. Ale czy nie dać zawodnikowi szansy, kiedy widzi się, że się stara, że zmienił swoje nastawienie do gry, odnalazł swoje priorytety? Trudno tak nie postąpić. Sam Wlazły bardzo przeżywał swoje słabe występy na MŚ, ale nikt o tym już nie pisze.

Sam Castellani nie dostał swojej drugiej szansy (został odwołany sms-em, co Wlazły scharakteryzował jako sytuację żenująca). Nie dostał szansy, mimo że na mistrzostwach wygrał trzy mecze a przegrał dwa (i o miejscu zadecydowała tylko i wyłącznie formuła mistrzostw), mimo, że stworzył prawdziwą drużynę, która w końcu potrafiła zaufać szkoleniowcowi. Po erze Raula Lozano ciężko było znaleźć nić porozumienia z zawodnikami. Jednak Castellani to zrobił. Cała jego koncepcja szkoleniowa nie jest już aktualna. Zarząd postanowił zakończyć współpracę z trenerem. Dla przypomnienia Raul Lozano po katastrofalnych mistrzostwach Europy w Moskwie w 2007 roku nie został zdymisjonowany. Nie próbuję bronić Castellaniego. Próbuję jedynie zrozumieć decyzję związku, która w moim odczuciu mało ma wspólnego z dobrem drużyny. Rozumiem, że Argentyńczyk nie odniósł tylu sukcesów co Lozano. Zwłaszcza jeśli chodzi o Ligę Światową, w której przez okres pracy Castellaniego nie osiągaliśmy nic wartościowego. Jednakże w zaistniałej sytuacji na rynku trenerskim nie widać potencjalnego kandydata na zastępcę Daniela.

No bo nazwisko Alojzego Świderka brzmi nieco groteskowo. Nie wyobrażam sobie na stanowisku szkoleniowca reprezentacji osoby, która nie sprawdziła się nawet jako drugi szkoleniowiec. Na szczęście słyszymy deklarację samego zainteresowanego, że nie będzie kandydował na to stanowisko. Można odetchnąć z ulgą. Bo skoro nowy trener wedle zapowiedzi związkowców ma zmienić mentalność polskich zawodników, to na pewno nie może być to cichy i stojący na uboczu Świderek. Z drugiej jednak strony kuriozalne jest stwierdzenie o zmianie mentalności kadrowiczów. Z psychologicznego punktu widzenia trudno jest dokonać zmian osobowościowych. Skoro od lat nie potrafimy wykazać się w roli wojowników (ostatni taki akt można było zobaczyć podczas mistrzostw świata 2006 w meczu z Rosją) to nie zmieni tego nikt. Taka polska mentalność. Potrafimy romantycznie walczyć, unosić się honorem i wartościami (tak jak podczas tych mistrzostw grając fair play) ale to niestety nie przekłada się na wojowniczy charakter biało-czerwonych.

Abstrahując od tego, co powinien zrobić następny trener - niepokojem napawa mnie fakt, iż PZPS zdaje się nie mieć koncepcji co z tym fantem (zwolnieniem Castellaniego) zrobić. Ciężko jest usłyszeć konkretną odpowiedź na pytanie kto będzie trenerem kadry. Pojawiają się tylko spekulacje, że ma to być Polak, być może Ryszard Bosek, być może Grzegorz Wagner. Wszystko być może. A przynajmniej prawie wszystko, gdyż wiemy na pewno, że o tym, kto zostanie trenerem naszych siatkarzy zadecyduje konkurs. Ostateczny termin jego rozstrzygnięcia także nie jest znany, mówi się o grudniu. Do tego czasu pozostaje nam czekać i pasjonować się rozgrywkami rodzimej PlusLigi.

Martwi mnie fakt, że znów wygrało tzw. "polskie piekiełko". Decyzje podjęte niemalże ad hoc będą ważyły na przyszłości polskiej siatkówki. A ta nie wygląda kolorowo. Rzec by można, że nadchodzą lata trudne (możliwe, że nawet chude) i gdyby nie fakt, że jesteśmy organizatorami kilku imprez wysokiej rangi, być może w ogóle nie liczylibyśmy się w świecie siatkówki. Trenera zwolnić łatwo, szkoda, że władze nie próbowały doszukać się wspólnie z trenerem przyczyn porażki Polaków na mistrzostwach świata. Oczekiwały jedynie gotowego sprawozdania, odcinając się tym samym od wyniku osiągniętego we Włoszech. A zidentyfikowanie przyczyn takiej porażki to sprawa wspólna i walka dla dobra ogółu. Tej walki w decyzji związku w moim odczuciu jednak nie widać. Sprawa podzieliła siatkarską Polskę. Co gorsza decyzję podjęto wbrew zawodnikom, którzy stawali w obronie szkoleniowca. Oczywiście - zwodnicy nie mogą wybierać trenerów. Jednakże fakt ten może mieć konsekwencje w przyszłości - nowy trener będzie miał problemy w nawiązywaniu więzi z kadrowiczami. Ale to będą już problemy nowego trenera, który na nowo będzie musiał budować atmosferę w drużynie narodowej.

Tak więc moje pytanie brzmi: komu decyzja o zwolnieniu Castellaniego ma służyć? Reprezentacji czy związkowi, który oczyścił swoje sumienie zwalniając Argentyńczyka? Odpowiedź poznamy prawdopodobnie już w przyszłym roku podczas rozgrywek Ligi Światowej, Mistrzostw Europy a także kwalifikacji olimpijskich do Igrzysk w Londynie ...

Komentarze (0)